Pan Birara

05.07.2021

Czyta się kilka minut

To kolejny bezecny egzemplarz w mojej kolekcji egzotycznych ministrów. Będzie wisiał. I to w gablocie z samymi barwnymi okazami, w Alei Zasuszonych, między ministrem Hatakumbą i ministrem San Escobarem. Na zawsze stracił dla mnie swe pospolite nazwisko i występował będzie wyłącznie pod swym świeżo nabytym a dźwięcznym pseudo. Skąd je wziąłem? Z projektu rozporządzenia ministra edukacji, tego zawierającego spis lektur. Zwróciły tam moją uwagę trzy pozycje. Nie, nie chodzi mi o trójcę wielkich polskich pisarzy młodzieżowych Podsiadło-Wojtyła-Wyszyński, choć i ta jakże obleśnie mnie dotyka. Chodzi o trzy pozycje zrządzeniem boskim bezpośrednio poprzedzające Podsiadłę na abecadłowej liście lektur wymarzonych jako uzupełniające dla klas IV-VI. Sat-Okh, „Biały Mustang” (à propos de bottes, „Okh” to nie jest nazwisko), Longin Jan Okoń, „Tecumseh”, Ferdynand Antoni Ossendowski, „Słoń Birara”. Toż to wszystko lektury mojego dzieciństwa! „Słonia Birarę” jako najwcześniejszą z nich w ogóle zapomniałem, została mi po niej tylko znajomość słowa „kornak” występującego w książce z ogromną częstotliwością. Książki Sat-Okha i Okonia przeczytałem później, na fali zainteresowania Indianami wywołanej przez Karola Maya. Właśnie, „Winnetou” akurat zniknął z listy, na której pojawił się „Tecumseh”. Czyżby pan Birara z jakichś tajemniczych przyczyn był wrogiem Apaczów, a przyjacielem Szawanezów?

Nie. Chodzi o to, że Karol May, owszem, pisał lepiej niż Okoń i Sat-Okh, który nie pisał w ogóle, ale May był to Niemiec. Natomiast Okoń pisał gorzej, ale za to po polsku. Więcej, bohaterem „Tecumseha” też nie jest Tecumseh, tylko Ryszard Kos, Polak jakże prawdziwy, który „prześladowany przez carat i żandarmów pruskich” musiał uciekać do Ameryki, ponieważ brał udział w Erekcji, pardon, kto się nie przejęzycza, niech pierwszy rzuci kalumnią, w Insynuacji Kościuszkowskiej. Kos jest bohaterem kilku dzieł Okonia i we wszystkich określany jest jako „postać autentyczna”. Niestety, inne od książek Okonia piśmienne źródło potwierdzające jego istnienie czeka jeszcze na swego odkrywcę, myślę, że IPN wkrótce kogoś oddeleguje. U Sat-Okha musiała się panu Birarze spodobać jego biografia przez niego samego stworzona. Wynika z niej, że to pół-Polak, pół-Indianin urodzony w Kanadzie w plemieniu Szawanezów, które żyło o setki mil na południe, w USA, przez zesłańczynię, uciekinierkę z Syberii przez cieśninkę Beringa, który stracił nazwisko Supłatowicz dla dźwięcznego indiańskiego pseudonimu, akowiec, który strzelał do Niemców z łuku, a w latach 90. zaczął nawet tych Niemców skalpować, gwiazda Teleranka, dla którego likwidacji Jaruzel stan wojenny musiał zaprowadzić, uciekinier z transportu do Oświęcimia itp., itd. Noch einmal à propos de bottes – gdyby poważnie traktować wojenne życiorysy polskich bohaterów, to pewnie wyszłoby, że z transportu do Oświęcimia więcej ich uciekło, niż dojechało na miejsce.

À propos gdyby. Gdyby lista lektur uzupełniających dla pana Birary mogła zawierać cokolwiek poza ogólnym zaleceniem „proszę jak najwięcej czytać”, należałoby na niej umieścić wydaną przez Czarne książkę Dariusza Rosiaka „Biało-czerwony. Tajemnica Sat-Okha”. Pan Birara dowiedziałby się z niej, że z Sat-Okha taki Indianin i pisarz jak z niego minister. Zdążyliśmy się przyzwyczaić, że wciska się dzieciom ramoty napisane obcym dla nich językiem przez minione sławy, których noty w Wikipedii podobają się aktualnemu mistrzuniowi gier tych. Ale żeby z bogatego urobku Supłatowicza wybrać na lekturę dla dzieci akurat „Białego Mustanga”, nieudolnie splagiatowany zbiór rzekomych legend indiańskich traktujących nawet nie o dupie Maryny, która od biedy mogłaby dzieci zainteresować, ale o Wielkim Duchu ni z gruchy ni z pietruchy wstępującym w niedźwiedzia grizzly, żeby molestować nudnymi przemowami niegramotną squaw, nie wystarczy być tak zwyczajnie nieinteligentnym. Trzeba mieć jakąś skazę ekstra, jakiś błysk przeciwieństwa geniuszu, dopust Boży łamany przez odpust zupełny. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, prozaik, dziennikarz radiowy, tłumacz i felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Laureat licznych nagród literackich, pięciokrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. W 2015 r. otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” za… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2021