Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jeden z nich mówił o ciekawym zjawisku: o powodziowym powrocie niektórych rzek do swoich dawnych łożysk. Całkowicie już zmienionych, wysuszonych i zabudowanych od wielu dziesięcioleci. Nazwał to "pamięcią rzek".
Ogromnie mi się to określenie podobało. Przyszła mi zaraz do głowy "pamięć wiatru" w odniesieniu do passatów i monsunów czy "pamięć chłodu", pojawiającą się u nas niemal co roku w połowie maja, w dniach Trzech Ogrodników i Zimnej Zofii. A potem pomyślałam, że można by to jeszcze rozszerzyć. Może pola pamiętają bitwy, które na nich stoczono, drogi - przemarsze wojsk, a zakręty - tych wszystkich, co na nich zginęli w wypadkach samochodowych. Kto wie - przecież my tak mało wiemy o otaczającym nas świecie...
Na przykład o bobrach
O tych dziwnych istotkach, genialnych architektach, nad którymi zawisł teraz nie damoklesowy miecz, ale zwyczajna strzelba, dużo bardziej skuteczna. Ustalono mianowicie, że to bobry niszczą wały przeciwpowodziowe. Przyrodnicy uważają to za nieporozumienie, ale vox populi mówi swoje.
Ustalono również, że bobry płaczą. Bo skąd by inaczej powstało popularne powiedzenie, że "spłakałem się jak bóbr". A może zwierzątko, obdarzone w dodatku na swoje nieszczęście pięknym i dość kosztownym futerkiem - kojarzy sobie te wszystkie dane i dlatego płacze?
Ciężar
Piszę o tym i owym, ale myślę właściwie tylko o jednym. O niedzieli, która zamyka ten tydzień, niedzieli wyborczej. Dzielą mnie od niej cztery dni, ale państwo będą mogli te słowa przeczytać najwcześniej trzy dni po wyborach. Leży więc między nami jakiś dziwny czas, dosyć skomplikowany. Są w nim bowiem, i wysuwają się na pierwszy plan, dwie Polski. Jedna wychylona ku przyszłości, otwarta, przyjazna dla innych kultur, ciekawa świata, optymistyczna, spokojna. Druga naburmuszona, odęta, podejrzliwa, zainteresowana głównie przeszłością, niedouczona, zamknięta, mająca wszystkim za złe.
Wybór jest dla mnie tak oczywisty, jak fakt, że kiedy wschodzi słońce, to robi się jaśniej. Ci po drugiej stronie myślą pewnie to samo. Dlatego ten czas jest taki trudny do zniesienia, zaplątany, ciężki...
A w drugiej turze będzie pewno jeszcze gorzej.