Oligarcha z Majdanu

Ukraińskie wybory prawie na pewno wygra Petro Poroszenko, jeden z najbogatszych ludzi w kraju. Dla zwolenników elastyczny, przez niechętnych zwany politycznym kameleonem. Kim jest przyszły prezydent Ukrainy?

19.05.2014

Czyta się kilka minut

Petro Poroszenko / Fot. Kenzo Tribouillard / AFP / EAST NEWS
Petro Poroszenko / Fot. Kenzo Tribouillard / AFP / EAST NEWS

Można by powiedzieć, że Petro Poroszenko nie jest ani z zachodu, ani ze wschodu Ukrainy. Urodził się w niewielkim Bołgradzie, w obwodzie odeskim. Wychował w Benderach, sennym mieście w mołdawskim Naddniestrzu. Studia skończył w prestiżowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie im. Szewczenki w Kijowie.

Kiedy w 1989 r. 24-letni Poroszenko kończy edukację, w Związku Sowieckim zaczynają się przemiany. Poluzowana kontrola państwa nad gospodarką sprawia, że tacy jak on – przedsiębiorczy, ambitni i nastawieni na sukces – otrzymują swą szansę.

Słodki biznes

Poroszenko zaczyna od drobnego doradztwa prawnego, by potem zająć się handlem ziarnami kakao. Sprowadza je z Belgii i Holandii i odsprzedaje firmom cukierniczym. Następnie wchodzi w rynek przypraw – gdy rozpada się ZSRR, on kupuje 4 proc. światowej produkcji czarnego pieprzu. Odsprzedaje z zyskiem i tak zarabia pierwszy milion dolarów.

Zresztą o początkach kariery biznesowej Poroszenki wciąż mało wiadomo. W każdym razie przełomem staje się rok 1996, gdy za 7 mln dolarów kupuje swą pierwszą fabrykę cukierniczą w Winnicy. Słodki biznes będzie podstawą jego późniejszego imperium. Szybko nabywa kolejne trzy fabryki słodyczy – w tym im. Marksa w Kijowie, producenta słynnych tortów kijowskich. Poroszenko zaczyna być nazywany „królem czekolady”.

W tamtych czasach na Ukrainie osiągnięcie pewnego statusu w biznesie niemal automatycznie pociąga konieczność aktywności politycznej. Poroszenko wiąże się ze Zjednoczoną Socjaldemokratyczną Partią Ukrainy – politycznym zapleczem obozu władzy – kierowaną przez Wiktora Medwedczuka, szefa administracji prezydenta Leonida Kuczmy (Medwedczuk to dziś czołowy lobbysta interesów Rosji). Po raz pierwszy zostaje wybrany do Rady Najwyższej; z niewielką przerwą będzie zasiadać w niej do dziś.

Od „regionałów” do Majdanu

Ale niebawem Poroszenko znajdzie się w gronie założycieli... Partii Regionów. Zbliża się wtedy do „patriarchów” tzw. klanu donieckiego: Mykoły Azarowa i Wołodymyra Rybaka (potem, za rządów prezydenta Wiktora Janukowycza, patrona „donieckich”, obaj obejmą kluczowe funkcje w państwie). Wprawdzie wówczas ugrupowanie „regionałów” odgrywało inną rolę niż później, gdy stało się zapleczem Janukowycza, ale jest to kolejne potwierdzenie ówczesnej bliskości Poroszenki do elity władzy.

Niebawem „król czekolady” zakłada własną partię, o nazwie Solidarność. Ale w wyborach w 2002 r. postanawia poprzeć Naszą Ukrainę Wiktora Juszczenki; zostaje szefem jej sztabu wyborczego. Partia wygrywa wybory, ale nie jest w stanie stworzyć koalicji.

Obóz Juszczenki bierze rewanż w wyborach prezydenckich dwa lat później. Wybucha Pomarańczowa Rewolucja, a Poroszenko jest wśród jej sponsorów. Jego telewizja, Kanał 5, wyrasta na główne medium niezależne od władz. Gdy obóz „pomarańczowych” wygrywa, nagrodą za wsparcie tamtego Majdanu jest stanowisko szefa Rady Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony. Poroszenko obejmuje pierwszą ważną funkcję polityczną. Wprawdzie już po pół roku zostaje zdymisjonowany, w wyniku konfliktu z premier Julią Tymoszenko, ale pozostaje człowiekiem bliskim Juszczence.

Bez „haków”

Tymczasem jego interesy biznesowe kwitną (formalnie odpowiada za nie jego ojciec) i byłoby naiwnością sądzić, że Poroszenko nie skorzystał z możliwości, jakie daje bliskość władzy. W jednym z niedawnych wywiadów pochwalił się, że nie miał „nieudanych projektów biznesowych”. Ale trzeba przyznać, że nigdy nie pojawił się wokół niego żaden poważny skandal korupcyjny i że należy do małej grupy ukraińskich polityków, na których nie ma „haków”. Przynajmniej dostępnych publicznie.

Dziś wartość jego czekoladowego biznesu, który rozwija pod nazwą „Roshen” (to środkowa część jego nazwiska), przekracza ponad 1,5 mld dolarów i pod względem wielkości produkcji zajmuje 18. miejsce na świecie. Poroszenko inwestuje też w zakłady samochodowe i rolnictwo – jego latyfundium liczy 96 tys. hektarów.

Za „pomarańczowych” Poroszenko zdąży jeszcze objąć funkcję szefa MSZ, jednak po kilku miesiącach zostaje zdymisjonowany przez nowego prezydenta Janukowycza. Wszelako, nieoczekiwanie, dwa lata później – w 2012 r. – zostaje mianowany ministrem gospodarki w rządzie Azarowa. Okazuje się, że można godzić przyjaźnie polityczne, które wydawały się nie do pogodzenia. Sam Poroszenko komentował swe wejście do rządu potrzebą „łączenia wysiłków, by polepszyć sytuację w kraju”. Złośliwi twierdzili, że fotel ministra dawał mu gwarancję bezpieczeństwa dla jego biznesu.

„Przynajmniej nie będzie kradł”

Do niedawna Poroszenko zajmował miejsce w drugim szeregu polityków; jako oligarcha uchodził za „niewybieralnego” na najwyższe stanowiska. Ale drugi Majdan – który zaczął się w listopadzie 2013 r. i w lutym 2014 r. obalił Janukowycza – zmienił wszystko.

Poroszenko od początku wspiera i prawdopodobnie też współfinansuje protest na Majdanie. I nie tylko: także przemawia ze sceny, stoi na barykadzie. Gdy po ucieczce Janukowycza pojawia się groźba secesji Krymu, jedzie tam – i ledwie uchodzi z życiem, ścigany przez wściekły prorosyjski tłum. Jego charyzma i słabość innych liderów protestów sprawiają, że poparcie dla niego szybko rośnie. Socjolodzy mają trudność, jak wyjaśnić ten fenomen. Na twierdzenie, że to przecież oligarcha, słyszą od respondentów, że „przynajmniej nie będzie kradł”.

Poroszenko od lat jest dość konsekwentny w głównych punktach swego programu politycznego. Opowiada się za integracją z UE, koniecznością gruntownych reform, reindustrializacją, utrzymaniem unitarnego charakteru państwa i utrzymaniem języka ukraińskiego jako jedynego państwowego. Chce też odzyskać Krym i naprawić stosunki z Rosją. Jak to pogodzić? Zbyt wielu szczegółów co do realizacji jego kluczowych idei w jego wypowiedziach nie znajdziemy.

I tak oto Poroszenko staje się liderem sondaży wyborczych, a jego pozycję umacnia poparcie udzielone mu przez Witalija Kliczkę. Jego przegrana byłaby sensacją. Pytanie brzmi raczej, czy wygra już w pierwszej turze, 25 maja?

Hasło kampanii Petra Poroszenki brzmi: „Żyć po nowemu”. Jego praktyczna realizacja – to chyba najtrudniejsze zadanie w jego dotychczasowej karierze.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia w Warszawie. Specjalizuje się głównie w problematyce politycznej i gospodarczej państw Europy Wschodniej oraz ich politykach historycznych. Od 2014 r. stale współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym". Autor… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2014