Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po warszawskich parafiach krąży anegdota o tym, jak kardynał Wyszyński zaproponował kiedyś "Wujciowi" ustatkowanie się i zostanie proboszczem. "Moja diecezja jest jak maszyna, w której wszystkie tryby muszą na siebie zachodzić. Każdy kapłan to taki trybik i on musi mieć swoje konkretne miejsce. Nie możesz być księdzem bez parafii". Ksiądz Bronek z wrodzonym sobie uśmiechem sapnął: "Księże Kardynale, to ja będę jako olej między tymi trybami". Nie otrzymał nominacji proboszczowskiej, ale w rezultacie został proboszczem niezwykłej parafii, której jedyną kartoteką były tysiące zdjęć ludzi, którym pomógł odnaleźć drogę do Boga.
Wiele fragmentów w Biblii można nazwać tekstami niewygodnymi. Dla duchownych takim niewygodnym tekstem jest mowa o Dobrym Pasterzu. Niewygodnym, gdyż zmusza do rachunku sumienia. Czym kierujemy się w naszej codziennej pracy? Czy interesuje nas dobro ludzi i dawanie im nadziei, czy raczej "posługa duszpasterska" rozumiana jako zawoalowana forma troski o zaspokojenie wyłącznie własnych potrzeb, a nie potrzeb tych, których szuka Dobry Pasterz? Czy rozmawiając z kimś, dajemy mu klucze do otwarcia tajemnicy jego życia, czy raczej odruchowo szukamy kluczyka do zamknięcia się w świętym spokoju własnej egzystencji?
Ktoś pewnie jęknie, że to kolejny moralizatorski banał napisany przez teologa zza biurka. A ja poprzez pryzmat tej banalnej oczywistości czytam dwa wyznania Jezusa: "Mam także inne owce, które nie są z tej zagrody, lecz trzeba, abym je przyprowadził" oraz "Życie moje oddaję za owce". Niektórzy egzegeci za św. Augustynem twierdzą, że chodzi tu o podkreślenie, iż zagrodą jest Izrael, a owce spoza tej zagrody to albo Żydzi niewierzący w Jezusa, albo poganie. Inni dowodzą, że przez "inne owce" powinno się rozumieć rozprzestrzenienie się herezji w pierwotnym Kościele.
To z pewnością ważne, ale nie jedyne tropy. Bo dziś ludzie tęsknią za dobrymi pasterzami i trzeba to zdanie odczytać jako zachętę do pracy tam, gdzie o Bogu się milczy albo z bólem się Go szuka. Nie przed ołtarzem, ale w kruchcie kościelnej i jeszcze dalej. Właśnie tam znajdują się owce spoza naszej zagrody. I właśnie tam trzeba zrobić to, co przychodzi najtrudniej. Oddać im własne życie.
Na szczęście sporo we współczesnym Kościele takich pasterzy, którzy zamiast być jeszcze jednym trybem w maszynie, decydują się być błogosławioną oliwką w kościelnych trybach.