Okopy świętej Trójcy

To prawda, że media opiniotwórcze znalazły się po czterech latach rządów PiS w głębokim kryzysie wiarygodności. Jednak zrzucanie całej winy tylko na TVP Jacka Kurskiego to zwykłe pójście na łatwiznę.
w cyklu WOŚ SIĘ JEŻY

10.10.2019

Czyta się kilka minut

Rafał Woś / Fot. Grażyna Makara /
Rafał Woś / Fot. Grażyna Makara /

Modne jest psioczenie na media publiczne pod rządami PiS. A zwłaszcza na „Wiadomości” oraz na „paski grozy” TVP Info. Na ich stronniczość, dyspozycyjność w odpalaniu politycznych pocisków w kierunku opozycji i generalne wazeliniarstwo wobec władzy. Telewizja (zwłaszcza jej pion informacyjno-publicystyczny) jest pod rządami Jacka Kurskiego stronnicza, służalcza i wazeliniarska. Nie ma co do tego wątpliwości.

Irytujące jest jednak to, że tak wiele osób w tym miejscu stawia kropkę. I nie widzi, że takie stwierdzenie to dopiero początek większego problemu. Kropkę można by postawić, gdyby media publiczne były jakąś czarną owcą na tle reszty – uczciwych mediów prywatnych dbających o pluralizm i walczących ze stronniczością swojego własnego przekazu (która przytrafić się może każdemu). Ale przecież tak nie jest! Gdy patrzę na to, jak mocno po stronie anty-PiS-u zaangażowała się np. „Gazeta Wyborcza”, to widzę raczej lustrzane odbicie TVP albo powiedzmy „Sieci” czy „Gazety Polskiej”. Oczywiście nie wszystko jest tu symetryczne. Ale co do zasady media pro- i antypisowskie łączy wojowniczość w zwalczaniu wroga i skrajny manicheizm w ocenie jego postaw oraz motywacji. PiS-owiec opisywany w „Gazecie Wyborczej” w większości przypadków będzie więc karykaturalnie zły i zakłamany. Podobnie jak opozycjonista w przekazie TVP. To razi.

U wielu czytelników tych słów takie porównanie może wywołać wściekłość i pojawić się mogą oskarżenia o prowokacyjny symetryzm. Odpór dawany jest zazwyczaj przy pomocy dwóch argumentów. Pierwszy polega na tym, że propagandy pro- i antypisowskiej nie można porównywać, bo ma ona rzekomo różny stopień natężenia. Z tym argumentem polemizować nie zamierzam, bo spór jest nierozstrzygalny. Nawet rygorystyczne badania medioznawcze nigdy nie wykażą, kto jest bardziej stronniczy. Tu musimy przyjąć, że o gustach pomieszanych z głębokimi ideowymi preferencjami dyskutować się nie da. To podstawa psychologii społecznej i trzeba tę różnicę oceny zaakceptować.


POLECAMY: „Woś się jeży” – autorski cykl Rafała Wosia co czwartek na stronie „TP” >>>


Warto się jednak zmierzyć z argumentem numer dwa, bo wydaje się kluczowy. Przeciwnicy porównywania propagandy pro- i antypisowskiej mówią bowiem, że Jacek Kurski robi to w telewizji za pieniądze publiczne. Podczas gdy jego brat Jarosław, naczelny „Gazety Wyborczej”, kieruje tytułem wydawanym przez spółkę giełdową działającą na wolnym rynku. Ich wniosek jest więc taki, że jednemu wolno mniej, a drugiemu więcej.

Pomińmy dla uproszczenia skomplikowaną historię powstania „Gazety Wyborczej” (a potem wokół niej koncernu Agora). To znaczy historię dobra wspólnego, bo „Gazeta Wyborcza” swój start i rozruch zawdzięczała etosowi Solidarności, za którym stał wielomilionowy ruch społeczny. I jest coś rażącego w tym (przynajmniej rażącego dla mnie), gdy ktoś mówi w roku 2019, że „Wyborcza” to czyjaś prywatna własność i nikomu nic do tego, jakie robi media. Ale w to – jak mówię – nie wchodźmy, bo trzeba się trzymać wywodu.

Mój główny argument polega na tym, że kapitalistyczna struktura właścicielska nie powinna zmieniać naszych oczekiwań wobec opiniotwórczych mediów. Organizując ruch drogowy nie mówimy przecież, że znaki obowiązują tylko autobusy miejskie. A już prywatne auta mogą jeździć, jak chcą. Albo że prawa konsumenckie powinny być przestrzegane tylko przez państwową Pocztę albo PZU. A już giełdowi gracze z tych samych branż mogą sobie na nie gwizdać. Wedle tej samej zasady powinniśmy równie mocno narzekać na stronniczość mediów publicznych oraz prywatnych. Właśnie dlatego, że funkcjonują w logice dobra wspólnego. Niezależnie, czy są spółką Skarbu Państwa, czy podmiotem o rozproszonym akcjonariacie giełdowym.

Mam nawet wrażenie, że gdyby iść tą drogą, byłoby lepiej z całym naszym rynkiem medialnym. Spójrzmy bowiem na polityczną dynamikę. Nie jest chyba tajemnicą, że PiS (czy wcześniej środowisko braci Kaczyńskich) przez lata funkcjonowało na papierach „underdoga”. W ich publicznych wypowiedziach z tamtych czasów wciąż pobrzmiewa żal do mediów głównego nurtu o niesprawiedliwe traktowanie i faworyzowanie innych. Prawica (nie tylko w Polsce) tę lekcję odrobiła zakładając własne media prywatne. W ich rozumieniu stanowiące przeciwwagę dla dominującego (niechętnego im) otoczenia opiniotwórczego. Po wyborczym zwycięstwie 2015 roku ta logika została przeniesiona na media publiczne. Posunięcie dla niezależności mediów państwowych zabójcze i godne potępienia. Ale z perspektywy siły politycznej realnie funkcjonującej na konkurencyjnym rynku jakoś tam racjonalne. Co nie znaczy akceptowalne.

I to jest właśnie coś, czego oburzeni na pisowskie media nie potrafią lub nie chcą dostrzec. Nie widzą, że jeśli postawią kropkę po serii rytualnych narzekań na „paski grozy”, to zamkną się w wygodnym poczuciu moralnej racji. Ale ani o milimetr nie zbliżą się do rozwiązania problemu. Podczas gdy kluczem do otwarcia tego klinczu jest ruch po stronie mediów antypisowskich. Powinniśmy się więc domagać, by wypełniały rolę pluralistycznych mediów opinii. A nie tylko machin do dostarczania pocisków na znienawidzony PiS. Nie, im nie wolno więcej. Nawet jeśli są prywatne. Więcej świeżego powietrza i symetryzmu, mniej przewidywalnego anty- i propisizmu!

Niestety w praktyce to otwarcie będzie bardzo trudne. Przez ostatnie cztery lata redakcje wielu mediów przestały przypominać redakcje, a zamieniły się w okopy św. Trójcy. Podejrzane elementy kontestujące te wojenne nastroje we własnych szeregach zostały albo usunięte, albo brutalnie przywołane do porządku. Mówiąc innymi słowy: pozbijano termometry licząc, że jak przestaną pokazywać gorączkę, to temperatura sama zniknie.

Trudne nie znaczy jednak niemożliwe. Zawsze może być lepiej. Także w mediach. „Lepiej” to znaczy mniej partykularnie, a bardziej sprawiedliwie. Czego sobie i Państwu życzę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz ekonomiczny, laureat m.in. Nagrody im. Dariusza Fikusa, Nagrody NBP im. Władysława Grabskiego i Grand Press Economy, wielokrotnie nominowany do innych nagród dziennikarskich, np. Grand Press, Nagrody im. Barbary Łopieńskiej, MediaTorów. Wydał… więcej