Komunikat o błędzie

Could not retrieve the oEmbed resource.

Telewizja wspaniała jak nigdy. Jak Jacek Kurski budował machinę propagandową

Misję mediów publicznych realizował na opak. Nie tyle bez wstydu, co z dumą.

06.09.2022

Czyta się kilka minut

Konferencja prasowa prezesa TVP Jacka Kurskiego, wrzesień 2017 r. Fot. Bartosz KRUPA / East News /
Konferencja prasowa prezesa TVP Jacka Kurskiego, wrzesień 2017 r. Fot. Bartosz KRUPA / East News /

Tego nikt – poza wąską grupą wtajemniczonych – się nie spodziewał. W poniedziałkowe południe Rada Mediów Narodowych na zdalnym posiedzeniu wysłuchała sprawozdania prezesa TVP Jacka Kurskiego o inwestycjach budowlanych. Według wersji przedstawionej przez członka Rady z rekomendacji Lewicy Roberta Kwiatkowskiego, Kurski nagle oznajmił, że musi jechać do Skierniewic. Gdy tylko się rozłączył, przewodniczący Rady Krzysztof Czabański złożył wniosek o jego odwołanie, który natychmiast został rozpatrzony i jednomyślnie przyjęty. „Kurski się nie spodziewał – powiedział Kwiatkowski portalowi OKO.press. – To wyglądało jak egzekucja w ciemnym kącie. Prezesura TVP to było jego marzenie. A tutaj odwołanie bez dwóch słów podziękowania, bez spotkania z ludźmi, na marginesie dyskusji o TVP Kielce i Gorzów oraz o redakcji zamiejscowej w Elblągu”.

Na tym samym posiedzeniu powołano nowego prezesa – obecnie jedynego członka Zarządu TVP, Mateusza Matyszkowicza. Podobno też był zaskoczony, ale szczęśliwy.

Rekompensata z tytułu utraconych wpływów

Z początku trudno było poważnie potraktować te rewelacje – Kurski tracił już stanowisko i wracał jak bumerang. Pierwsza dymisja nastąpiła w sierpniu 2016 r., ledwie pół roku po objęciu stanowiska. Ale już po kilku godzinach Rada – widocznie pod naciskiem Jarosława Kaczyńskiego – zmieniła zdanie. Drugi raz Kurskiego odwołano w marcu 2020 r., w ramach targu z Andrzejem Dudą, który od dymisji uzależniał podpisanie ustawy przyznającej TVP dwa miliardy „rekompensaty z tytułu utraconych wpływów z abonamentu”. Prezydent ustawę podpisał, a Kurski dalej sterował TVP, tyle że jako „doradca zarządu”. Oficjalnie w roli prezesa zastąpił go Maciej Łopiński, który po kilku miesiącach zwrócił przyjacielowi stanowisko, po czym Kurski został wybrany na kolejną kadencję.

Tym razem sprawa wygląda poważniej. Rzecznik PiS Radosław Fogiel napisał na Twitterze: „Zmiana na stanowisku prezesa TVP nie oznacza oczywiście negatywnej oceny dotychczasowej pracy. Już niedługo przed Jackiem Kurskim nowe zadania”. Taka zapowiedź w kraju respektującym demokratyczne standardy byłaby niedopuszczalna – wynika z niej przecież, że prezes publicznej telewizji wykonuje „zadania” partii rządzącej, czego robić mu nie wolno. Ale zamiast zwrócić na to uwagę, wszyscy zaczęli się zastanawiać, o jakie „nowe zadania” chodzi. Plotkuje się o fotelu wicepremiera albo szefa sztabu wyborczego PiS. Ale przecież tę ostatnią funkcję dotychczasowy prezes TVP pełni de facto już od siedmiu lat, tyle że nieformalnie.

Po kilku godzinach wypowiedział się sam Kurski: „Potwierdzam, że w wyniku decyzji mojego środowiska politycznego, w porozumieniu ze mną przestałem być Prezesem TVP. Wiem, że przede mną kolejne wyzwania. Telewizja, kt. oddałem 7 ostatnich lat jest dziś u szczytu potęgi, wspaniała jak nigdy. Z serca dziękuję Widzom i ludziom TVP”. Nie wiadomo, które sformułowanie jest tu bardziej komiczne: „W porozumieniu ze mną przestałem być prezesem” czy to o TVP „u szczytu potęgi, wspaniałej jak nigdy”.

Według źródeł Andrzeja Stankiewicza i Kamila Dziubki z Onetu, zmiana na stanowisku była szykowana już od dawna, ale została przyspieszona: Jarosław Kaczyński miał skrócić kadencję Kurskiego po ostatnich rozmowach z lokalnymi działaczami PiS. Jakie konkretnie mieli pretensje do prezesa TVP – nie wiadomo.

Inni twierdzą, że to Mateuszowi Morawieckiemu udało się dopiąć dawno wyznaczonego celu – Kurski, sam mający premierowskie ambicje, był jednym z jego największych wrogów. Ta wersja wydaje się mało prawdopodobna, biorąc pod uwagę wyjątkowo słabe notowania Morawieckiego w PiS. Wskazuje się też na rękę Andrzeja Dudy – rękę trzymającą pióro do podpisu planowanych zmian w ordynacji wyborczej. Głowa Kurskiego miałaby więc być ceną za obmyślaną przez samego Kurskiego ustawę, która pomoże PiS wygrać kolejne wybory. Rzecznik prezydenta odmawia komentarza.

Pewne jest tylko, że Jacek Kurski dostanie jakąś „rekompensatę z tytułu utraconych wpływów”. Za oddaną służbę należy mu się nagroda, a za całą jego wiedzę na temat kulis działania rządu – haracz.

Aktywa polskiej niepodległości

Jaki by nie był prawdziwy powód odwołania, warto wykorzystać tę okazję do podsumowania dokonań Jacka Kurskiego z ostatnich sześciu lat. Bez wątpienia przechodzi do historii jako najgorszy prezes TVP po 1989 r. – to ocena nie z punktu widzenia wyników oglądalności czy kondycji finansowej spółki – ale z perspektywy zapisów w ustawie o radiofonii i telewizji: „Członkowie zarządów i osoby zajmujące kierownicze stanowiska w jednostkach publicznej radiofonii i telewizji kierują się w swojej pracy oraz w ocenie dziennikarzy i innych twórców im podległych zasadami profesjonalizmu, uczciwości i rzetelności oraz wskazaniami zawartymi w art. 21 misja publiczna publicznej radiofonii i telewizji ust. 1a i 2 ustawy”. Te wskazania to m.in. „1) kierować się odpowiedzialnością za słowo i dbać o dobre imię publicznej radiofonii i telewizji; 2) rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą; 3) sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli oraz formowaniu się opinii publicznej; 4) umożliwiać obywatelom i ich organizacjom uczestniczenie w życiu publicznym poprzez prezentowanie zróżnicowanych poglądów i stanowisk oraz wykonywanie prawa do kontroli i krytyki społecznej”.

Jacek Kurski powyższe zapisy realizował na opak. I nie tyle bez wstydu, co z dumą. Już w sierpniu 2016 r. w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” chwalił się: „Kiedy zostawałem prezesem TVP, Nowoczesna remisowała z PiS 27-29. Dziś, po przywróceniu elementarnego pluralizmu, jest 40-15. Ta kotwica pluralizmu i normalnego przekazu ma ogromny wpływ na stabilność polityczną i ład demokratyczny w kraju”.

W czerwcu 2022 r. od portalu wPolityce.pl (podobnie jak tygodnik „Sieci” wydawanego przez bliską PiS spółkę Fratria i hojnie finansowanego przez spółki skarbu państwa) dostał Nagrodę Biało-Czerwonych Róż. W laudacji Michał Karnowski powiedział: „Ponad sześć lat od tamtego styczniowego dnia 2016 roku, po ogłoszeniu setki razy, iż TVP już nikt nie ogląda, wszyscy odeszli, nikt nie chce w niej występować, dziś środowiska totalnej opozycji i niemiecka oraz rosyjska partia w Polsce grają inną płytę: to wszystko przez TVP i prezesa Kurskiego, to są przyczyny tego, iż Polacy trwają przy wyborze z roku 2015. To przez niego Polacy znają obiektywne dane, wiedzą o osiągnięciach obozu politycznego pana premiera Jarosława Kaczyńskiego”. I dodał, że taka narracja to „wielki komplement wobec prezesa TVP”. Jacek Kurski nie zaprzeczał. „Myślę, że zjednoczeni, jako ci, którzy rozumieją powagę wyzwania, będziemy w stanie obronić się przed tą próbą wywrócenia dobrej zmiany” – oznajmił ze sceny. I zapewnił, że TVP „zrobi wszystko, aby te aktywa polskiej niepodległości, które są dzisiaj w naszych rękach, działały”.

Z kolei w czerwcu 2021 r., po wyborze na drugą kadencję, tak sformułował swój przepis na sukces: „Trzeba robić słuszne rzeczy, które w dodatku jeszcze będą oglądane”.

Słuszne rzeczy, dobre imię

„Słuszne rzeczy” to według Kurskiego wszystko, co sprzyja PiS. Telewizję publiczną zmienił w telewizję rządową, promującą bez wytchnienia władzę i z równym uporem dyskredytującą opozycję. Dla przykładu: w IV kwartale 2018 r. politycy PiS dostali na antenach TVP 136 godzin, a drudzy w zestawieniu politycy PO – 23,5 godziny; z kolei w lutym 2019 r. wypowiedzi przedstawicieli rządzącej Zjednoczonej Prawicy pokazywano sześć razy częściej niż wypowiedzi całej opozycji (wyliczenia portalu OKO.press). Stronniczość TVP od lat zauważają też organizacje międzynarodowe, jak Reporterzy bez Granic (w Indeksie Wolności Prasy Polska w ciągu siedmiu lat spadła z osiemnastego na sześćdziesiąte szóste miejsce) czy OBWE, które w raporcie z ostatnich wyborów prezydenckich zauważyło: „W okresie poprzedzającym wybory publiczny nadawca stał się narzędziem kampanii dla prezydenta ubiegającego się o reelekcję, a niektóre przekazy medialne miały wyraźnie wydźwięk ksenofobiczny oraz antysemicki”.

Wydaje się więcej niż prawdopodobne, że to właśnie TVP zapewniła Andrzejowi Dudzie przewagę nad Rafałem Trzaskowskim. Wprawdzie w czasie kampanii Kurski formalnie nie był prezesem, ale może właśnie dlatego tak bardzo się starał. TVP zaoferowała Dudzie pozaustawowy czas reklamowy, a w nim: toporny spot wyborczy, przygotowany przez Macieja Sawickiego jako materiał do głównego wydania „Wiadomości”, kuriozalną jednoosobową „debatę” w Końskich, z pytaniami zadawanymi przez lokalnych działaczy PiS i Solidarnej Polski, a nawet „amerykańskiego projektanta mody Christiana Paula”, wymyślonego po to, żeby pochwalić kreacje Agaty Kornhauser-Dudy. Przede wszystkim jednak TVP organizowała zmasowany atak na kontrkandydata. Rafał Trzaskowski regularnie zestawiany był z ujęciem szlamu płynącego do Wisły i oskarżany o wspieranie fundacji kierowanej przez agentkę SB podejrzewaną o udział w zabójstwie księdza Blachnickiego, plany wprowadzenia w przedszkolach przymusowej nauki masturbacji dla czterolatków i zamiar odebrania Polakom 500+ w celu sfinansowania restytucji mienia żydowskiego. Wytknięto mu nawet odmowę posłania dzieci do pierwszej komunii i zainteresowanie myślą „żydowskiego filozofa Barucha Spinozy”.


Kalina Błażejowska: To była najbardziej groteskowa debata wyborcza w dziejach polskiej telewizji


 

Ale kampanie wyborcze były tylko zagęszczeniem propagandowego, a nierzadko wprost nienawistnego przekazu TVP. Przekaz ten płynie stale, dzień za dniem. Od sześciu lat co wieczór TVP przedstawia polityków opozycji jako wrogów Polski. Często mówi o nich wprost jako reprezentujących interesy obcych państw – Rosji, Izraela, a przede wszystkim Niemiec (konsekwentnie podpisując Różę Thun jako „Róża Maria Grafin von Thun und Hohenstein” czy po kilka razy na wydanie „Wiadomości” pokazując urywek przemówienia Donalda Tuska, w którym wypowiada słowa „für Deutschland”). Regularnie piętnuje też wolne media i wszystkie sprzeciwiające się rządowi grupy społeczne, od nauczycieli przez sędziów po lekarzy.

Stygmatyzuje także mniejszości, zwłaszcza migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu oraz osoby LGBT. Niektóre z setek obraźliwych materiałów na ich temat doczekały się oceny sądów. Prawomocne wyroki zapadły w sprawie wyemitowanego w 2016 r. rasistowskiego materiału o Radzie Imigrantów w Gdańsku (50 tys. zadośćuczynienia i nakaz przeprosin), a także pokazanego w 2019 r. homofobicznego filmu Marcina Tulickiego pod tytułem „Inwazja” (ponad 35 tys. zł odszkodowań, nakaz przeprosin i zakaz rozpowszechniania).


Dorwać Tomasza Grodzkiego: Oskarżający stali się oskarżanymi, Samuel Pereira wyciągnął kwity, uaktywniły się CBA i prokuratura


 

O szkodliwości prowadzonych przez TVP kampanii nienawiści najgłośniej zrobiło się w 2019 r., po zabójstwie Pawła Adamowicza (przypomnijmy, że zabójca wciąż nie został osądzony, a na ostateczną opinię biegłych, potwierdzającą jego zdrowie psychiczne, trzeba było czekać trzy lata). Tych, którzy przypominali, że atak poprzedziła trwająca wiele miesięcy nagonka w telewizji Kurskiego, TVP pozwała za „godzenie w jej dobre imię”. W żadnej z podobnych spraw – wytoczonych Adamowi Bodnarowi, Ewie Siedleckiej, Wojciechowi Czuchnowskiemu, Krzysztofowi Skibie i Wojciechowi Sadurskiemu – TVP nie wygrała. Ale pewnie udało jej się wywołać „efekt mrożący” u niektórych liderów opinii. Na pewno śmierć Adamowicza nie skłoniła Jacka Kurskiego do jakiejkolwiek zmiany – wkrótce jego telewizja zaczęła podobną nagonkę na Tomasza Grodzkiego, a potem Donalda Tuska.

 

Nasz Kaczorek ma rację

Dziedzictwo Kurskiego w TVP to wreszcie apoteoza tandetnej rozrywki – ogromne pieniądze wydawane na Sylwestra Marzeń, który miał być – według słów pomysłodawcy – „jak prąd, jak gaz, jak woda [...] jak jedzenie, jak powietrze. Nie można bez niego żyć”. Na scenie w Zakopanem występowały wielkie talenty disco-polo, jak Zenek Martyniuk, i zagraniczne gwiazdy jednego przeboju, jak Natalia Oreiro (albo nawet: żadnego przeboju, jak Julio Iglesias Junior). Dla sprawiedliwości trzeba przypomnieć, że na ostatniego Sylwestra Kurskiemu udało się sprowadzić naprawdę duże nazwisko – Jasona Derulo. Na scenie w Zakopanem i w domach milionów widzów śpiewał o „ssaniu penisa”, „pysznej cipce” i „wielkim tyłeczku”.

W ostatnich latach próbowano też łączyć dwa główne nurty działalności TVP: partyjną agitację z żenującą rozrywką. Tak powstał program „Motel Polska”, w którym „oglądając wspólnie telewizję i spotykając się w telewizyjnym motelu, goście recenzują i opisują współczesną Polskę”. I tak na przykład w odcinku 11. „gośćmi” byli córka, zięć i była asystentka posła PiS Roberta Telusa, przedstawieni jako przypadkowi Polacy. „Jaro jak coś powie, to już powie”, „Nasz Kaczorek ma rację” – recenzowali przemówienie Jarosława Kaczyńskiego.


„W Polsce za pomocą telewizji można wykreować obraz, jaki się chce, bo społeczeństwo nie analizuje tego, co tam widzi” – mówił Jarosław Kaczyński. Nic więc dziwnego, że przekaz TVP o Tusku przekracza wszelkie granice.


 

Innym przykładem jest „W tyle wizji”, czyli wersja „Szkła kontaktowego” TVN – równie nieśmieszna jak pierwowzór, ale zdecydowanie bardziej zajadła. To tam Krzysztof Feusette i Stanisław Janecki śmiali się z sylwetki Marty Lempart, porównując ją do betoniarki, kobiety z obrazów późnego baroku albo Fernanda Botero i spekulując, że do odpoczynku potrzebuje dwóch lub trzech leżaków. I to tam Rafał Ziemkiewicz żartował z samochodów-komór gazowych, a Marcin Wolski ironizował, że obozy zagłady to „można powiedzieć, były żydowskie obozy, bo w końcu kto obsługiwał krematoria?” („I kto w nich ginął?” – dodał Ziemkiewicz).

Z kolei politycznym odpowiednikiem amerykańskiego The Jerry Springer Show był – zawieszony z powodu pandemii i wciąż nieprzywrócony – program „Studio Polska”, prowadzony przez Magdalenę Ogórek i Jacka Łęskiego. To właśnie w czasie tego cotygodniowego, półtoragodzinnego seansu ignorancji i nienawiści Przemysław Czarnek powiedział o osobach LGBT: „ci ludzie nie są równi ludziom normalnym”. W odcinku o relacjach polsko-żydowskich jeden z uczestników mówił: „My jesteśmy na swoim terytorium. Cały czas idzie rozgrywka o Żydów na terytorium Polski”, a na dole ekranu były pokazywane antysemickie wpisy widzów. Z kolei w dyskusji dotyczącej „ideologii gender” poseł Solidarnej Polski Mariusz Kałużny, magister teologii i politologii, mówił: „Sprzeciwiamy się ideologii, która mówi o czymś takim jak psychologia orientalna [sic!]. Bo nauka definiuje, czy ktoś jest mężczyzną czy kobietą. A wasz ruch mówi, że psychika. Czyli jak sobie wymyślę, że jestem kobietą, to jestem kobietą”. Wypowiedzi, które nigdy nie powinny paść na antenie telewizji publicznej, a padły w „Studio Polska”, można by wymieniać bez końca.

Adres URL dla Zdalne wideo

 

Lipa, ale jedziemy w to

Jeden z pasków „Wiadomości” za czasów Kurskiego głosił: „Szlam z Warszawy zatruwa Polskę”. Chodziło oczywiście o awarię oczyszczalni Czajka, ale ktoś mógłby pomyśleć, że to zwięzłe podsumowanie licznych działań TVP Kurskiego. Można było wprawdzie wyłowić rzeczy wartościowe – kilka przyzwoitych seriali (np. dość uczciwe w przedstawianiu historii i dobrze zrealizowane „Wojenne dziewczyny”) i reality show (jak inkluzywne „Sanatorium miłości”), ale nie zmienia to faktu, że TVP nadaje toksyczny sygnał, zatruwający umysły mniej krytycznych widzów, żeby zamienić ich w żelazny elektorat jednej partii. „To lipa, ale jedziemy w to, bo ciemny lud to kupi” – miał powiedzieć (według czworga świadków) Jacek Kurski w 2005 r., tłumacząc swój pomysł na wykorzystanie w kampanii wyborczej PiS dziadka Donalda Tuska. Tą maksymą zdawał się kierować także jako prezes TVP.

Jego następca Mateusz Matyszkowicz to mediewista, były naczelny „Frondy LUX”, miłośnik filozofii i literatury, nie tak dawno prezentujący się jako zwolennik dialogu ponad podziałami i postrzegany jako „sensowny konserwatysta” (określenie Maksa Cegielskiego). Wydawałoby się, że jest zupełnym przeciwieństwem Kurskiego – skromny, powściągliwy, spokojny. Ale to od Kurskiego dostał nominację na szefa TVP Kultura, i to u boku Kurskiego konsekwentnie awansował.


Czytaj rozmowę z Matuszem Matyszkowiczem: Marzy mi się wprowadzenie formatu „Kultura ducha”. Dla wierzących i niewierzących, którzy traktują niedzielę jako dzień przeznaczony na robienie rzeczy, jakich się w tygodniu nie robi, i na myślenie o rzeczach, o jakich się w tygodniu nie myśli.


 

W pierwszym komunikacie wydanym z pozycji prezesa napisał: „Silna i stabilna telewizja publiczna jest wielkim sukcesem dotychczasowego Zarządu. Moim celem jest kontynuowanie trafnych decyzji dla Spółki oraz wzbogacenie i urozmaicenie oferty TVP”. I to brzmi jak najlepsza odpowiedź na pytanie, czy z odejściem Kurskiego w przekazie TVP coś się zmieni.

Tak „silna i stabilna” machina propagandowa nie może się zachwiać. Dalej będzie pokazywać to, czego życzy sobie najważniejszy widz, czyli Jarosław Kaczyński. A z jego ostatnich wypowiedzi – na przykład tej o „niemieckich mocodawcach” Tuska, konieczności „zmian prawnych, które pozwolą lepiej kontrolować wyniki wyborów” czy „Unii Europejskiej będącej nośnikiem lewackiej ideologii” – wynika, że prezes PiS postanowił zaostrzyć, a nie złagodzić przekaz.

Mateusz Matyszkowicz będzie musiał się dostosować. Skoro przez sześć lat nie sprzeciwił się formie, jaką przybrała TVP, nie sprzeciwi się i teraz, gdy osiągnął – jak miał stwierdzić na poniedziałkowym posiedzeniu Rady Mediów Narodowych – „szczyt marzeń”. Niektórzy po prostu marzą o władzy za wszelką cenę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Absolwentka dziennikarstwa i filmoznawstwa, autorka nominowanej do Nagrody Literackiej Gryfia biografii Haliny Poświatowskiej „Uparte serce” (Znak 2014). Laureatka Grand Prix Nagrody Dziennikarzy Małopolski i Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej,… więcej