Odgłosy kuźni

Przykład? Proszę bardzo. Dzwoni urzędniczka z miasta, powiedzmy, powiatowego.

19.01.2015

Czyta się kilka minut

Chcielibyśmy zaprosić pana na takie a takie obchody. Prosimy o wygłoszenie wykładu, ten wykład potem będzie wydrukowany w książce. Zwracamy koszta, o ile przyjedzie pan drugą klasą. Samochód? Bardzo mi przykro. Chodzi o uczczenie tego a tego. Może pan też spotkać się z młodzieżą. Wykład będzie wydrukowany. Honorarium 150 złotych. Brutto. Tak, brutto. Za wszystko. Bardzo mi przykro. Cały dzień? Oczywiście, mogę zarezerwować hotel. Mamy takie pokoje obok stadionu”. „Wie pani, nie jestem w stanie przyjąć tej propozycji. Przygotowanie takiego wykładu to co najmniej dwa, trzy dni pracy. Myślenia. W dodatku ma być drukowany. Do tego jazda przez pół dnia, nocleg i kolejne pół dnia w podróży. Pani zgodziłaby się za 150 złotych brutto?”. „Bardzo mi przykro. Mamy tu lokalną telewizję. Zrobią z panem wywiad. I zapraszam na kolację. Ja wiem, że poetom się nie przelewa. Ale taki mamy budżet”. „Nie mogę, naprawdę. Cztery, pięć dni? Nie mogę”. „W zeszłym roku był u nas poeta Iks. Przyjechał całkiem za darmo. Z Warszawy. Potem sprzedawał książki”. „Droga pani, proszę się nie gniewać, ale kiedy leje się woda z kaloryfera i wzywacie państwo hydraulika, to też proponujecie mu, żeby to zrobił za darmo? Niech pani sobie wyobrazi – ja też jestem hydraulikiem. Tylko inny zawód wykonuję”.

Kiedy pani minister w wywiadzie dla „Newsweeka” mówi, że ludzi kultury traktuje się jak pracowników gorszej kategorii, wie, co mówi. Tyle że nikt jej głosu nie usłyszy. Moment jest akurat taki, że słychać inne głosy. Cytując słowa pani minister podczas porannego przeglądu prasy, dziennikarz TVN-u skrzywił się i powiedział coś w stylu: „Górnicy? Pracownicy kultury? Ciekawe, kto jeszcze zgłosi się i powie, że należy mu się więcej”. Najprawdopodobniej więc wywiad przejdzie bez echa. Co tu mówić o kulturze, kiedy zagrożone są kopalnie? Gdy w Paryżu terroryści strzelają do bezbronnych ludzi? Zamiast martwić się o kulturę, martwmy się raczej o nasze bezpieczeństwo.

Bo w końcu – co to jest kultura? Przecież kultura dziś to gołe chłopy w teatrze i bluźnierstwa w galerii (powiedzą jedni), muzeum papieskie w Świątyni Opatrzności i pomniki papieża w każdym mieście (zaripostują drudzy). Dokładać? To nie chleb jest, bez tego żyć można. A jeśli już dokładać, to do tego, co wartościowe. To znaczy – co zaskakuje, prowokuje, dekonstruuje. Lub – powie druga strona – co służy przekazywaniu tradycji, wzmacnia narodowego ducha i tak dalej. Więc może, skoro są takie różnice zdań, nie dokładać? Niech ludzie sami zdecydują – kupując bilet, książkę, płytę. Że kradną, zamiast kupować? Sami państwo widzą: pieniądze potrzebne są na bezpieczeństwo.

W różnych dyskusjach na ten temat brałem udział i różnym się już przysłuchiwałem. Myślę, że pogląd, iż człowiek kultury to ktoś, kto jedynie wyciąga rękę, starając się wyłudzić pieniądze na coś, co nikomu nie jest potrzebne, jest poglądem dość rozpowszechnionym. Tym, którzy lubią myśleć, że za komuny było (z kulturą) lepiej, dopowiem, że ten pogląd ukształtował się właśnie w tamtych czasach. Nie jestem pewien, czy „było wtedy więcej pieniędzy na rzeczy wielkie” (robiono świetne filmy, ale np. wiele zabytków obracało się w ruinę), wiem natomiast, że polityka kulturalna utrzymywała mnóstwo indywiduów w rodzaju „poety zaangażowanego” z serialu „Alternatywy 4”.
Opisana na wstępie rozmowa to kompilacja kilku, które rzeczywiście odbyłem. Nikt, jak sądzę, nie marzy dziś, żeby pisarzom czy reżyserom rozdawano mieszkania. Problem w tym, o czym mówi pani minister: że na pracownika kultury patrzy się z pewnego rodzaju wyższością, protekcjonalnie, jak na kogoś, kto nie pracuje naprawdę. A ponieważ nie pracuje naprawdę, nie trzeba go też naprawdę wynagradzać.
Ostatecznie, każdy przecież może poszukać sobie pracy, która da mu utrzymanie. I inspirację. „Pisarz Sofronow, zna pan?”. „Nie”. „Nie? A szkoda. On, proszę pana, pracował w kuźni. Bo wie pan – jego odgłosy pracy mobilizowały do twórczego wysiłku. No i doszedł do rezultatów”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2015