Oczy szeroko zwrócone

Od wielu moich świeckich przyjaciół wiem, że po dramatycznych wydarzeniach ostatnich dni trudno im wejść do parafialnej świątyni. Jakiego nauczyciela prawdy tam spotkam? - pytają. Wyobrażam sobie, że także moim braciom kapłanom nie było łatwo w tych dniach stawać za ołtarzem lub na ambonie. W obliczu tzw. opinii publicznej wszyscy trochę spokornieliśmy, w sposób namacalny doświadczając, że ludzie patrzą na nas i oceniają nasze życiowe aspiracje i wybory.

15.01.2007

Czyta się kilka minut

Według św. Łukasza, gdy Jezus pojawił się w bożnicy swojego rodzinnego miasteczka, oczy wszystkich były w nim utkwione. Nie bez przyczyny. Swoim zachowaniem prowokował, nie pozwalając nikomu pozostać obojętnym. Młody, zaledwie trzydziestoletni Prorok, wcześnie zebrał grono uczniów złożone po części z dawnych towarzyszy Jana Chrzciciela. Spektakularnie przemienił wodę w wino, uzdrowił kilka osób. W synagodze zachowywał się, jakby był u siebie w domu. Nie poprosił chazana o pozwolenie na zabranie głosu, ale sam powstał, aby czytać. Co więcej, to On zdecydował, co będzie czytane. Wybrał tekst proroctwa Izajasza, tak dobrze znany Żydom, że od dawna nie zauważali jego znaczenia. Dopiero Jezus nadał mu nowy sens, czyniąc ze słów Izajasza swój pięciopunktowy "program duszpasterski", którego najważniejszym punktem było głoszenie Roku Łaski, nadzwyczajnego roku jubileuszowego, kiedy Bogu oddaje się ziemię, powierzoną w przez Stwórcę w depozyt ludziom.

Co mogło kryć się w oczach nazarejczyków, gdy słuchali tych słów w oczekiwaniu na kazanie ze słynną formułą spełnienia: "Dziś wypełniły się te słowa Pisma"? Ciekawość? Lekceważenie i pogarda? Zazdrość i arogancja? A może nadzieja? Sam

św. Łukasz nie uznał za stosowne opisać emocji malujących się na twarzach słuchaczy ich Boskiego Pobratymcy. Autor pominął wszystko, co nie było mu potrzebne do uwydatnienia osoby Jezusa, wiedząc, że to On jest najważniejszy. Ludzie bowiem starają się jak mogą, aby przynieść nadzieję ubogiemu, ale niejednokrotnie to się nie udaje. Usiłują wyzwalać innych z beznadziei ciemności, ale zaciemniają obraz sumienia. Tak bardzo troszczą się o otwieranie oczu innym, że niekiedy nadmiar światła oślepia nieprzywykłych do widzenia rzeczy we właściwych proporcjach. Pomagają uciśnionym rozwinąć skrzydła, jednak zapominają, że sklejone woskiem, nie pozwalają polecieć daleko i roztapiają się w promieniach słońca.

W dobie, kiedy tak dramatycznie zmalała liczba autorytetów i z troską myślimy o przyszłości Kościoła, trzeba, by nasze oczy były utkwione w Jezusie. Nasza troska o Kościół widzialny nie może przesłaniać prawdy najważniejszej, że nasze zbawienie zależy najpierw od Jezusa. Słusznie patrzymy i oceniamy ludzi, których powołał do swojej służby, ale to nie oni są gwarantami naszego spełnienia, lecz nasza osobista relacja z Chrystusem. Nawet najdoskonalej urządzony kościół z wymarzonym proboszczem i kaznodzieją nie są gwarantami naszego zbawienia. Bo Duch Mesjański spoczął tylko na Jezusie - to od Niego czerpiemy energię Życia. I nadzieję.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2007