Obrazy pochodzenia. Co kryje sztuka Karola Palczaka

Coraz częściej artystki i artyści zauważają, że miejsce pochodzenia miało wpływ na ich przyszłe życie. Kluczowe stało się pytanie: skąd jestem? Dużo ważniejsze niż stare: kim jestem?

31.10.2022

Czyta się kilka minut

Karol Palczak „Ogień”, 2022 r., olej na blasze aluminiowej przybitej do płyty OSB gwoźdźmi, 26,7 x 25,5 cm / MAREK GARDULSKI / DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ARTYSTY I FUNDACJI GALERII FOKSAL
Karol Palczak „Ogień”, 2022 r., olej na blasze aluminiowej przybitej do płyty OSB gwoźdźmi, 26,7 x 25,5 cm / MAREK GARDULSKI / DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ARTYSTY I FUNDACJI GALERII FOKSAL

Karola Palczaka (rocznik 1987) okrzyknięto jednym z największych odkryć artystycznych ostatnich lat. Nic nie zapowiadało, że tak się stanie.

Po ukończeniu studiów w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w 2015 r. powrócił do rodzinnej wsi Krzywcza na Podkarpaciu. Malował, ale niewiele wystawiał. Zmianę przyniósł rok 2019, kiedy otrzymał Grand Prix na cenionym konkursie Bielska Jesień. Rok później został nominowany do Paszportu „Polityki”. Jego obrazy zaczęły trafiać do prywatnych kolekcji. Obecna ekspozycja w Fundacji Galerii Foksal, w jednej z najbardziej wpływowych prywatnych galerii w Polsce, z którą na stałe współpracują m.in. Paweł Althamer, Wilhelm Sasnal i Monika Sosnowska, potwierdza pozycję, jaką w ciągu zaledwie kilku lat wypracował sobie w polskiej sztuce.

Dlaczego te prace przyciągnęły tak dużą uwagę? Dzieła Palczaka wydają się skrajnie tradycyjne, dopracowane w najmniejszych szczegółach. Zdają się spełnieniem oczekiwań rozmaitej maści konserwatystów marzących o powrocie do przeszłości. Jego przypadek jest jednak bardziej skomplikowany i ciekawszy.

Obejście

„Będzie się wpatrywała w siebie po to jedynie, aby w sobie odnaleźć świat, pamięć i wyobrażenie minionych dni” – pisała tego­roczna noblistka Annie Ernaux o bohaterce swojej powieści „Lata”. Opowiadała o własnym doświadczeniu życia na francuskiej prowincji i przynależności do klasy robotniczej. Podobnie, przez swoje własne historie, mówili o francuskiej rzeczywistości ostatnich dekad Didier Eribon czy Édouard Louis, o których książkach dyskutowaliśmy również w Polsce. Poświęcili swoje utwory ludziom, którzy nie odnajdują się w świecie ukształtowanym przez transformacje gospodarcze, społeczne czy kulturowe, od końca lat 80. przeorujące nie tylko zachodnioeuropejskie społeczeństwa. Ale też daleko im do tych wszystkich, którzy w klasach ludowych chcą widzieć nośnik tradycyjnych wartości mający ocalić upadający zachodni świat.

Twórczość Eribona, Ernaux czy Louisa bywa określana mianem „literatury pochodzenia”. O obrazach Karola Palczaka można powiedzieć, że to malarstwo pochodzenia, gdyż wieś Krzywcza, gdzie się wychował i nadal mieszka, pozostaje dla niego podstawowym punktem odniesienia. Przestrzenią, o której opowiadają jego obrazy.

„Czasami mi się wydawało, że już nie mam co malować: tu byłem, tam byłem, już nie ma co – mówiłem sobie. Ale potem spojrzałem na rzeczywistość w inny sposób. Na przykład na samym podwórku, w jednej spiżarce czy w garażu można zobaczyć tyle tematów” – mówił w rozmowie z Urszulą Honek opublikowanej na łamach „Tygodnika Powszechnego”. I dodawał: „Trzeba tylko to zauważyć”.


KAROL PALCZAK, MALARZ: Nie lubię oświetlonych miejsc. W dzieciństwie chodziłem na roraty, światła gasły w kościele. Zastanawiałem się, czemu ksiądz nie prowadzi zawsze mszy bez świateł, byłoby sto razy lepiej. Kocham ciemność.


 

Pierwsza część wystawy „Śreżoga” w Fundacji Galerii Foksal mówi o podwórku domu artysty, otaczających go zabudowaniach i osobach bliskich. Mamy tu więc szare budynki z psią budą, górę węgla przykrytą folią i kopę zszarzałego śniegu. Palczak maluje gospodarskie pomieszczenie z leżącą w kącie wielką kukłą wykonaną ze słomy i kawałków starej foli, zepsuty bojler, wrak samochodu, przydomowego psa uwiązanego na łańcuchu. W jego obrazach są obecne rzeczy banalne, proste, jak żarówka paląca się u sufitu.

Są też osoby z najbliższego otoczenia: na jednym z obrazów kilku chłopaków robi coś w gospodarczym pomieszczeniu, na innym jeden z nich, ubrany jedynie w szorty, stoi tyłem do widza. Jego sylwetka wyłania się ze strumienia światła padającego poprzez uchylone drzwi.

Niektóre prace utrzymane są w czarno-białej tonacji, a jednocześnie na wystawie pokazano ich barwne wersje, jakby Palczak chciał sprawdzić, który z wariantów będzie mocniej oddziaływał. Ograniczona tonacja szarości, żółcieni i brązów bywa nagle przełamywana jednym-dwoma barwnymi akcentami: a to intensywną, różową wstążką, którą związano zeschnięte kwiaty zawieszone w kącie pomieszczenia gospodarczego, a to błękitem uszczelek starego bojlera. Te skromne obrazy okazują się bardzo wysmakowane, także kolorystycznie.

Uderzające są ich rozmiary: niewiele z nich przekracza 40 na 30 cm – największy liczy sobie 100 na 60 cm. Ten format sprawia, że odbiorca ma kontakt z malarstwem bardzo kameralnym, wręcz intymnym, co nie jest dzisiaj częstym doświadczeniem. Nietypowy jest wreszcie materiał, na którym powstały: to blacha ocynkowana, która wydobywa kolory i nadaje im lekko metaliczny poblask.

Głosy stąd

Technika, materiały, a przede wszystkim przywiązanie do malarstwa dopracowanego w najmniejszych szczegółach sprawiają, że Karol Palczak bywa porównywany do dawnych holenderskich mistrzów. On sam podkreśla, jakie znaczenie mają dla niego Rembrandt czy Vermeer. Przede wszystkim jednak wydaje się on kontynuatorem tradycji XIX-wiecznych realistów: barbizończyków, Gustave’a Courbeta i Jeana-François Milleta, ale także polskich przedstawicieli tego nurtu: Józefa Szermentowskiego czy Józefa Chełmońskiego. Artyści rzadko dziś odwołują się do tego doświadczenia, chociaż przed paru laty właśnie w Fundacji Galerii Foksal zaprezentowano płótna Wilhelma Sasnala, które były nawiązaniem do francuskich realistów sprzed dwóch stuleci.

Palczak nie proponuje jednak utopijnego powrotu do przeszłości. Jego malarstwo zostało przefiltrowane przez doświadczenie ubiegłowiecznych realizmów, z zapomnianą dziś twórczością amerykańskich hiperrealistów, ale też przez fotografię i film. Ale nade wszystko jest głęboko osadzone w konkretnej rzeczywistości. I jest to spojrzenie ogromnie krytyczne.

„Tutaj wszyscy mają tak samo. Nikt nie ma pracy i wszyscy za nią wyjeżdżają. Nie ma perspektyw” – mówił w rozmowie dla „Tygodnika”. Tu nie można mówić, że komuś „powiodło się w życiu”, bo, jak dodawał, „nie ma co się powieść”.

Didier Eribon z rodzinnego Reims wyjechał do Paryża. Podobnie jak Édouard ­Louis z Hallencourt. Annie Ernaux na wiele lat opuściła Yvetot. Karol Palczak wracając do Krzywczy dokonał innego wyboru. Niezależnie od decyzji, jaką każde z nich podjęło, kluczowe dla wszystkich stało się pytanie: skąd jestem? W ogóle dziś staje się ono ważniejsze od innego, przez lata stawianego: kim jestem?

Coraz częściej artystki i artyści zauważają, że miejsce pochodzenia, to, skąd się wywodzą, miało wpływ na ich przyszłe życie. Pytają zatem o znaczenie, jakie dla naszego indywidualnego losu mają uwarunkowania społeczne, kulturowe czy ekonomiczne, w których dorastaliśmy. I jednocześnie upominają się o obecność w sferze publicznej, w literaturze, w sztuce tych społeczności czy regionów, z których się wywodzą. I które przede wszystkim z powodów ekonomicznych są deprecjonowane, lekceważone, uważane za „gorsze” czy niezasługujące na uwagę, a nawet – o czym mówi sam Karol Palczak – traktowane z pogardą. Jego malarstwo jest próbą udzielenia głosu mieszkańcom podkarpackiej wsi.

Co ciekawe, nie on jedyny podejmuje próbę. Urodzony w 1992 r. Patryk Różycki w swych obrazach, ale też w nagrywanym regularnie podkaście, opowiada o dorastaniu w wielkopolskiej wsi Dąbrowice Stare, o zabiegach rodziny o awans społeczny, o niepowodzeniach, biedzie. O wiejskiej społeczności mówi także młodsza od niego o rok Małgorzata Mycek, pochodząca z bieszczadzkich Radoszyc. Ich twórczość – podobnie jak twórczość Daniela Rycharskiego – to nowe, ważne zjawisko w polskiej sztuce.

Nagły mróz

W drugiej części ekspozycji znalazły się prace namalowane na podstawie krótkich filmów kręconych przez artystę oraz wspomniane filmy. To zapisy akcji, zaskakujących, chwilami absurdalnych, jak palenie wraków samochodowych, zabawy z petardami, rzucanie kamieniami do wody czy tworzenie wielkich kukieł i ich podpalanie. Wszystkie te działania pojawiają w obrazach Palczaka: w efektownych, wręcz wirtuozerskich przedstawieniach wzburzonej wody, przybierającej fantazyjne formy, w widokach płonących kukieł czy pni drzew w świetle kończącego się dnia.

Prace te wyglądają, jakby autor starał się sprawdzić własne możliwości ­oddania skomplikowanych gier barw, światła i cienia, lub słońca przedzierającego się przez warstwę mgły lub dymu. ­Tytułowa śreżoga to chwila, w której nagły mróz ścina żywe jeszcze liście i kwiaty. Nie chodzi jedynie o techniczne umiejętności, lecz o to, by w obrazach zawrzeć cząstkę własnych emocji, uczuć i stanów duchowych. By malarstwo stało się opowieścią o własnym doświadczeniu.©

Karol Palczak, ŚREŻOGA,Warszawa, Fundacja Galerii Foksal, wystawa czynna do 19 listopada 2022 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 45/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Obrazy pochodzenia