Obcy w Wenecji

"Wenecja w »Kupcu weneckim« przybrała piękno prostytutki - pisał o dramacie Szekspira Allan Bloom, analizując polityczny kontekst dzieł mistrza ze Stratfordu. W filmowej adaptacji sztuki ten ponury, pozbawiony złudzeń wizerunek mitycznego miasta został zręcznie uchwycony.

18.07.2006

Czyta się kilka minut

Kupiec wenecki /
Kupiec wenecki /

Znalazło się też miejsce na tragiczny, inspirujący do wielu pytań obraz Żyda - wykluczonego z miejskiej społeczności, pogardzanego i karmiącego się pogardą wobec swoich chrześcijańskich "braci".

Shylock:krzywe zwierciadło

Michael Radford, autor filmu "Il Postino", gdzie opowiadał o przyjaźni sycylijskiego wieśniaka z Pablem Nerudą, zajął się sztuką skrzętnie omijaną przez twórców filmowych, a przez Hollywood w szczególności. Śliski od zawsze temat żydowski odstraszał potencjalnych adaptatorów, nierozumiejących zapewne całej złożoności historii Shylocka, Antonia i Porcji, którą przez wieki chętnie postrzegano jako antysemicki pamflet.

Szekspir w istocie odtworzył na kartach swojej sztuki panującą w ówczesnej Wenecji antyżydowską fobię. Nadał jej jednak dystansujący, satyryczny cudzysłów. Opisując wykluczenie, równocześnie obnażył jego paskudny mechanizm. René Girard w swoim "Teatrze zazdrości" opisywał geniusz Szekspira pracujący z równą mocą na tych dwóch różnych rejestrach: pisarz uczynił weneckiego Żyda kozłem ofiarnym swojej sztuki, ale po to, by przy okazji potępić tych wszystkich sprawiedliwych i prawych, którzy tak ochoczo złożyli starego Żyda w rytualnej ofierze.

Film zrazu informuje nas, jak wyglądało położenie wyznawców judaizmu w XVI-wiecznej Wenecji. Zamożne miasto-republika, słynące z otwartości i tolerancji, kryło w swoich murach zamykane na noc żydowskie getto, którego mieszkańcy oznakowani byli za dnia czerwonymi czapkami. Niecny proceder uprawiany na co dzień przez Shylocka też zostaje w prologu filmu wyjaśniony: Żydom nie wolno było posiadać ziemi, stąd wielu z nich zarabiało na życie lichwą.

Al Pacino wciela się w postać człowieka, który nie może, nie potrafi i nie chce wtopić się w wielobarwny wenecki tłum. Wenecja nim pogardza, ale i on nienawidzi jej z całego serca. Stając się zakładnikiem jej prawa, jednocześnie doprowadza je do straszliwego absurdu. Egzekwując bezwzględnie dług Antonia (za który, jak pamiętamy, żąda obiecanego "funta jego ciała") realizuje swoją prywatną zemstę. A jednocześnie, jak pisał Girard, "Shylock usiłując dać nauczkę Antoniowi, staje się jego groteskowym sobowtórem", jest bardziej wenecki od samych Wenecjan - trochę jak Zelig ze smutnej komedii Woody'ego Allena, który powodowany obsesyjnym poczuciem obcości nieustannie upodabniał się do napotkanej osoby.

U Szekspira i u Radforda stary Żyd zamienia się w krzywe zwierciadło swego miejsca i czasu. W tej postaci ogniskuje się całe zepsucie ówczesnej republiki weneckiej, mikroświatka, w którym rządzi pieniądz i pozór. W filmie sam sposób fotografowania miasta pałaców i kanałów nie pozostawia złudzeń, że to młodsza siostra Sodomy. W zmurszałych kamieniach i mętnej wodzie, do której ścieka krew zarzynanych zwierząt, nie ma nawet cienia kuszącego powabu - co najwyżej dekadencki blichtr. Córy Koryntu o jaskrawo pomalowanych sutkach kuszą zacnych patrycjuszy, którzy chętnie idą w ich fałszywe objęcia.

Patrzymy na Wenecję oczami Shylocka, który, lżony i opluwany przez chrześcijan, z niesmakiem opisuje miasto. Tu nikt nie jest tym, kim się wydaje, wszędzie królują maski i przebrania, brzmią puste deklaracje i sprytne pochlebstwa. Shylock wie, że tylko pieniądze gwarantują mu pozycję w miarę bezpieczną i zapewniają żałosną namiastkę szacunku. Ale w finale i te fundamenty dotychczasowego życia się zachwieją. Odebrane mu zostanie wszystko, co na swój chory sposób ukochał: majątek, religia, niezachwiana wiara w prawo. Nie będzie też Jessiki, niewdzięcznej córki, która nad wodami Belmontu kontempluje teraz ze wstydem skradziony ojcu pamiątkowy pierścień.

"Cywilizacja kupiecka"

U Radforda teatr świetnie się odnajduje w filmowym żywiole, płynnie mieszającym rozmaite tonacje (choć sama sztuka była zamierzona jako komedia). Plugawa Wenecja znajduje żywy kontrast w arkadyjskiej scenerii pałacu Porcji. Ale uroda i witalność młodych aktorów w zestawieniu z postępującym zgrzybieniem lichwiarza obnażają swój zwodniczy charakter.

Starość i brzydota Shylocka są jawne i przejrzyste, nie pozostawiają cienia wątpliwości, czego są wcieleniem, podczas gdy piękno i młodość często kryją w sobie truciznę. Przystojny Bassanio, sprawca całego zamieszania, jawi się jako obrotny łowca posagów. Niewinna Jessica zdolna jest w imię kaprysu do najgorszej zdrady. Niemal wszystkie relacje miłosne podszyte są interesem. Szlachetna przyjaźń Antonia z Bassaniem skrywa wyraźny homoseksualny podtekst.

W tym świecie tylko Shylock nie oszukuje sam siebie. Podczas sceny w sądzie skamle o jedno: by nie spychać go w jego żydowskość i zobaczyć w nim wreszcie człowieka. To dlatego tak dobitnie artykułuje swoje imię. Rzucony na kolana przez chrześcijan, odepchnięty przez współwyznawców, staje w końcu nagi w swoim człowieczeństwie. Ale jedynie my, widzowie, dostrzegamy w nim ten wymiar.

Oglądając film Radforda, warto uzmysłowić sobie, że to właśnie Szekspir, kreśląc ów gęsty portret, nadał postaci Żyda tak mocno podmiotowy charakter i przejmujący ludzki rys (jego protoplasta w sztuce Marlowe'a "The Jew of Malta" nosił cechy raczej demoniczne). Al Pacino mężnie dźwiga tę rolę, próbując utrzymać chwiejną równowagę pomiędzy wspomnianymi już dwiema przeciwstawnymi nutami. Z jednej strony gra monstrum zdolne do najokrutniejszych czynów, z drugiej - ofiarę, istotę napiętnowaną i zdeterminowaną swoim pochodzeniem, człowieka doprowadzonego do ostateczności.

Amerykański aktor podążając za Szekspirem jednocześnie swoją postać potępia i jej broni, pozostawiając nas z charakterystycznym dla wielu arcydzieł Stratfordczyka poczuciem moralnego dyskomfortu. I dlatego finałowe katharsis okaże się tak gorzkie i dalekie od radosnego wyzwolenia, którym kuszą krotochwilne sceny z Belmontu, gdzie wszyscy zwycięzcy spotykają się po ukaraniu złego Żyda, by rozdzielić łupy.

"Kupiec wenecki" Radforda nie jest filmem wielkim, jakby mogła sugerować nad wyraz intrygująca warstwa muzyczna autorstwa Jocelyn Pook, w której usłyszeć można smakowite tarantele i follie, a także motywy orientalne pomieszane z anielskim głosem Andreasa Scholla. Pewnie można by spekulować, czym byłby ten dramat w interpretacji Kennetha Branagha, który przekonywał nie raz, że gdyby mistrz dramatu elżbietańskiego żył w naszych czasach, niewątpliwie kręciłby filmy.

Nieśmiertelne pytanie, czy mamy do czynienia z Szekspirem współczesnym, czy też jedynie z płaską ilustracją jego dramatu, rozstrzygnęłabym jednak na korzyść Radforda. Przemawia do nas już od pierwszych ujęć bujnym, zmysłowym obrazem, w którym czai się posępna diagnoza ponadczasowej "cywilizacji kupieckiej": w niej wszystko - tak ciało, jak i dusza - może stać się przedmiotem transakcji. A prawo jest już tylko zręczną retoryką. I co gorsza, dzieje się to w sposób całkowicie niezauważalny, dyskretny.

Cóż za ironia: czysty pozostaje w tym świecie już tylko Shylock, wraz ze swoim zacietrzewieniem i okrucieństwem. Niczym niewygodny i niebezpieczny rebeliant w czasach powszechnego konformizmu i gnuśności. Ekstremista - by powiedzieć językiem naszych czasów. Postawił wszystko na ostrzu noża, tyle że nikt - może z wyjątkiem Jessiki - nie wyniósł z tego żadnej lekcji.

Problem Shylocka jako obcego ciągle pali. Nie został rozwiązany, a jedynie zamieciony pod dywan w poczuciu chwilowego triumfu.

"KUPIEC WENECKI" ("The Merchant of Venice") - scen. i reż.: MICHAEL RADFORD, zdj.: Benoît Delhomme, muz.: Jocelyn Pook, wyst.: Al Pacino, Joseph Fiennes, Jeremy Irons i inni. Prod.: USA / Włochy / Luksemburg / Wielka Brytania 2004. Dystryb.: SPInka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2006