Obcy pod parasolem. Recenzja filmu „Baby Broker”

Twórca „Baby Brokera” opowiada o tym, jak trudno czasem ocenić czyjeś decyzje, bo człowiek na ogół bywa lepszy od swej historii.

31.10.2022

Czyta się kilka minut

 / BEST FILM / MATERIAŁY PRASOWE
/ BEST FILM / MATERIAŁY PRASOWE

Czy ktoś, kto handluje dziećmi bądź je porzuca, może być bohaterem pozytywnej opowieści? Hirokazu Kore-eda zdążył już nas przekonać, że czasem po jasnej stronie mocy spotkamy drobnych oszustów udających rodzinę i żyjących z kradzieży po sklepach. Japoński reżyser i scenarzysta tworzy bowiem współczesne bajki o ludziach, które poszerzają etyczną szarą strefę, a nawet, jak w tym przypadku, potrafią rozświetlić zakamarki czarnego rynku. Pozwala nam bezpiecznie się w nich umościć i jednocześnie prowokuje mniej wygodne pytania – o granice, normy czy role i zrodzone gdzieś poza nimi prawdziwe więzi.

Od kilku lat szuka swego miejsca poza ojczyzną, jakby nie mieścił się już w niszy uznanej przez zagraniczną publiczność za esencję sympatycznej japońskości. Grunt dla nowych pomysłów i przemyśleń znalazł w doskonale prosperującej kinematografii południowokoreańskiej. Istnieją też powody obyczajowe tej przeprowadzki: inaczej niż w Japonii, tzw. okna życia nie są dziś u Koreańczyków czymś wyjątkowym i jest na nie większe moralne przyzwolenie. Stąd akcja najnowszego filmu Kore-edy, „Baby Broker”, toczy się głównie w Busan, w roli tytułowego handlarza obsadzony został wyborny Song Kang-ho (grał ubogiego ojca w „Parasite”), młodą matkę odtwarza zaś Lee Ji-eun, gwiazda K-popu. I dobrze Kore-edzie zrobiła ta odmiana. Ze swadą i większą śmiałością opowiada o tym, jak trudno czasem ocenić czyjeś decyzje, bo człowiek na ogół bywa lepszy od swej historii.

Na przykład złamany życiem Ha Sang-hyeon, właściciel pralni, który po godzinach zajmuje się sprzedażą niechcianych maluchów. Albo Moon So-young – dziewczyna, która pozostawiła swoje dziecko w przykościelnym oknie. I zrobiła to na tyle niefortunnie, że zamknęła niemowlakowi drogę do adopcji, a „baby broker” zdążył już go sobie przywłaszczyć. Wraz z młodym pomocnikiem mężczyzna rozpoczyna nielegalne poszukiwania nowych rodziców, za co można zainkasować sporą sumkę. Rozwiązałoby to problem haraczu, jaki Ha Sang-hyeon jest winien miejscowym gangsterom. Do akcji wkracza jednak matka dziecka, gdyż nagle zapragnęła je odzyskać i, odkrywszy szwindel, chciałaby uszczknąć coś dla siebie. Lub przynajmniej mieć wpływ na to, w czyje ręce trafi jej synek.

Tutaj rozpoczyna się zwariowana „wycieczka rodzinna”, podczas której charakterystyczna dla Kore-edy łże-familia przemierza kraj w celach dość niecnych, lecz po drodze doświadcza istotnych przeobrażeń i przewartościowań. A częścią tej przygody staną się również dwie policjantki w cywilu, które ruszają za przestępcami i gotowe są na wszystko, włącznie z podsłuchami, szantażem i kiepską prowokacją. Do rodzinki dołącza także siedmioletni uciekinier z sierocińca. Chciałby wreszcie trafić do adopcji, aczkolwiek w jego wieku jest to jeszcze mniej realne niż wielka kariera futbolowa. Zresztą w „Baby Brokerze” wszyscy są jakoś osieroceni, znajdują się w jakimś potrzasku i każdy z nich coś bolesnego dźwiga. Co ich łączy, aczkolwiek sporo czasu upłynie, zanim sami zaczną to dostrzegać.

Oglądamy więc karkołomną komedię, w której inkryminowany proceder, czyli handel żywym towarem, polega na... karmieniu, przewijaniu i usypianiu dziecka oraz domalowywaniu mu bujnych brwi, bo takie ponoć szczególnie sobie cenią koreańscy rodzice adopcyjni. I tak się składa, że owymi czynnościami zajmują się tu głównie mężczyźni. Gdyby oczekiwać u Kore-edy historii kryminalnej, a niektórzy z bohaterów mają za uszami sprawy jeszcze grubsze niż sprzedaż niemowląt, natychmiast zostajemy rozbrojeni absurdalnymi scenkami rodzajowymi w duchu braci Coenów. Chociażby z udziałem znudzonych strażniczek prawa, które czekając w aucie na „gorący uczynek”, non stop się czymś objadają i z pełnymi ustami komentują amoralność tego świata.

Na przekór realiom reżyser wierzy, że na tym świecie jeszcze nie wszystko jest towarem. Rzuca swoim bohaterom pod nogi rozmaite kłody, wbija im w serce szpileczki, lecz stara się nikogo nie przekreślać. Ha Sang-hyeon, szukając desperatów gotowych słono zapłacić za posiadanie dziecka, bywa chciwym dilerem, godnym kary przestępcą i zarazem dobroczyńcą dającym szansę podrzutkom skazanym na dorastanie w domu dziecka. Moon So-young, postrzegana jako matka wyrodna i lekkomyślna, pozostaje też ofiarą swej sytuacji, okazuje się w dodatku bardziej odpowiedzialna, niżby mogło się zrazu wydawać. Pośród szemranych akcji i asekuranckich kłamstewek, ocierając się z wdziękiem o sentymentalny kicz, rozpoczyna się walka o dobrostan dziecka.

Ten film, uhonorowany na festiwalu w Cannes przez Jury Ekumeniczne oraz Złotą Palmą za rolę Songa, ma działać niczym zawieszona nad niemowlęcym łóżeczkiem pozytywka. Czasem coś w niej zaskrzypi, coś przeskoczy, acz w końcu przebije się kojąca melodia. Ponieważ historia dotyka najbardziej brutalnych stron rzeczywistości, ­Kore-eda nakłada na nią zmiękczający filtr czy raczej rozłożysty parasol, który młodszy z handlarzy chciałby kupić dysfunkcyjnej matce, by uchronić ją przed dalszym cierpieniem i błędami.

Ze swą wiarą w człowieka i poczciwym humorem „Baby Broker” wydaje się rewersem sarkastycznego, drapieżnego „Parasite” Bonga Joon-ho – trudno jednak porównywać oba tytuły. Kore-eda konsekwentnie pozostaje w kręgu społecznych wyrzutków i przegrywów, funkcjonujących na granicy przetrwania, bez rewolucyjnego zapłonu, za to w otulinie subtelnych, często niewyrażonych wprost emocji. „Baby Broker” stanowi kontynuację i rozwinięcie „Złodziejaszków”, gdzie samozwańczej familii również nie trzeba było stosownych dokumentów ani genetycznych powiązań, żeby razem czuć się bezpiecznie. W obliczu kryzysu tradycyjnej komórki społecznej reżyser fantazjuje na temat szczęśliwej rodziny – tej z wyboru, choć na bakier z prawem. To w niej szuka bliskości i lojalności, wybaczenia i zrozumienia, pamięci i, kiedy trzeba, także zapomnienia.

Ów model realizuje się w „Baby Brokerze” bez pośpiechu, w wielkich i małych sekretach, zaskoczeniach, nieoczywistościach. „Ukrywasz swoją miłą stronę” – mówi młodsza policjantka do chmurnej przełożonej, i tak można by podsumować wielu bohaterów Kore-edy, których losy przeglądają się w sobie nawzajem. Stąd łatwo filmowi zarzucić skłonność do symetryzowania, naiwność czy życiowe nieprawdopodobieństwo. Ale jeszcze raz przekonamy się, że w dobrej opowieści prawdopodobieństwo i emocje rządzą się swoimi prawami. ©

BABY BROKER – reż. Hirokazu Kore-eda. Prod. Korea Południowa 2022. Dystryb. Best Film. W kinach.

Hirokazu Kore-eda od lat przekonuje, że współczesna rodzina niejedno ma imię – nie tylko japońska. Tak było w filmach „Jak ojciec i syn”, „Nasza młodsza siostra”, „Złodziejaszki” (Złota Palma w Cannes), ale i we francuskiej „Prawdzie” oraz w tytule najnowszym, „Baby Broker”, nakręconym również poza Japonią.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 45/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Obcy pod parasolem