Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Teologowie przyjęli ich opinię. Proces powinna teraz zaopiniować komisja kardynałów i biskupów, a po jej pozytywnym werdykcie dekret wymagany do beatyfikacji trafi na biurko Benedykta XVI.
Posypała się lawina spekulacji dotyczących terminu wyniesienia na ołtarze. Wskazuje się głównie nadchodzące rocznice, a wśród nich 30-lecia zamachu (13 maja), na którą liczy także część polskich hierarchów.
Media lekceważą strategię Benedykta XVI. Do tej pory Papież zgodził się na jedno odstępstwo od norm: proces rozpoczął się przed upływem obowiązujących pięciu lat od śmierci kandydata. Dalej przebiega szybko, ale zgodnie z procedurami, co potwierdzają przecieki (m.in. o sprzeciwie dwóch z ośmiu członków komisji teologicznej). Jeśli więc beatyfikacja miałaby się odbyć wkrótce, to Benedykt musiałby poczynić drugi wyjątek: jest bowiem zwyczajem ogłaszanie listy nowych błogosławionych na pół roku przed ich wyniesieniem na ołtarze. Ci, którzy liczyli na św. Jana Pawła II już w maju, rozczarowali się brakiem jego nazwiska na liście dekretów podpisanych przez Papieża w grudniu.
Wierni wciąż słyszą intencję modlitewną "o rychłą beatyfikację Jana Pawła II", szczerze więc dziwią się nierychłemu procesowi. Jednocześnie mają okazję śledzić liczne konfrontacje ocen pontyfikatu Wojtyły; i to takich, które potencjalnie mogą wręcz wstrzymać beatyfikację. Chodzi o dwa rodzaje zarzutów: jedne bazują na krytyce m.in. międzyreligijnego spotkania w Asyżu, pocałunku złożonego na Koranie czy prośby o wybaczenie historycznych win Kościoła. Inne poruszają problem braku reakcji na skandale pedofilskie kapłanów czy sympatii dla założyciela Legionistów Chrystusa, który wiódł podwójne życie.
Dobrze, że takie spory - dodajmy: o wiele gorętsze poza Polską - toczą się publicznie w tym samym czasie, co proces beatyfikacyjny. Widać, w jakim stopniu Jan Paweł II był zanurzony w trudnej codzienności duchowej i administracyjnej. I że kiedy zostanie świętym, to - jak sam mówił o roli kanonizowanych - pomoże zrozumieć głębię Kościoła i "ochroni go przed miernością". Ale dziś troszczmy się o siebie i nasze rozumienie, bo o resztę - w tym kanonizację - bądźmy spokojni: miejsca kultu i relikwie tylko czekają, by zagościć przy ołtarzach.