Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gdy mam odpowiedzieć na pytanie o ulubionych bohaterów z literatury mojego dzieciństwa, na pierwsze miejsce wysuwa się, rzecz jasna, Koziołek Matołek. Ten epos Makuszyńskiego nie jest może porównywalny z "Eneidą" czy "Odyseją" - dziełami, których, przyznaję, nie czytałem w wieku lat pięciu czy sześciu, ale ma wielkie zalety. Jak w wielu bajkach, nie ma tam nic niemożliwego: mogę zjechać po pasie tęczy do Chin, mogę być porwany przez wielkiego ptaka na księżyc i tam gwarzyć z panem Twardowskim, może mi szewc przyszyć głowę ściętą za karę, gdy noszę brodę, czego nie wolno na rynku; mogę, oczywiście, spotkać smoka wawelskiego (ten właśnie fragment Koziołka Matołka jest, jak sądzić należy, naukową podstawą, opierając się na której, pewien myśliciel i polityk ustalił, że dinozaury i ludzie kiedyś obok siebie żyli). Jest tam też dużo humoru dostępnego dla pięciolatków: oto spotkany zając tłumaczy Matołkowi, jak ma znaleźć miasto Pacanów: idź przed siebie, trochę w prawo, trochę w lewo. Oto Matołek wśród mnóstwa przygód dociera do Ameryki, bo słyszał, że udała się tam pewna baba, która twierdziła, że pochodzi z Pacanowa, i o której tyle tylko wiadomo, że miała czerwoną spódnicę.
---ramka 484442|strona|1---
O przygodach Koziołka Matołka czytamy więc z zaciekawieniem i rozbawieniem, ale nie jest on takim bohaterem, z którym czytelnik może się identyfikować emocjonalnie. Takim bohaterem był dla dzieci, na przykład, Nemeczek z "Chłopców z Placu Broni" - jedyny szeregowiec w szkolnej armii złożonej poza tym z generałów i marszałków. Jest to chłopczyk, który naprawdę potrafi się poświęcać dla przyjaciół. Przyznaję, że takim bohaterem emocjonalnie poruszającym nie był dla mnie Kmicic ("Potop" czytałem w dzieciństwie, to był mój pierwszy Sienkiewicz, obok "W pustyni i w puszczy"). To była znakomita powieść przygodowa, ale nie powieść moralnie poruszająca (nie miałem wrażenia, że chcę być Kmicicem). Do tej ostatniej kategorii zaliczyłbym raczej bohaterów Żeromskiego, najwcześniej chyba spotkanych w "Syzyfowych pracach" (przyznaję jednak, że zacząłem czytać powieści Żeromskiego już jako staruszek dwunastoletni, w pierwszym roku wojny).
Pamiętam też opowiadania - chyba Anczyca - o powstaniu styczniowym, które mnie przejmowały. Mogę w ogólności powiedzieć, że poruszały mnie raczej opowieści i wiersze o ludziach biednych i bezradnych (pewnie mógłbym jeszcze wyrecytować z dzieciństwa pamiętany poemat Konopnickiej "Jaś nie doczekał"), nie zaś o nieustraszonych wojakach. Żeromski był moim pisarzem, a Sienkiewicz nie był (mówię tu o sobie, nie o ich talentach).
Mógłbym jeszcze wymienić "Króla Maciusia" Korczaka, "Wspomnienia niebieskiego mundurka", niektóre opowiadania Prusa. Czytałem w dzieciństwie dużo, ale prawdziwych bohaterów mało miałem.