Nowy świat?

Za sprawą telewizji i ja stałem się przypadkowym świadkiem krwawych wydarzeń w Osetii, tego przerażającego pogromu dzieci. W niewielu filmowych ujęciach, które w kółko powtarzano, uderzył mnie niesłychany chaos i nieprzygotowanie służb, które powinny teren zabezpieczyć. Brak było jakiegokolwiek zaplecza, brak ambulansów, nawet noszy; ciała zrzucano z noszy na trawnik, by nieść następne. Prywatnymi autami wywożono dzieci ciężko ranne. Najgorsze, że dopuszczono rodziny pod samą szkołę i nie wiadomo właściwie, kto zaczął strzelać.

19.09.2004

Czyta się kilka minut

Oglądałem te straszliwe sceny równocześnie na dwóch kanałach, niemieckim i polskim. Prezenterka telewizji niemieckiej długi czas trzymała się nuty moskiewskiej i wersji oficjalnej: ośmiu do dziesięciu zabitych, podczas kiedy prezenterka polska mówiła już, opierając się na relacji obecnego na miejscu dziennikarza, o stu kilkudziesięciu ofiarach. Dziś wiemy, że było ich ponad trzysta, a około czterystu rannych leży w szpitalach.

Obejrzałem też antyterrorystyczny wiec na Placu Czerwonym. Ściąganie załóg wielkich fabryk z przygotowanymi transparentami przypomniało mi czasy stalinowskie, kiedy na podobnych wiecach gromadziły się tłumy pędzone rozkazami, albo nasz rok ‘68, kiedy hasła w rodzaju “Mośki do Dajana" też wcześniej kaligrafowano. Skojarzenie jest nieprzyjemne; jakby w sytuacji kryzysowej następowała w Rosji reanimacja tradycji totalitarnej.

“Moskowskije Nowosti" zwróciły się do mnie po tragedii w Biesłanie z prośbą o wypowiedź. Powiedziałem, że terrorystów trzeba oczywiście schwytać i ukarać surowo, ale że równocześnie niezmiernie potrzebne byłyby jakieś kroki pojednawcze zmierzające ku porozumieniu na północnym Kaukazie. Putin jednak postępuje przeciwnie i zaczął gwałtownie przykręcać śrubę, generalicja także uważa, że wrogów trzeba po prostu zmiażdżyć. Na Kaukazie się to nie uda, więc będą dalsze ofiary. A tymczasem w rosyjskiej prasie odezwały się głosy niechętne Polsce, krytykujące nas właśnie za stosunek do tego, co się dzieje na Kaukazie.

Świat wszedł w nową epokę, w której bombardowanie indywidualnymi samobójcami stało się wręcz modne; właśnie przyszła wiadomość z Indonezji, gdzie taki samobójca wysadził się przed ambasadą Australii w Dżakarcie. A w tle wojny z terroryzmem coraz wyraźniej nasilają się dążenia Iranu do nuklearyzacji. Między Ameryką a Izraelem trwa delikatna przepychanka: kto mógłby ewentualnie zrobić Iranowi to, co kiedyś Izrael zrobił Irakowi, czyli zrzucić bomby na ośrodek atomowy. O chętnych trudno, Iran to w końcu państwo siedemdziesięciomilionowe...

Kampania Busha, przypominająca serię radosnych festynów ludowych, rozgrywana jest zręcznie. Wystąpienia Busha mają charakter silnie teatralny: rozsuwają się wrota zrobione ze sztandarów amerykańskich i pojawia się prezydent, cały promienny. Niestety jego rywalowi Kerry’emu brak charyzmy, a to, co mówi, brzmi jakoś ciamkowato. Clinton, któremu właśnie zrobili by-passy, telefonował do Kerry’ego i zaklinał go, by już dał spokój z Wietnamem i zajął się sprawami aktualnymi.

Bush oczywiście też popełnia błędy i mówi to, co mu doradcy naszepczą do ucha. Niedawno oświadczył, że wojny z terroryzmem wygrać się jednak nie da, czym wywołał oburzenie, więc za dwa dni odwołał swoją poprzednią wypowiedź... Nie tylko Kerry zmienia zdanie, kampania Busha jest jednak sprawniejsza i lepiej zorkiestrowana.

Niemieckie reakcje na tragedię w Biesłanie, które znać było choćby w postawie telewizyjnej prezenterki, i stosunek Niemców do Putina, skojarzyły mi się znów z cieniem Rapallo. Bo u Niemców widać wyraźną tendencję do zbliżenia z Rosją, a u Rosjan - do zbliżenia z Niemcami i z Francją. Pogrążony jestem wciąż w “Historii Dwudziestolecia" Pawła Zaremby, wydanej kiedyś w Paryżu przez Giedroycia, i stąd te historyczne skojarzenia.

Studiowałem ostatnio powstanie państwa polskiego po I wojnie i całą skomplikowaną kampanię, którą w latach 1918-1920 tak świetnie przeprowadził Piłsudski. To przecież nie była normalna gra wojenna: tu Wrangel, tu Denikin, tu Czerwoni, tu Biali, a jeszcze dwie Ukrainy... Nasze urodzone po wojnie państwo miało za sąsiadów dwóch wielkich wrogów - Niemcy i Rosję, i jednego mniejszego - Czechosłowację. Lenin i jego ludzie byli przekonani, że zmiażdżywszy Polskę, przedrą się przez nią na Zachód, który zachowywał się dość niemrawo.

Trudno sobie wyobrazić, do jakiego stopnia los społeczeństwa i narodu może zależeć od jednego człowieka - wtedy był nim właśnie Piłsudski. Ale nie tylko on. Patrzę na nazwiska ludzi, którzy budowali II Rzeczpospolitą: to jednak była klasa. Dziś mamy znacznie gorszy skład drużyny politycznej. Czy wybory w Ameryce wygra - co mało prawdopodobne - Kerry, czy raczej Bush, zasadniczej dla Polski różnicy w tym nie widzę. Bardziej mnie martwi, że nie ma u nas nikogo, kto choć trochę horyzontami przypominałby Piłsudskiego. Powstają, owszem, nowe partie, ale partie tworzą przecież ludzie, a tych w ogóle brak. Czy mamy się uspokajać członkostwem w NATO i w Unii? Nie jestem pewien. Dziś nikt nam nic nie zrobi, ale co będzie za 10 lat, nie wiadomo.

Martwi mnie też coś zupełnie innego. Patrzę na listę bestsellerów “Rzeczpospolitej": na pierwszym miejscu Grochola, na drugim miejscu Grochola, dalej też Grochola albo Chmielewska. Kiedy próbuję znaleźć coś do czytania, sięgam po Zarembę albo po książki o walkach imperium morskiego Wielkiej Brytanii z Hiszpanią w XVII wieku. Po I wojnie przeżyliśmy prawdziwy wysyp talentów, w 1945 roku też pojawiły się rozmaite nowe nazwiska, a teraz panuje dziwna posucha. Rząd za to wymyślił, by zamordować naszą naukę, obcinając i tak już skąpe na nią wydatki.

Bilans światowy jest ponury. Panuje strach, niektórzy nie bezzasadnie wieszczą nadejście czasów, w których fala terroryzmu rozleje się coraz szerzej. Zastanawiałem się nad środkami technologicznymi, którymi można by ją zdławić, ale takich nie widzę. Chętnie bym zakończył jakimś optymistycznym zdaniem, ale nie chce mi ono spłynąć z języka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2004