Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ateizm ma swoją historię. Opisał ją francuski historyk Georges Minois w wydanej w 1998 r. książce „Histoire de l’athéisme”. Pokazuje, jak bardzo samo pojęcie ateizmu nie zawsze jest jasne. Sokrates umarł oskarżony o ateizm, bo nie traktował poważnie greckich bogów. Chrześcijan uznano za ateistów, bo odmawiali bogom państwowym czci i nie chcieli uznać boskości cesarza.
„Ateizmem z respektu przed Bogiem” nazwał Karl Rahner postawę tych, którzy żyją tak, jakby Bóg istniał, lecz dystansują się od powierzchownej i świętoszkowatej pobożności, odrzucają całe religijne zamieszanie nie do pogodzenia z ich własnym, głębokim doświadczeniem religijnym (pisze o tym Manfred Lütz w ciekawej książce „Bóg. Mała historia Największego”).
Kolejne postacie ateizmu jawiły się ludziom wierzącym jako „nowe ateizmy”. Musiały budzić nowe niepokoje, wręcz lęk taki, jaki ogarnia człowieka, któremu ziemię chcą usunąć spod stóp. Reakcje wierzących były różne. Inne, kiedy „wszyscy” byli nominalnie ludźmi wierzącymi, a systemy polityczne i społeczny obyczaj opierały się na wierze chrześcijańskiej – wtedy na ateistę patrzono jak na raroga, reagowano z pozycji siły. Jeszcze inne w czasach i miejscach, gdy przyznanie się do wiary traktowane było jako żenująca niepoprawność polityczna (lub przynajmniej towarzyska) i rozpaczliwie poszukiwano argumentów.
W sporze z ateizmem chrześcijanie kolejno przechodzili od przekonania, że ich wiara ma odpowiedź na każde pytanie, do uznania, że jeśli nie są w posiadaniu wszystkich odpowiedzi, to wiara pozwala przynajmniej na stawianie właściwych pytań. Dziś można mieć wrażenie, że nawet na metafizyczne pytania odpowiada nauka – zdawałoby się, konkurentka wiary.
Stąd pytanie, czy jest możliwy dialog wiary z nowym ateizmem? Taki dialog podjął np. papież – emeryt Benedykt XVI w obszernym liście do włoskiego matematyka, logika, filozofa i eseisty, Piergiorgia Odifreddiego. Benedykt przeprowadza ostrą krytykę książki polemizującej z jego „Wprowadzeniem w chrześcijaństwo”, lecz wysoko ocenia autora za podjęcie otwartego dialogu z wiarą Kościoła. Jest w tym wierny zasadzie Vaticanum Secundum, że choć „Kościół (...) nie może zaprzestać odrzucania z całą stanowczością, jak przedtem, tych boleśnie zgubnych doktryn i działalności, (...) jednak stara się uchwycić kryjące się w umyśle ateistów powody negacji Boga, a świadomy wagi zagadnień, jakie ateizm wznieca, oraz wiedziony miłością ku ludziom uważa, że należy poddać je poważnemu i głębszemu zbadaniu”.
Benedykt XVI wręcz zachęca do spokojnej konfrontacji z ateizmem. 12 grudnia 2012 r. mówił do kurii rzymskiej: „chrześcijanin ma wielką podstawową ufność, wręcz wielką zasadniczą pewność, że może bezpiecznie wypłynąć na rozległe morze prawdy, nie potrzebując obawiać się o swoją chrześcijańską tożsamość. Oczywiście, to nie my posiadamy prawdę, ale to ona nas posiada: Chrystus, który jest Prawdą, wziął nas za rękę, i wiemy, że na drodze naszego pasjonującego dążenia do poznania Jego ręka trzyma nas mocno”.
Dialog z „nowym ateizmem” może mieć działanie oczyszczające wiarę. Zmusza do wyjścia poza granice myślowych nawyków. Kiedy Bóg „przestaje się uśmiechać spoza dziecinnego pacierza” – jak mówi ks. Michał Heller w książce „Kosmiczne rekolekcje” (serdecznie polecam!) – jesteśmy zmuszeni do nowych przemyśleń. Nie darmo już stary Anzelm z Canterbury (1033–1109) mówił o wierze poszukującej zrozumienia: fides quaerens intellectum.