Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wypisaliśmy tematy, które budzą kontrowersje i spotykają się z niezrozumieniem. Większość z nich dotyczyła kwestii moralnych, takich jak antykoncepcja czy uczciwość w płaceniu podatków. Omawialiśmy je w ten sposób, że ktoś podważał wskazania Biblii i Kościoła, a reszta szukała argumentów, które mogłyby takiego relatywistę nawrócić. Bardzo często dochodziliśmy jednak do wniosku, że trudno znaleźć racje, które są zdolne przekonać każdego niedowiarka. Niemal bowiem na każdy argument można znaleźć kontrargument. Tym, co ostatecznie rozstrzyga o zaakceptowaniu i pragnieniu praktycznego zastosowania jakiejś prawdy wiary, jest zaufanie Bogu.
Co ciekawe, na naszej liście kwestii relatywizowanych nie znalazła się Eucharystia. Tymczasem czytając słowa Pana Jezusa: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim", przypomniałem sobie, jak często ten temat pojawiał się podczas rozmów z osobami niewierzącymi czy wątpiącymi. Moje doświadczenie wyniesione z tych spotkań jest takie, że im poruszane kwestie są bliższe ziemi, tym łatwiej o nich dyskutować. Nawet jeśli się nie zgadzamy, to znajdujemy płaszczyznę wspólnego dyskursu, poruszając tematy moralne. Dyskusja jest trudniejsza, gdy dochodzimy do kwestii duchowości czy modlitwy, ale gdy mam mówić o Eucharystii, jestem bezradny. Nie potrafię wytłumaczyć, jak to możliwe, że spożywamy Ciało i Krew Chrystusa. To absurd. Totalna abstrakcja. Próbuję oczywiście wyjaśniać Eucharystię symbolicznie albo duchowo, ale w końcu i tak dochodzimy do problemu realnej obecności Jezusa pod postaciami chleba i wina i żadne piękne słowa, poetyckie obrazy czy filozoficzne dystynkcje nie pomagają. Albo ktoś wierzy, że tak jest, albo tego nie pojmuje. Jak bowiem komuś twardo stąpającemu po ziemi wytłumaczyć, że widzi wino, a pije krew Chrystusa? Albo że czuje smak chleba, a je Ciało Chrystusa?
Słowa Pana Jezusa o spożywaniu Jego ciała i krwi są bezlitosnym egzaminem. Stawiają przed Tobą pytanie: Czy wierzysz, że przyjmując postacie chleba i wina, jesz ciało i krew wcielonego Boga? Możesz to pytanie odsunąć, możesz od niego uciec albo o nim zapomnieć. Ale ono nie znika. Będzie wracać, będzie niepokoić, będzie budzić zgorszenie.