Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przypomnijmy, że na kolejnych etapach procedury ani sądy, ani obrońca Alkhawlany’ego nie mogli zapoznać się z motywami decyzji ABW, która uznała, że Irakijczyk stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. W rozmowie z „TP” on sam twierdził, że ponosi karę za to, iż nie zgodził się na współpracę – miano od niego oczekiwać zbierania informacji o społeczności muzułmańskiej w Krakowie. Obecne pospieszne pozbycie się go z kraju sprawia wrażenie, że służby specjalne i Straż Graniczna robią wszystko, by szybko zatuszować operacyjną wpadkę i zastraszyć ludzi o podobnym statusie.
Każdy ustrój demokratyczny toleruje wyjątki od fundamentalnej zasady jawności działań organów władzy. Uzasadnione wymogami operacji specjalnych przeciwko niejawnym strukturom przestępczym czy terrorystycznym, ale zawsze ściśle określone, gdyż w samej logice tajnych służb tkwi chęć ułatwiania sobie pracy i poszerzania uprawnień. Oczywiście w imię bezpieczeństwa państwa, cokolwiek by to miało znaczyć. Po to właśnie istnieją klarowne procedury kontroli ze strony władzy sądowniczej i ustawodawczej (specjalna komisja sejmowa), żeby służby pozostały służebne wobec interesów cywilnej wspólnoty.
W okresie wzmożonego strachu przed wszystkim, co muzułmańskie, domaganie się, by tajne policje miarkowały swoje działania prowadzone pod hasłem „islamizm”, może być niepopularne. Tymczasem, po pierwsze, zagrożenie islamizmem jest w Polsce wyolbrzymiane, akurat dla nas realnym problemem staje się ewidentna eskalacja działań dywersyjnych i kampanii dezinformacji w interesie Rosji (przez podsycanie animozji z Ukrainą i nie tylko). Po drugie zaś, służby działające w poczuciu zupełnej suwerenności oraz lekceważeniu i tak niezbyt sztywnych, ograniczających je przepisów wcale nie muszą być bardziej skuteczne wobec realnych zagrożeń – pozbawione kontroli łatwo tracą rozeznanie, co służy realnemu państwu, o którym mają skrzywione, policyjno-szpiegowskie pojęcie. Z tych choćby pragmatycznych powodów – poza oczywistymi moralnymi – trzeba z uporem nagłaśniać nadużycia podobne do przypadku Alkhawlany’ego i domagać się, by uprawnieni do tego nasi przedstawiciele nie ustawali w naciskach na ich wyjaśnienie. Smutni panowie lubią działać w ciszy – jedyny sposób, by im utrudnić nadużywanie siły, to robienie obywatelskiego rabanu. ©℗
CZYTAJ TAKŻE: