Niespecjalne służby

Ameer Alkhawlany, 30-letni Irakijczyk, aż do zeszłej jesieni stypendysta UJ niemający konfliktów z prawem, został wywieziony przez polskie służby do Iraku dzień po tym, jak sąd nakazał im zwolnienie go z aresztu (przebywał tam od października) – uznał bowiem materiały zebrane w jego sprawie przez ABW za niewystarczające.

10.04.2017

Czyta się kilka minut

Demonstracja w sprawie deportacji Ameera Alkhawlany w Gdańsku, 09.04.2017 r. / /  Fot. Karolina Misztal / REPORTER
Demonstracja w sprawie deportacji Ameera Alkhawlany w Gdańsku, 09.04.2017 r. / / Fot. Karolina Misztal / REPORTER

Przypomnijmy, że na kolejnych etapach procedury ani sądy, ani obrońca ­Alkhawlany’ego nie mogli zapoznać się z motywami decyzji ABW, która uznała, że Irakijczyk stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. W rozmowie z „TP” on sam twierdził, że ponosi karę za to, iż nie zgodził się na współpracę – miano od niego oczekiwać zbierania informacji o społeczności muzułmańskiej w Krakowie. Obecne pospieszne pozbycie się go z kraju sprawia wrażenie, że służby specjalne i Straż Graniczna robią wszystko, by szybko zatuszować operacyjną wpadkę i zastraszyć ludzi o podobnym statusie.

Każdy ustrój demokratyczny toleruje wyjątki od fundamentalnej zasady jawności działań organów władzy. Uzasadnione wymogami operacji specjalnych przeciwko niejawnym strukturom przestępczym czy terrorystycznym, ale zawsze ściśle określone, gdyż w samej logice tajnych służb tkwi chęć ułatwiania sobie pracy i poszerzania uprawnień. Oczywiście w imię bezpieczeństwa państwa, cokolwiek by to miało znaczyć. Po to właśnie istnieją klarowne procedury kontroli ze strony władzy sądowniczej i ustawodawczej (specjalna komisja sejmowa), żeby służby pozostały służebne wobec interesów cywilnej wspólnoty.

W okresie wzmożonego strachu przed wszystkim, co muzułmańskie, domaganie się, by tajne policje miarkowały swoje działania prowadzone pod hasłem „islamizm”, może być niepopularne. Tymczasem, po pierwsze, zagrożenie islamizmem jest w Polsce wyolbrzymiane, akurat dla nas realnym problemem staje się ewidentna eskalacja działań dywersyjnych i kampanii dezinformacji w interesie Rosji (przez podsycanie animozji z Ukrainą i nie tylko). Po drugie zaś, służby działające w poczuciu zupełnej suwerenności oraz lekceważeniu i tak niezbyt sztywnych, ograniczających je przepisów wcale nie muszą być bardziej skuteczne wobec realnych zagrożeń – pozbawione kontroli łatwo tracą rozeznanie, co służy realnemu państwu, o którym mają skrzywione, policyjno-szpiegowskie pojęcie. Z tych choćby pragmatycznych powodów – poza oczywistymi moralnymi – trzeba z uporem nagłaśniać nadużycia podobne do przypadku ­Alkhawlany’ego i domagać się, by uprawnieni do tego nasi przedstawiciele nie ustawali w naciskach na ich wyjaśnienie. Smutni panowie lubią działać w ciszy – jedyny sposób, by im utrudnić nadużywanie siły, to robienie obywatelskiego rabanu. ©℗


CZYTAJ TAKŻE:

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2017