Nie tylko Rorantyści

w XIII w. księżna Kinga sprowadziła zbiór awangardowych wówczas utworów najwcześniejszej polifonii.

13.08.2009

Czyta się kilka minut

Gdy Zygmunt I fundował kaplicę funeralną dla dynastii Jagiellonów przy krakowskiej katedrze, skomplikowany program ideowy dzieła Berrecciego uzupełnił kapelą, która po wieczne czasy śpiewać miała modły nad królewskimi grobami. Tak to wygląda dzisiaj, lecz punkt widzenia fundatora był chyba odwrotny: chcąc, by nad grobami jego rodu trwała śpiewana liturgia, król wystawił dla niej pomieszczenie - kaplicę. Oczywiście nie była to liturgia przypadkowa, ale śpiewana wielogłosowym cantus figuratus Msza roratnia - oczekiwanie na światłość wiecznego życia. Kapela rorantystów, którą król uposażył wsią, przestała istnieć w czasach austriackich i jako kolegium kapłanów nie została odtworzona -  więc wspaniałe dzieło sztuk plastycznych wydaje się w tej chwili głównym celem fundacji. Kaplica Rorantystów, kaplica Najświętszej Marii Panny, pozostała w zasadzie wyłącznie Kaplicą Zygmuntowską, perłą renesansu na północ od Alp. Pragnienie fundatora przetrwało trzy stulecia - dziś pozostał po nim postulat w artykule prof. Lecha Kalinowskiego. Uczony wiedział, że odczytując treści ideowe Kaplicy Zygmuntowskiej, pozostaje w kręgu samej formy zewnętrznej - gdyż zasadniczy sens, aktualizujący program ikonograficzny, leżał w śpiewanym przez rorantystów nabożeństwie.

W czasach ostatnich Jagiellonów, kiedy wawelska katedra dysponowała  własnymi muzykami, niezależnymi od królewskich rorantystów (jak i później, gdy na czele katedralnej kapeli stali najlepsi polscy kompozytorzy, m.in. Grzegorz Gerwazy Gorczycki, któremu Cracovia Sacra poświęci dwa koncerty), muzyka w krakowskich kościołach miała już za sobą długą historię. Obok chorału o wczesnych ambicjach świadczyć może sprowadzenie w XIII w. przez księżną Kingę paryskiej "Magnus Liber Organi" - zbioru awangardowych wówczas utworów najwcześniejszej polifonii. Fragmenty księgi zachowały się w zbiorach sądeckich klarysek, ale znane też były w Krakowie. Później muzyka rozkwitała w XVII w., gdy obok muzyków kościelnych i królewskich do rywalizacji stawały świetnie rozwijające się kapele magnackie. Na uroczystościach weselnych Władysława IV z Ludwiką Marią Gonzagą i na koronacji nowej królowej błyszczała kapela Stanisława Lubomirskiego, wojewody małopolskiego, a przy wcześniejszej podobnej okazji - ślubie z Cecylią Renatą - kapela księcia Zasławskiego, sławnego ze swej miłości do muzyki. Repertuar tych zespołów - nierzadko nowoczesny, nawiązujący np. do szkoły weneckiej - w większości zaginął lub leży uśpiony w bibliotekach

(np. Uniwersytetu Wrocławskiego), skład ich był ruchomy (choć jego charakter wyznaczały instrumenty dęte, jak puzony, cynki i pomorty, do których skrzypce dopiero dołączano), ale znakomitość - najwyższej próby. Dość wspomnieć, że część muzyków z rozwiązanej po śmierci Lubomirskiego kapeli trafiła prosto na cesarski dwór wiedeński.

Bez szczegółowej wiedzy na temat repertuaru trudno wyobrażać sobie rekonstrukcje liturgii z udziałem kapeli, można jednak pokusić się o wskazanie miejsca muzyków w kościele. W kaplicy zamku Lubomirskich w Wiśniczu Nowym kapela mogła zapewne zasiadać na drugiej kondygnacji empory (pierwsza, wyraźnie bardziej zdobiona i z lepszym widokiem na ołtarz, przeznaczona być musiała dla wojewody). Podobne miejsca przysługiwały muzykom także w kościele: XVII- i XVIII-wieczne rysunki często przedstawiają empory kościelne zapełnione muzykami. W najważniejszej świątyni w Krakowie - katedrze - brak jednak odpowiednich konstrukcji, gdzie więc znajdowała się kapela? Odpowiedź przynoszą projekty wyposażenia katedry na jedną z uroczystości z czasów Władysława IV, przygotowane przez Jana Baptystę Ghisleniego, twórcę wielu projektów efemerycznej architektury okazjonalnej z czasów Wazów. Nie ma wątpliwości: Ghisleni w prezbiterium katedry stawia empory dla muzyków. Każdy, komu zdarzyło się w kościele słyszeć muzykę z empory, będzie wiedział dlaczego. Dodajmy, że Ghisleni, wybitny architekt, był również muzykiem, które to połączenie nie było wówczas niczym nadzwyczajnym (działający w tym samym czasie w Warszawie Adam Jarzębski był wybitnym muzykiem, dość przeciętnym budowniczym, no i okropnym wierszokletą).

Obecnie w kościołach Krakowa muzyka na co dzień występuje głównie w formie dekoracji malarskiej i rzeźbiarskiej. Cracovia Sacra pozwala wreszcie dmącym w puzony aniołom znaleźć naśladowców w sferze ziemskiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1973. Jest krytykiem i publicystą muzycznym, historykiem kultury, współpracownikiem „Tygodnika Powszechnego” oraz Polskiego Radia Chopin, członkiem jury International Classical Music Awards. Wykłada przedmioty związane z historią i recepcją muzyki i… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2009