Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
ZJEDNOCZONE KRÓLESTWO. Na Wyspach Brytyjskich najwięcej może stracić najmniej winny
– premier David Cameron. W 2010 r., na cztery miesiące przed objęciem teki premiera, on i jego żona sprzedali udziały w funduszu inwestycyjnym działającym na Bahamach (fundusz założył ojciec Camerona). Jednak pokrętne
z początku tłumaczenia premiera w tej sprawie przysporzyły mu krytyków w trudnym politycznie momencie – gdy na dwa miesiące przed referendum w sprawie dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii przewaga zwolenników pozostania w UE nad przeciwnikami stopniała do jednego procenta. Pod presją opozycji, która wytyka też Cameronowi otrzymanie w 2001 r. dwóch darowizn od matki, w kwocie 100 tys. funtów każda, premier zdecydował się na precedensowe ujawnienie swoich zeznań podatkowych z ostatnich sześciu lat.
ROSJA. Choć w dokumentach kancelarii Mossack Fonesca nie pojawia się nazwisko Władimira Putina, figuruje w nich – jako właściciel licznych i majętnych funduszy – bliski przyjaciel rosyjskiego prezydenta, wiolonczelista Siergiej Rołdugin. Według państwowej telewizji rosyjskiej Panama Papers to kolejny element zachodniej, wymierzonej w Rosję „wojny informacyjnej nadzorowanej przez Departament Stanu USA”. Dla rosyjskich obywateli sprawa ta wnosi niewiele nowego: aż 76 proc. z nich uważa, że władze kraju są skorumpowane, a 66 proc. obarcza za to odpowiedzialnością samego Putina. Jest rosyjskim paradoksem, iż równocześnie popularność Putina jest nadal bardzo wysoka.
CHINY. Władze zaprzeczają, jakoby byli i obecni członkowie władz partii komunistycznej – a także m.in. krewni prezydenta Xi Jipinga i mąż wnuczki Mao Zedonga – korzystali z tzw. rajów podatkowych. Jednak wzmożona cenzura materiałów dotyczących Panama Papers, m.in. blokada wielu zachodnich stron informacyjnych, wskazuje na ich obawy przed ujawnieniem mechanizmów korupcyjnych, z którymi oficjalnie władze walczą od lat.
ISLANDIA. Ok. 5 tys. ludzi – bardzo dużo, jak na kraj liczący 320 tys. obywateli – demonstrowało w minioną sobotę w Reykjavíku, domagając się dymisji rządu. Z funkcji zgezygnował już zamieszany w sprawę Panama Papers premier Sigmundur Davíð Gunnlaugsson. ©℗