Nadzór ustawowy

Nowe prawo antyterrorystyczne być może zwiększy nasze bezpieczeństwo. Ale da też rządowi narzędzia, których będzie mógł użyć do utrudniania życia opozycji.

23.05.2016

Czyta się kilka minut

Ćwiczenia tymczasowego przywrócenia kontroli granicznej podczas Szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży. Autostrada A4, 26 kwietnia 2016 r. / Fot. Maciej Kulczyński / PAP
Ćwiczenia tymczasowego przywrócenia kontroli granicznej podczas Szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży. Autostrada A4, 26 kwietnia 2016 r. / Fot. Maciej Kulczyński / PAP

To pierwsza polska ustawa antyterrorystyczna. Obóz rządzący spieszy się z jej uchwaleniem, by obowiązywała już w czasie szczytu NATO (8 i 9 lipca) oraz Światowych Dni Młodzieży (27-31 lipca). Jeszcze przed przyjęciem projektu przez rząd wyciekła wstępna wersja ustawy, którą później złagodzono. Deklarowanym celem jest niwelowanie zagrożenia terrorystycznego, ale projekt od razu wywołał obawy o prawa i wolności obywatelskie.

– Ustawa antyterrorystyczna jest potrzebna. Ale została przygotowana pod presją dwóch wydarzeń, a to źle wróży jakości – ocenia Grzegorz Cieślak, ekspert od terroryzmu z Collegium Civitas. A Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon mówi wprost: – Wcale nie potrzebujemy takiej ustawy, bo realnie nie pomoże ona w koordynacji służb i szybkim reagowaniu na zagrożenia. Raczej wprowadzi chaos.

Ciężar zapobiegania terroryzmowi ustawa kładzie na Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która stanie się potężną służbą specjalną koordynującą politykę antyterrorystyczną. Siła ABW będzie wynikać także z tego, że już w styczniu Sejm uchwalił „ustawę inwigilacyjną”. Politycy Prawa i Sprawiedliwości przekonują, że lepiej być mądrym, zanim wybuchną bomby. Służby otrzymają więc nowe uprawnienia.

Bez tajemnic

Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar ma wątpliwości co do kluczowej definicji „zdarzenia o charakterze terrorystycznym”. Ustawa mówi, że to „sytuacja, co do której istnieje podejrzenie, że powstała na skutek przestępstwa o charakterze terrorystycznym”. Ale kto ma to oceniać? Rzecznik chciałby to sprecyzować.

W ustawie jasno za to zobowiązano szefa ABW do prowadzenia wykazu osób podejrzewanych o związki z terroryzmem. Agencja ma też mieć pełny i zdalny dostęp do baz danych gromadzonych przez instytucje państwa i samorządy. A także – co jest nowością – do tych objętych tajemnicą bankową. Również towarzystwa ubezpieczeniowe, fundusze inwestycyjne, biura maklerskie i SKOK-i mają przed Agencją stać otworem.

– ABW nie jest wrogiem obywateli. Jest powołana do zabiegania o bezpieczeństwo obywateli, więc to naturalne, że będzie z tych baz korzystać. Kluczowy będzie nadzór nad właściwym użytkowaniem tych danych – podkreśla Grzegorz Cieślak. Ale RPO obawia się, że ABW może nadmiernie sięgać po informacje – np. o finansach lub zdrowiu – a potem zbyt długo je przechowywać.

Jedną z takich baz ma być wykaz osób, które kupiły telefoniczne karty pre-paid. To drobna rzecz, ale każdy, kto będzie kupował kartę, będzie musiał się wylegitymować. Jeśli ktoś już ma taką kartę, ale jeszcze się nie zarejestrował, będzie musiał to zrobić. Przepis zmniejszy anonimowość, ale pytanie, czy ma bezpośredni związek z terroryzmem. – Akurat to najmniej dokuczy terrorystom, a bardziej będzie doskwierać zwykłym obywatelom – mówi Cieślak. Może za to ograniczyć liczbę fałszywych alarmów bombowych.

Dużo poważniejszą sprawą są nowo zdefiniowane przestępstwa: udział w szkoleniach terrorystycznych i wyjazd za granicę w celach terrorystycznych.

„Obcy” pod lupą

Wobec cudzoziemców ABW będzie mieć większe prawa niż wobec polskich obywateli. W razie podejrzenia o terroryzm agenci będą mogli ich inwigilować przez trzy miesiące bez zgody sądu. Jeśli zgromadzone w ten sposób materiały będą mieć znaczenie dla bezpieczeństwa państwa, prokurator generalny podejmie decyzję, jak je wykorzystać, a jeśli nie będą one dowodzić przestępstwa, będą niszczone.

Ponadto – już jawnie – ABW, Policja i Straż Graniczna będą mogły pobierać odciski palców i robić zdjęcia cudzoziemcom: w razie wątpliwości, czy są oni w Polsce legalnie bądź nie są tymi, za których się podają. Szef MSWiA będzie miał też możliwość wydalania z Polski cudzoziemca podejrzewanego o działalność terrorystyczną. Będzie też mógł ograniczyć bądź zamknąć ruch graniczny.

Inwigilacja cudzoziemców budzi obawy obrońców praw człowieka. – To legislacyjna emanacja antyimigranckiej, nacjonalistycznej narracji, którą prezentuje rząd – ocenia Katarzyna Szymielewicz. – W tej retoryce imigranci, szczególnie uchodźcy, są utożsamiani z zagrożeniem terrorystycznym. Poza politycznymi celami, w których najwyraźniej mieści się podsycanie lęków i antagonizmu w stosunku do „obcych”, ta rażąca dyskryminacja cudzoziemców nie znajduje żadnego uzasadnienia.

Także Cieślak podkreśla, że jest to przepis kontrowersyjny, a wręcz prawnie wątpliwy. W jego ocenie faktycznie miał być odpowiedzią na niekontrolowaną i masową imigrację do Unii Europejskiej, ale jest sformułowany niefortunnie, bo dotyczy też obywateli np. USA czy Izraela. Stąd obawa, że inne państwa mogą traktować Polaków z wzajemną nieufnością. Podobnie argumentuje RPO.

Błąd 404

Internautów wzburzyła perspektywa blokowania stron. Szefowa Panoptykonu podkreśla, że takie uprawnienie jest niepotrzebne służbom demokratycznego kraju. Cieślak zauważa jednak, że już teraz możliwe jest blokowanie witryn, ale w walce z terroryzmem jest to bardzo nieskuteczne. Niemniej ABW będzie mogła zablokować blog lub forum o charakterze ekstremistycznym albo zamknąć skrzynki poczty elektronicznej.

– Można sobie wyobrazić prosty scenariusz, w którym koteria polityczna pod płaszczykiem walki z terroryzmem próbuje godzić w opozycję – mówi Grzegorz Cieślak. Zatem nawet jeśli twórcy ustawy chcą stworzyć szybką ścieżkę blokowania witryn sympatyzujących z tzw. Państwem Islamskim, to już od szefostwa ABW oraz ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego zależeć będzie, czy ostrze ustawy nie zostanie wykorzystane w walce politycznej.

Procedura blokowania wygląda następująco: w „przypadkach niecierpiących zwłoki” bez zgody sądu ABW będzie mogła – za przyzwoleniem ministra – zablokować jakąś stronę na pięć dni. W tym czasie sąd będzie oceniał, czy blokada jest zasadna. Dziś trudno prorokować, jak Agencja i sąd zachowałyby się na przykład w stosunku do niegdysiejszej witryny AntyKomor.pl, będącej zbiorem szyderstw z poprzedniego prezydenta, albo jak daleko idąca mogłaby być skala blokad wobec wielkich portali społecznościowych.

Zgromadzenia podwyższonego ryzyka

Projekt ustawy sankcjonuje – zgodnie z wymogami NATO – cztery stopnie alarmowe na wypadek zagrożeń terrorystycznych. Zmieniać je będzie premier. Po wprowadzeniu trzeciego lub czwartego z nich szef MSWiA może zakazać zgromadzeń publicznych i imprez masowych na zagrożonym obszarze. A jeśli takie będą się odbywać, można będzie podjąć decyzję o ich przerwaniu.

Ustawa przewiduje sądową kontrolę, ale – jak wytknął autorom RPO – przepis nie reguluje terminów na wniesienie i rozpoznanie odwołania. Fundacja Panoptykon obawia się więc wykorzystywania tego prawa przy nadarzających się okazjach – jak szczyt NATO – do „eliminowania widocznych form protestu”.

Cieślak: – Głównym problemem jest rozliczenie się z zasadności zakazu zgromadzeń publicznych już po jego wprowadzeniu. Kluczowy będzie więc system nadzoru. Bez tego łatwo będzie wypaczyć cel ustawy i uderzać nią w opozycję.

Wojsko w rezerwie

Wprowadzenie przez premiera któregoś z dwóch najwyższych stopni zagrożenia terrorystycznego umożliwi wykorzystanie wojska do przeciwdziałania aktom terroru. Dotychczas do wyprowadzenia żołnierzy na ulicę potrzebna była zgoda prezydenta, ale ustawa zakłada, że decydować ma minister obrony na wniosek ministra spraw wewnętrznych. Głowa państwa będzie jednak mogła cofnąć wojsko do koszar, ale już post factum.

Przeszukań i zatrzymań w sprawach o terroryzm służby będą mogły dokonywać o dowolnej porze, a nie w godzinach od 6 do 22, jak to jest obecnie. A jeśli uprawdopodobniono popełnienie czynu o charakterze terrorystycznym, podejrzewana osoba może – za zgodą sądu – trafić na 14 dni do aresztu.

W ustawie osobne paragrafy poświęcono tzw. specjalnemu użyciu broni. W praktyce chodzi o możliwość zlikwidowania przez snajpera osoby dokonującej zamachu terrorystycznego. Strzelec nie będzie więc musiał krzyczeć: „Stój, bo strzelam!” ani oddawać strzału ostrzegawczego.

Komunikat rządu w tej drażliwej kwestii jest prosty: ważniejsza jest ochrona życia ofiary niż sprawcy zamachu. Ma to być jednak środek absolutnie wyjątkowy, ale ważny w związku ze szczytem NATO. Jak podkreśla Cieślak, uregulowanie kwestii oddawania śmiertelnych strzałów snajperskich jest bardzo trudne i zawsze będzie budzić emocje.

Wątpliwości – już po fakcie, czyli po operacji antyterrorystycznej – zdaniem Cieślaka powodować też będzie prawo służb do dysponowania prywatnymi mieszkaniami i majątkiem w czasie akcji. Ustawa przewiduje, że w razie aktu terroru służby będą mogły zażądać nieodpłatnego korzystania z czyichkolwiek nieruchomości i mienia. Od instytucji, firm i ludzi będą też mogły wymagać pomocy oraz wydawać im polecenia. Odpowiedzialność będzie ponosił Skarb Państwa, ale kłopot w tym, że rekompensaty za straty powstałe w wyniku operacji antyterrorystycznej będzie trzeba dochodzić w sądzie. – W USA obowiązuje system ubezpieczeń i wypłacane są odszkodowania – podkreśla Cieślak.

Największym zarzutem do ustawy antyterrorystycznej jest jednak brak autentycznych konsultacji w czasie jej przygotowywania i ekspresowe przepychanie w Sejmie. – Niestety, od początku kadencji zdążyliśmy się do takiego tempa przyzwyczaić – mówi Szymielewicz. A Adam Bodnar w swojej opinii dodaje: „Pośpieszny tryb prac nie pozwala na pogłębioną dyskusję, która przekonałaby społeczeństwo, a także doprowadziłaby do ewentualnych zmian w projekcie”. Dobrych zmian. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2016