Nadzieja przed żałobą

Jedni mówią: zginął, pogódźcie się z tym. Inni twierdzą: nie traćmy wiary. Na listach zaginionych wciąż jest kilkuset ukraińskich żołnierzy.

29.11.2014

Czyta się kilka minut

Taras (u góry), Ola, Natalia i Oleg na Majdanie, grudzień 2013 r. / Fot. Profil Tarasa Brusa
Taras (u góry), Ola, Natalia i Oleg na Majdanie, grudzień 2013 r. / Fot. Profil Tarasa Brusa

Zdjęcie jest niewyraźne, zrobione w nocy, telefonem komórkowym. Ledwie rok temu. Albo aż. Jest grudzień 2013 r. Natalia, Ola, Oleg i Taras pojechali do Kijowa. Mają po dwadzieścia kilka lat. Znają się z rodzinnego Morszyna, 6-tysięcznego miasteczka koło Stryja (to podkarpackie uzdrowisko, jako kurort znane już w II RP). Pierwszych troje tam mieszka, tylko Taras przeniósł się do Lwowa. Jest przedsiębiorcą, ma firmę transportową.
Czwórka na zdjęciu wygląda na rozbawioną: śmieją się, wygłupiają. Ale to pozór, sposób na adrenalinę. Natalia powie potem, że nie kładli się spać przez kilka dni. Tak się zaczynało: był gniew, że Janukowycz obiera kurs na Rosję. Były wstążeczki: flaga Ukrainy spleciona z flagą Unii. Były pierwsze ataki milicji. Ale jeszcze nikt nie zginął.
Na fotografii z grudnia Tarasa widać u góry, w biało-czarnej kurtce. Biznes zamknął – jak sądzi, na chwilę. Myli się. Wkrótce wstąpi do Samoobrony Majdanu. Zostanie rojowym (dowódcą drużyny) w lwowskiej sotni (kompanii) dowodzonej przez Wołodię Parasiuka. Tego, który po lutowej masakrze wyrwie na scenie Majdanu mikrofon Kliczce i wykrzyczy, że żaden Janukowycz nie będzie dłużej ich prezydentem (dzień później Janukowycz opuści Kijów). Wołodia i Taras zostaną przyjaciółmi. Taras, zdolny organizator, jest tam prawą ręką Wołodii, logistykiem oddziału.
Potem, gdy Rosja uderza na wschodzie, a ukraińska armia okazuje się niewydolna i powstają oddziały ochotnicze, Taras ze swym rojem idzie na wojnę. Zostaje dowódcą trzeciej kompanii w batalionie „Dnipro-1” (powstaje on w Dniepropietrowsku, na wschodniej Ukrainie). Parasiuk – dowódcą czwartej kompanii. W „Dnipro-1” nie ma sotni, są roty – to z rosyjska. Niby szczegół językowy. Ale mówi wiele: w oddziałach ochotniczych, jak wcześniej w Samoobronie, ukraiński Zachód integruje się ze Wschodem, język ukraiński z rosyjskim.
Taras walczy. Pod koniec sierpnia trafia z kompanią pod Iłowajsk. Tu uderza na nich armia rosyjska. Przez kilka dni stawiają opór; niszczą wiele rosyjskich czołgów T-72. Potem słyszą, że ustalono rozejm, że w Moskwie Putin ogłosił, iż otoczeni Ukraińcy mogą wyjść z „kotła”. Ale to podstęp. Gdy kolumny – czołgi, ciężarówki z rannymi i własnymi poległymi, busy ze sprzętem, wszystko przemieszane – ruszają, Rosjanie strzelają. Zaczyna się masakra. Kto może, przebija się. Większości się nie udaje. Również trzecia kompania zostaje rozbita.
W tym momencie kończy się to, co wiadomo na pewno. Kolega, któremu udało się wyrwać, powie potem, że Taras zginął, osłaniając odwrót oddziału. Rodzina i przyjaciele nie wierzą. Oficjalnie Taras trafia na listę żołnierzy zaginionych bez wieści. Lista z września liczy ok. 500 nazwisk.
Także we wrześniu wolontariusze, np. organizacja Pamiat’ Naroda, zaczynają przeszukiwać pobojowiska (Rosjanie ich tolerują). Szczątki poległych zwożą do Dniepropietrowska; to pierwsze duże miasto sąsiadujące z Donbasem. Tylko Pamiat’ Naroda zwozi sto kilkadziesiąt ciał. W Dniepropietrowsku i innych miejscach grzebią we wrześniu i październiku kilkuset niezidentyfikowanych poległych (nie mieli nieśmiertelników, nie było na to czasu). Z każdych szczątków pobierane jest DNA, do bazy danych.
Matka Tarasa oddaje krew do badań. Baza danych wykazuje 90 procent zgodności z DNA szczątków jednego z nieznanych żołnierzy. Ale 90 procent to nie 100 procent. Mama wierzy, że Taras żyje. Na jego milczącym profilu na Facebooku Natalia, Ola i inni piszą: „Nie wierzymy, że Ciebie nie ma”.
W połowie listopada prezydent Poroszenko wydaje dekret: przyznaje order „Za Odwagę” (ukraiński Krzyż Walecznych) dwustu kilkudziesięciu żołnierzom. Większości pośmiertnie. Na liście jest Taras Romanowicz Brus. Także z adnotacją: „pośmiertnie”. Oburza to rodzinę i przyjaciół. Uważają, że to nie w porządku. Wierzą, że Taras jest jeńcem. W niewoli jest ciągle kilkuset Ukraińców: jedne źródła mówią o 400, inne o 700.
W Morszynie chwytają się tej nadziei. Ktoś twierdzi, że zwiadowcy z „Dnipro-1” (batalion trzyma front na wschodzie), działający po stronie rosyjskiej, widzieli jeńców, a wśród nich kogoś podobnego do Tarasa. Po kraju krąży plotka, że Rosjanie wywieźli część pojmanych do Rosji – tych ze znienawidzonych oddziałów ochotniczych – i trzymają w strasznych warunkach. W każdym razie: zaginionych jest ciągle kilkuset ludzi.
Na milczącym profilu Tarasa przyjaciele piszą: Boże, nie zabieraj najlepszych. Tarasik, prosimy, wróć... Gdy ukazał się dekret o orderach, Aleksander (dziennikarz; poznał Tarasa na froncie) napisał: „Gdziekolwiek jesteś, wiedz, że o Tobie nie zapomnimy”.
Taras Romanowicz Brus miał 27 lat.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2014