Nad kalendarzem

Wystarczy popatrzeć: w tym roku wigilia Bożego Narodzenia wypada w środę. Po dwóch dniach świętowania wolna sobota, a więc mamy wolne aż cztery dni. Potem zaraz środa sylwestrowa. Kto oprze się pokusie potraktowania jej jako wolnej (a w związku z tym zagarnięcia i poniedziałku z wtorkiem), na pewno ulegnie przekonaniu, że piątek po Nowym Roku nie nadaje się na dzień pracy, skoro zaraz znów wolna sobota i niedziela. W sumie - wymarzony czas na coś, co ciągle jeszcze skromnie nazywa się "długim weekendem", a jest porą na wyjazd (narty?) sposobną w sposób najbardziej oczywisty.

23.09.2008

Czyta się kilka minut

Kiedy przyglądałam się w telewizji posłom tak gorąco popierającym projekt dołączenia do tego kalendarza jeszcze święta Trzech Króli (w tym roku byłby to wtorek zaraz po ostatniej niedzieli "długiego weekendu"), zastanawiałam się, ilu z nich jest przekonanych, że rodacy, zamiast brać urlopy i pryskać gdzieś w góry albo nad ciepłe morza, rzeczywiście raz jeszcze zasiądą masowo do rodzinnych śniadań po kościele, potem ruszą w odwiedziny do swoich seniorów, a wreszcie zakolędują przy drzewku (nota bene, czy nie można było odwiedzać babci i pośpiewać Dzieciątku nawet w wieczór dnia, który się przepracowało?). I czy na pewno tych, którym narty i wojaże nie w głowie, nie wciągnie na długie godziny to jedno pudło z ekranem, powtarzające najskuteczniejsze zawołanie dzisiejsze: "zostańcie państwo z nami". Tak przecież coraz częściej świętuje się w Polsce już od wielu lat.

To jedno prawda: chcielibyśmy być jeszcze mniej zaganiani do pracy. Ale zaraz potem chcielibyśmy, by płace rosły nam dalej i dalej. I wszystko to jakoś się nam zgadza...

Jest coś bardzo pięknego w chęci zatarcia tego śladu Peerelu, jakim było skasowanie wolnego dnia w święto Trzech Króli (przeniesione wtedy przez Kościół, jak w niejednym kraju, na najbliższą niedzielę). To wspaniała uroczystość, i połączyłaby nas z braćmi prawosławnymi, bo oni wtedy dopiero obchodzą Boże Narodzenie. Projektu tej zmiany nie powinno się na pewno odrzucać w Sejmie w pierwszym czytaniu. Ale warto odważniej przyjrzeć się przewidywanym skutkom. Nie idealizując, nie spodziewając się sielanki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2008