Metryka Nowego Roku

Przeświadczenie, że cała ludzkość wita Nowy Rok z wybiciem północy z 31 grudnia na 1 stycznia, nie należy do precyzyjnych.

27.12.2010

Czyta się kilka minut

Wieczny kalendarz, Niemcy,XVIII w., srebrna blacha, 45x87 mm / Wł. pryw., Marek Zalejski /
Wieczny kalendarz, Niemcy,XVIII w., srebrna blacha, 45x87 mm / Wł. pryw., Marek Zalejski /

Staruszka Ziemia potrzebuje całej doby, by wszystkich swych mieszkańców przewieźć przez przyjętą granicę dat, zaś sztuczne ognie i szampan co cztery lata, gdy rok przestępny, strzelają o całą dobę później. Ta drobna nieregularność, powodowana potrzebą skorygowania kalendarza w stosunku do tempa obiegu Ziemi wokół Słońca, jest jednak niczym w porównaniu z historycznymi rachubami czasu, w których jeden Nowy Rok dzieliło od drugiego a to 355 dni, a to aż... 377.

Codziennie też inna część ludzkości ma urodziny, rozpoczynając kolejny rok życia, którego początek dla mnóstwa ludzi - wchodzących w uprawnienia dojrzałości czy idących na emeryturę - jest znacznie ważniejszy niż 1 stycznia, z balem sylwestrowym włącznie. Któryś z bieżących dni jest również dla znacznej części populacji początkiem nowego roku: szkolnego, akademickiego, produkcyjnego, religijnego, obrachunkowego itd.

Lekko oswojeni z bieżącą wielością noworocznych startów - pospacerujmy wokół początków kalendarzowego Nowego Roku.

Grudzień, miesiąc dziesiąty

Od połowy II wieku przed Chrystusem, w dniu 1 stycznia rzymscy konsulowie obejmowali swój urząd. Reforma kalendarza, dokonana w 46 r. przed Chrystusem przez Juliusza Cezara, zatwierdziła rozpowszechnione już liczenie roku od tego dnia. Wcześniej w Cesarstwie Rzymskim rok zaczynał się 1 marca. Z tym że rok rokowi równy nie był. Korygując różnicę między rokiem księżycowym, liczącym 355 dni (12 miesięcy po 28-31 dni), a rokiem słonecznym, Rzymianie w cyklach czteroletnich od V w. przed Chrystusem co drugi rok doliczali dodatkowy miesiąc przestępny (po 22-23 dni), co wydłużało rok do 377 lub 378 dni. Dzięki temu w kolejnym czteroleciu rok liczył średnio 366,25 dnia, będąc dłuższym od astronomicznego roku słonecznego tylko nieco ponad 11 minut. Narastającą różnicę zniweluje po 16 wiekach gregoriańska reforma kalendarzowa.

Nazwa pierwszego miesiąca przedjuliańskiego kalendarza - a był nim marzec (martius) - przypominała, że poświęcony jest Marsowi, bogu wojny, opiekunowi Rzymu, uważanemu za ojca Remusa i Romulusa, założycieli miasta. Pozostałością wieków, w których Rzymianie witali Nowy Rok 1 marca, są łacińskie nazwy miesięcy, czytelne do dziś w kilku językach europejskich. Miesiące od września do grudnia, czyli: dziewiąty-dwunasty, zwą się od siódmego do dziesiątego: september, october, november, december.

Twórca kalendarza juliańskiego, zamordowany dwa lata później, został w tymże roku uhonorowany przemianowaniem lipca (quintilis - piąty) na iulius. Podobnie w 8 r. przed Chrystusem uczczono Oktawiana Augusta, zmieniając numeryczną nazwę sierpnia (sextilis - szósty) na augustus.

Początek roku dłuższego lub krótszego

Mimo stosowania kalendarza juliańskiego w całym Cesarstwie, regionalne rachuby czasu wyznaczały także inne dni jako początek roku: w Egipcie był to 29 sierpnia, w Bizancjum 1 września, w Palestynie - pierwszy dzień miesiąca tiszri (wrzesień/październik). Czytane w to święto w synagogach teksty biblijne i błogosławieństwa przeplatane były trąbieniem w róg: "Jahwe powiedział do Mojżesza: »Powiedz do synów Izraela: Pierwszego dnia siódmego miesiąca będziecie obchodzić uroczyście szabat: trąbienie w róg i święte zwołanie«" (Kpł 23, 23).

Nowy Rok wciąż następował jednak szybciej lub wolniej. Księżycowe 12 miesięcy (każdy zaczynał się od nowiu) dawały krótszy rok, więc co 2-3 lata dodawano 13. miesiąc, a rok liczył wtedy 383-385 dni. Ponieważ Nowy Rok nie mógł wypaść w niedzielę, środę ani piątek, w tym celu w razie potrzeby wydłużano stary rok o 1-2 dni. Niejednakowa długość kolejnych lat bilansowana była i jest w ciągu 19 lat cyklu księżycowego. Rok religijny zaczyna się u Żydów w połowie miesiąca nisan (marzec/kwiecień), w którym w okresie wiosennej równonocy obchodzone jest święto Pesach, upamiętniające wyjście Izraelitów z niewoli egipskiej.

Znacznie wcześniej, bo od XXIV w. przed Chrystusem, podobne "sztukowanie" swego roku księżycowego znane było Chińczykom. Rok zaczynał się od nowiu przypadającego na fazę wejścia Słońca w znak Wodnika, czyli między 20 stycznia a 19 lutego. Ruchomy charakter początku roku był okresowo jeszcze większy. Po 19 latach dwunastomiesięcznych następowało 7 lat liczących po 13 miesięcy.

Chrześcijanie są przeciw

Pierwszy dzień roku i pierwszy jego miesiąc (ianuarius) był u Rzymian poświęcony Janusowi - bóstwu początków. W pierwszych dniach roku składano sobie życzenia i wymieniano podarki. Także druga połowa grudnia stała pod znakiem świętowania i obdarowywania się. Cały tydzień trwały saturnalia (urzędy i sklepy były nieczynne). Saturn był staroitalskim bogiem nowego ładu społecznego. Po strąceniu z nieba przez swego syna Jowisza, nauczył ludzi uprawy zboża i sadownictwa, a jego rządy na ziemi uznawano za złoty wiek ludzkości. Pamięć o tym wieku przetrwała do czasów chrześcijaństwa.

Kościół nie był zachwycony tymi mitologicznymi, kultowymi i ludycznymi przejawami pobożności pogańskiej - i w IV-V w., uznając je za bałwochwalcze, zaprowadził w okresie noworocznym pokutne procesje i przebłagalne nabożeństwa. Ojcowie Kościoła wygłaszali mowy przeciw świętowaniu 1 stycznia. Modlono się za grzeszników, mimo zakazów uczestniczących w noworocznych zabawach. Wypominał to rzymianom jeszcze w połowie VIII w. święty Bonifacy, w liście do papieża Zachariasza.

Dlaczego tak zdecydowane bycie przeciw długo nie zostało zrównoważone stosowaną na wielu polach pozytywną praktyką inkulturacyjną, czyli propozycją chrześcijańskiego tytułu do świętowania Nowego Roku? Wszak wyznawcy Jezusa od początku byli przekonani, że Chrystus "nam zapoczątkował drogę nową i żywą" (Hbr 10, 20).

Licząc lata wraz z ogółem sobie współczesnych mieszkańców Cesarstwa od domniemanej daty założenia Rzymu (754 r. przed Chr.), od początku panowania cesarzy czy czteroletnimi cyklami olimpiad (pierwszej przypisano rok 776 przed Chr.), chrześcijanie dopiero stopniowo wypracowywali własną skalę minionego czasu, na której nie od razu umieścili Boże Narodzenie. W pierwszych pokoleniach absorbowała ich - poświadczona w Nowym Testamencie - sprawa bliskiego końca świata i powrotu Chrystusa (paruzja), a nie dalekosiężne plany wobec przemijającego świata, w tym zaprowadzanie nowej rachuby czasu. Gdy okazało się, że świat ciągle trwa, a pytanie "jak długo jeszcze?" ciągle nurtowało żyjących, w 221 r. pojawiła się popularna chronologia dziejów autorstwa Sekstusa Juliusa, zbudowana na połączeniu alegorii z dowolnością, a podzielana także przez niejednego z Ojców Kościoła.

Od stworzenia świata do 25 grudnia

Opis stworzenia świata w ciągu sześciu dni (Rdz 2, 2) został oto zestawiony z wersem Psalmu (90, 4) i nawiązującym doń zdaniem z listu Piotrowego, że "jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat" (2 P 3, 8). Stąd mniemanie, że Chrystus narodził się w połowie szóstego tysiąclecia od początku świata - bo Adam został stworzony w szóstym dniu.

Gdy jednak świat nie przeminął ani w roku 500, ani 1500, prolongaty w granicach sześciu tysięcy lat powtarzały się: sztukowanie przyszłości odbywało się przez skracanie przeszłości, dzielącej stworzenie świata od Narodzenia Pańskiego.

W XVIII w. obracano się tu w granicach czterech tysięcy lat ("cztery tysiące lat wyglądany" - tak zostało w kolędzie), co dawało światu sporą wtedy perspektywę do roku 2000. Podkręcane medialnie, ulegające magii liczb niespokojne nastroje poprzedzające nadejście tej daty pomijały znany od dawna fakt, że 2000 lat od narodzenia Jezusa minęło najprawdopodobniej w roku 1996. Chrystus bowiem przyszedł na świat co najmniej 4 lata "przed Chrystusem". Tyle bowiem wynosi pomyłka chronografa - rzymskiego mnicha scytyjskiego pochodzenia Dionizego Małego, który na początku VI w. obliczył, że Jezus urodził się 25 grudnia 753 r. od założenia Rzymu. Dzień ten uznał za początek nowej ery, a ostatni tydzień grudnia tego roku zaliczył do 1. roku po Chrystusie (rozwiązanie takie proponował sto lat wcześniej historyk chrześcijański Orozjusz), który zaczął się 1 stycznia 754 r.

Obliczeniami Dionizego kierowało dążenie, aby zamiast mierzyć czas panowaniem cesarzy, którzy prześladowali chrześcijan, "liczyć lata od Wcielenia Pana naszego Jezusa Chrystusa" po to, "by bardziej zaznaczyć początek naszej nadziei". Wzniosła motywacja przerosła historyczno-rachunkowe kwalifikacje mnicha. Nie pozostawił on wyliczeń, które można by sprawdzać. Ich efekt, rachuba ery chrześcijańskiej, przyjmował się w Europie stopniowo do X w. Gdy późniejsze badania wykazały, że Chrystus urodził się około czterech lat wcześniej, kalendarza nie dało się już cofnąć.

Dionizy miał wielu poprzedników, a wyniki ich dociekań roku narodzenia Chrystusa ciągle się różniły. Ewangeliści Mateusz i Łukasz określili czas tych narodzin w sposób powszechnie wówczas przyjęty: wymieniając panującego cesarza, króla, namiestnika. Jedyną zbliżoną do dokładności datę z życia Chrystusa podał Łukasz, stwierdzając, że przyjął On chrzest w Jordanie i zaczął nauczać "w piętnastym roku panowania Tyberiusza cezara", licząc "lat około trzydziestu" (Łk 3, 1. 23). Próbujący ustalić na tej podstawie rok narodzenia Chrystusa dążyli do dokładności: więc zakładali, że "około 30" równa się 30, i nie zastanawiali się, czy owe 15 lat rządów Tyberiusza liczyć należy łącznie z jego dwuletnimi współrządami z Oktawianem, czy bez nich.

Ustalenie dnia, w którym urodził się Jezus, niezbyt interesowało pisarzy kościelnych w wiekach I oraz II. Padały różne daty: 20 kwietnia, 20 maja, 17 listopada. W III wieku z przypuszczeń wyrosła tradycja oparta na teologicznej wymowie zbieżności dziennej daty poczęcia i śmierci Chrystusa po około 30 latach, 14 lub 15 nisan, przed Paschą, blisko wiosennej równonocy, 22, 25 lub 28 marca.

Było zgadujących wielu

To wykreowanie daty dziennej na podstawie pobożnego połączenia w III w. terminu Wcielenia i Odkupienia "wskazało" naturalnie po dziewięciu miesiącach dzień Narodzenia: 25 grudnia. Ale w tym dniu, po zimowym przesileniu, pogański świat świętował narodziny Niezwyciężonego Słońca. Zbieżność dat łatwo było ochrzcić: to narodziny Chrystusa rozpoczęły zwycięstwo prawdziwej Światłości świata (J 8, 12) i Słońca sprawiedliwości (Mal 3, 20). W wykazie dni świątecznych Kościoła rzymskiego z 354 r. widnieje zapis: "Ósmy dzień przed kalendami styczniowymi (tj. przed 1 stycznia) - narodzenie Chrystusa w Betlejem Judzkim". W 400 r. św. Augustyn zapisał, że 25 grudnia to zgodna z tradycją "data narodzenia" Chrystusa. W drugiej połowie IV w. dzień ten świętowano w wielu częściach Kościoła zachodniego, a od 380 r. także wschodniego, gdzie przedtem za rocznicę narodzenia Chrystusa uznawano 6 stycznia. W Jerozolimie obchodzono w tym dniu Boże Narodzenie jeszcze na przełomie IV i V w.

Brak coraz bardziej pożądanej informacji o dniu narodzenia Chrystusa zrodził domysły, a ich powtarzanie ulepiło tradycję, która ręczyła za datę. O jej umownym charakterze w świątecznych homiliach głucho, a ich słuchaczy liturgia i kolęda podtrzymuje w mylnym przekonaniu rocznicowym, powtarzając, iż "dziś się narodził".

Przypomnienie umownego charakteru terminu Bożego Narodzenia to nie odzieranie go ze swojskiego ciepła, ale szansa uświadomienia codziennej aktualności prawdy, że Bóg stał się człowiekiem. A to znacznie więcej niż traktowanie przez wielu tej bliskości jako urodzinowej, która wzrusza i przemija wraz z sypiącą się choinką.

Nowy Rok w Kościele miesiąc wcześniej

Z przybliżaniem Bożego Narodzenia do Nowego Roku poradzono sobie, sięgając po praktykę podwyższania rangi niektórych uroczystości kościelnych przez ich świętowanie przez osiem dni. Oktawa taka w przypadku Bożego Narodzenia kończyła się akurat 1 stycznia. A że Ewangelista zapisał, iż zgodnie z Prawem Mojżeszowym ósmego dnia "należało obrzezać Dziecię" i nadać Mu przyniesione przez anioła imię Jezus (Łk 2, 21), w pierwszym dniu roku od VI w. obchodzono w liturgii pamiątkę Obrzezania Pańskiego . Od 1630 r. dzień 1 stycznia jest dniem świątecznym.

Rok liczony od 1 stycznia znalazł na Zachodzie uznanie jako rok urzędowy i rachunkowy. Kalendarze średniowieczne i nowożytne także zaczynały się od tego dnia. Ale Kuria papieska w średniowieczu liczyła początek roku od 25 grudnia. We Florencji i Pizie rok zaczynano 23 marca. Wenecjanie, aż do 1797 r., rozpoczynali rok 1 marca.

W trakcie kościelnej reformy liturgii w 1962 r. w tytule święta Nowego Roku pominięto Obrzezanie, pozostawiając oktawę Bożego Narodzenia, a w 1970 r. dołożono do oktawy współtytuł świętowania: uroczystość świętej Bożej Rodzicielki Marii. W 1968 r. papież Paweł VI wyznaczył 1 stycznia dniem modlitw o pokój na świecie.

Wielowiekowe, dość niezborne dochodzenie Kościoła do liczenia czasu od Narodzenia Chrystusa zostało sfinalizowane błędem Dionizego. Chrystianizacja Nowego Roku cywilnego także nie skończyła się uznaniem go za jednoczesny początek roku kościelnego. Liturgiczny rok bowiem zaczyna się do dziś w pierwszą niedzielę adwentu, czyli między 29 listopada a 3 grudnia. Termin zależy od tego, kiedy wypada niedziela najbliższa uroczystości św. Andrzeja apostoła (30 listopada), po to, by adwent liczył cztery niedziele (trwa więc 23-28 dni). Mamy więc stały Nowy Rok cywilny i ruchomy początek roku kościelnego.

Gdy Nowy Rok się rozdwoił

W 1583 r. Nowy Rok nastąpił o 10 dni wcześniej, a miliony ludzi obchodzą odtąd do dziś jeden z dwu terminów (lub obydwa) Nowego Roku. Dlaczego?

Wskutek niedokładności kalendarza juliańskiego co 128 lat wiosna cofała się o jeden dzień, oddalając się od równonocy 21 marca. Dla Kościoła nie było to obojętne, gdyż zgodnie z postanowieniem Soboru Nicejskiego z 325 r. Wielkanoc przypada w niedzielę po pierwszej pełni wiosennej księżyca. W 1582 r. Grzegorz XIII wydał bullę, która w trybie administracyjnym likwidowała 10 dni, jakie w kalendarzu juliańskim narosły od Soboru: papież po prostu zarządził, że po 4 października 1582 r. nastąpi 15 października.

Dla uniknięcia tych przyrostów w przyszłości, lata przestępne choć pozostaną jak w kalendarzu juliańskim co czwarty rok, to w ciągu każdych czterech wieków trzy takie lata będą jednak zwyczajne (zawierające pełne setki lat, a nie dające się bez reszty podzielić przez 400: np. 1700, 1800, 1900).

Dzięki tej poprawce średnia długość roku w kalendarzu gregoriańskim, zwanym "kalendarzem według nowego stylu", licząc średnio 365 dni, 5 godzin, 49 minut i 2 sekundy, zbliżyła się znacznie do długości roku astronomicznego, od którego jest tylko o 26 sekund dłuższa. Na powstanie jednego dnia różnicy między tymi miarami roku potrzeba 34 wieków: czyli nastąpi to po 29 wiekach, licząc od obecnego.

Kalendarza papieskiego w podzielonej wyznaniowo Europie nie uznano od razu i powszechnie. Kraje katolickie - Italia, Hiszpania, Portugalia, Polska, Francja - przyjęły go w ciągu paru miesięcy. W protestanckich krajach niemieckich zaprowadzony został w roku 1700, w Anglii w 1752, w Japonii w 1873. Bułgaria uznała "kalendarz według nowego stylu" w roku 1916, Turcja w 1917, Rosja w 1918 r. Kościoły prawosławny i unicki, decydujące o terminach świąt religijnych, kierują się nadal kalendarzem juliańskim. Na terenach wyznaniowo mieszanych każda społeczność religijna świętuje we własnym rytmie.

A wśród dublowanych świąt jest i Nowy Rok.

KS. JAN KRACIK (ur. 1941) jest profesorem historii, wykładowcą Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II. Autor wielu książek, m.in. "Pokonać czarną śmierć. Staropolskie postawy wobec zarazy"; "Święty Kościół grzesznych ludzi"; "W Galicji trzeźwiejącej, krwawej, pobożnej". Stale współpracuje z "TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2011