Na bruku Brooklynu
Na bruku Brooklynu

W czasach wzmożonej wędrówki ludów – głównie ze wschodu na zachód i z południa na północ – sentymentalna opowieść o losie imigranta powinna chwytać za serce jak żadna inna. Kiedy w filmie „Brooklyn” pada dramatyczne zdanie „Dom jest tylko jeden”, otwierają się przed nami miliony życiorysów pisanych w rozdarciu między miejscami. Między domem gdzieś pozostawionym, często idealizowanym przez tęsknotę, a tym budowanym od podstaw w miejscu nowym i nie zawsze przyjaznym. Nominowany do Oscara film Johna Crowleya podkręca to rozdwojenie na cały regulator, a odpowiedzialny za scenariusz brytyjski pisarz Nick Hornby, specjalista od rozmaitych „chorób sercowych”, wydobywa z powieści Colma Tóibína nuty najbardziej melodramatyczne. Historia młodej irlandzkiej imigrantki, która na początku lat 50. XX w. szuka dla siebie lepszej przyszłości w USA, opowiedziana została tak, jakby doświadczenie...
Dodaj komentarz
Chcesz czytać więcej?
Wykup dostęp »
Załóż bezpłatne konto i zaloguj się, a będziesz mógł za darmo czytać 6 tekstów miesięcznie!
Wybierz dogodną opcję dostępu płatnego – abonament miesięczny, roczny lub płatność za pojedynczy artykuł.
Tygodnik Powszechny - weź, czytaj!
Więcej informacji: najczęściej zadawane pytania »
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]