Możemy jeszcze oddychać

List pierwszy: „Droga Jadwigo, nigdy nie myślałam, że przyjdzie mi słać taki list, ale przyszło niestety...

27.01.2014

Czyta się kilka minut

Piszę do wszystkich przyjaciół za granicą i proszę o pomoc! U nas nastały złe czasy. Jeśli coś można robić w zgodzie z nowym prawem, to najwyżej oddychać.

W nocy użyto broni, także snajperskiej. Zabito pięć osób, cztery strzałami w serce i w głowę! Władza strzela do ludzi! Znikają demonstranci, setki rannych, stu dziennikarzy pobitych. Tym, którzy protestują, grozi od 8 do 15 lat więzienia!

Potrzebujemy pomocy. Radia, telewizji, prasy, uwagi światowej społeczności – to doprowadzi do wprowadzenia sankcji przeciw konkretnym ludziom. Myślę, mam nadzieję, że znajdziesz sposób, by opowiedzieć o naszym bólu tym, którzy mają jakikolwiek wpływ.

Jutro mogą tu wprowadzić stan wyjątkowy. Co oznacza, że odetną nas od wszystkiego, łącznie z internetem.

Rozumiem, że mój list jest czymś nieoczekiwanym, może naiwnym, ale korzystam z każdej szansy. Póki jeszcze istnieje.

Ściskam Cię, z wielką nadzieją...

Oksana”.

List drugi:

„Szanowny Panie,

przed chwilą otrzymałam ten list. Proszę Pana w imieniu Oksany – ktokolwiek może pomóc...

Jadwiga”.


Te listy nie są wymyślone, przyszły na mojego maila. Nie są jedyne. Dostaję podobne od swoich ukraińskich przyjaciół. Dostają je wszyscy, którzy tam mają przyjaciół.

Listy, które nadchodzą z Ukrainy, są intymne, przez ukrytą w nich rozpacz, chęć podzielenia się bólem z kimś bliskim, kto mieszka daleko. Piszą „u nas wojna”, choć wiedzą, że my wiemy o tym doskonale.

Nadzieja ma tu znaczenie drugorzędne. Przecież nasi przyjaciele są równie inteligentni jak my. Wiedzą, że te kilkanaście słów skreślonych w nocy i posłanych mailem zmienić nic nie może.

Tylko jak odpowiadać na te listy? Przecież do przyjaciół w potrzebie nie wolno mówić językiem wiecowej egzaltacji: „Jesteście częścią Europy. A ponieważ jesteście częścią Europy, nie ma akceptacji dla użycia brutalnych sił policji przeciwko pokojowym demonstrantom. Nigdy, przenigdy. Odpowiedzialni za użycie siły powinni być ukarani”.

Chłód bezdusznych politycznych oświadczeń z pewnością by ich uraził: „Oczekujemy od ukraińskiego rządu zapewnienia demokratycznej wolności, w szczególności prawa do demonstracji, ochrony życia i zaprzestania używania siły”.

Wówczas pomyśleliby, że nie są naszymi przyjaciółmi, a tylko częścią wielkiego geopolitycznego projektu. Buforem między Rosją a Europą – który sobie wymyśliliśmy, ale jakoś nam nie wyszło. Pomyśleliby pewnie, że naszą przyjaźń rozkruszył kijowski mróz, kule snajperów i pałki Berkutu. Opuszczamy ich właśnie wtedy, gdy potrzebują nas najbardziej.

Europa nie była w stanie choćby uchylić drzwi dla Ukrainy. Błąd kosztowny – bo być może niebawem będzie musiała otworzyć drzwi dla ukraińskich uchodźców politycznych.

Nie mieliśmy odwagi nazywać fałszerstw fałszerstwami, więźniów politycznych – więźniami politycznymi, a łamania demokracji – łamaniem demokracji. Znów błąd, bo dziś musimy się pogodzić, że to wszystko staje się na Ukrainie normą prawną, według kremlowskich standardów.

Wiele rzeczy poszło nie tak, a dziś jesteśmy bezradni, nie wiemy, co robić dalej, i boimy się przyznać do klęski.

Może nasi przyjaciele zasługują już na gorzką prawdę?

„Pani Oksano, przyjaciele, nie liczcie na nic, prócz współczucia!”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2014