Mosul nie powstaje z gruzów

Ludzie wychodzą jakby nie wiadomo skąd. Życie w starej części Mosulu – irackiego miasta zniszczonego w dużym stopniu podczas zakończonej dwa lata temu bitwy z Państwem Islamskim – skupia się w ciasnych, nie zawsze widocznych z chodnika przestrzeniach między gruzowiskami oraz na ulicach dochodzących do dwóch ocalałych mostów na Tygrysie.
z Mosulu

09.12.2019

Czyta się kilka minut

Ruiny chaldejskiego kościoła Al-Tāhirā, Mosul, 6 grudnia 2019 r. / MARCIN ŻYŁA
Ruiny chaldejskiego kościoła Al-Tāhirā, Mosul, 6 grudnia 2019 r. / MARCIN ŻYŁA

Na prowizorycznych ladach ustawionych wzdłuż ścian ruin trwa sprzedaż karpia. Gdy zmruży się oczy, dym unoszący się nad grillowanymi rybami potęguje wrażenie smutku i grozy: Mosul, kiedyś jedno z najpiękniejszych miejsc Iraku, to dziś podobno 8 mln ton gruzu.

Kilka ulic stąd, w starym meczecie al-Nuri, 5 lipca 2014 r. objawił się światu Abu Bakr al-Baghdadi: samozwańczy kalif tzw. Państwa Islamskiego, które w tamtych dniach zajęło miasto. Zażądał posłuszeństwa od wszystkich muzułmanów i wezwał do wojny z „niewiernymi”. Lojalni mu dżihadyści rządzili Mosulem trzy lata – było to największe miasto pod kontrolą Państwa Islamskiego. Działając często z poparciem mieszkańców, porywali, torturowali, gwałcili i zabijali chrześcijan, jezydów i wszystkich, którzy nie podporządkowali się ich rozkazom. Dopiero w lipcu 2017 r. połączone siły irackiej armii i Kurdów, wspierane przez Amerykanów, ogłosiły wyzwolenie miasta. Ta ponoć najcięższa bitwa miejska od II wojny światowej trwała dziewięć miesięcy. Zginęło co najmniej 11 tys. ludzi. Z Mosulu, który na początku XXI w. liczył półtora miliona mieszkańców, uciekła połowa. Urbicyd, zabójstwo miasta, zwieńczyło wysadzenie przez dżihadystów meczetu al-Nuri z jego charakterystycznym minaretem, symbolem miasta. Al-Baghdadi zginął siedem tygodni temu w Syrii, podczas akcji amerykańskich komandosów.

Na ścianach chaldejskiego klasztoru św. Jerzego jeden z mnichów wskazuje na ścianę: to „księga gości”. Wpisali się na niej bojownicy Państwa Islamskiego – z Iraku, Libanu, Libii, Syrii i Maroka. W Mosulu kościoły poznaje się dziś po wysadzonych kopułach.

Jedziemy przez miasto, ale w głowie majaczą jeszcze obrazy otaczających Mosul równin Niniwy, gdzie zaczęła się tamta iracko-kurdyjska ofensywa. Oglądając otoczone polami minowymi wioski, ostrzelane budynki, mamy świadomość, że bojownicy Państwa Islamskiego wciąż tu są, w uśpieniu. Choć nie kontrolują żadnego terytorium, zastraszają i wymuszają lojalność mieszkańców, co roku zabijając kilkudziesięciu szefów lokalnych wspólnot.

Szansy na szybką zmianę nie ma. Od dwóch miesięcy w Bagdadzie i innych miastach Iraku trwają anty­rządowe demonstracje. W Mosulu nikt nie protestuje – w miejscu tak zniszczonym przez wojnę hasło walki z korupcją to za mało, aby wyjść na ulicę. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 50/2019