Mniej Europy

Centrum katolicyzmu coraz wyraźniej przesuwa się z Zachodu/Północy na Południe.

01.01.2006

Czyta się kilka minut

Na progu 2005 r. katolicy stanowili ponad 17,2 proc. światowej populacji. Kościół, z prawie 1,09 mld wiernych, jest największą chrześcijańską i drugą - po islamie (1,2 mld) - religijną wspólnotą świata. I liczbowo wciąż rośnie (choć procentowo maleje: w 1978 r. - ok. 18 proc.). Zjawisko to dotyczy wszystkich kontynentów z wyjątkiem Europy, gdzie katolików stale ubywa. W świetle tych faktów wielu komentatorów interpretowało wybór nowego papieża jako próbę ratowania starego centrum Kościoła. Wagi i skutków procesu deeuropeizacji nie potrafimy jeszcze w pełni uchwycić, wyraźnie jednak widać, że oznacza on coraz silniejsze oddziaływanie na praktykę i doktrynę Kościoła doświadczeń katolicyzmu Południa.

W minionym roku Kościół bogatego Zachodu/Północy borykał się m.in. z problemami związanymi z rozszerzaniem UE i marginalizacją chrześcijan w życiu publicznym, z poważnymi niedomaganiami liturgii, z brakiem powołań kapłańskich i księży czy z pedofilskimi i homoseksualnymi skandalami wśród duchownych. W odniesieniu do spraw unijnych na czoło wysunęło się pytanie o przyjęcie do Wspólnoty islamskiej Turcji. Nad programem leczenia chorób liturgii pracował październikowy Synod Biskupów. W kontekście braku powołań kapitalne znaczenie należy przypisać temu, co w lutym 2005 r. udało się “wytargować" w Watykanie biskupom Szwajcarii (wspieranym przez hierarchów Niemiec i Austrii): przy braku księży tzw. świeccy asystenci duszpasterscy mogą wyjątkowo głosić kazania i udzielać chrztu. Ogólne normy Kościoła, tak mocno podkreślane w ostatnich latach przez Stolicę Apostolską, ugięły się w tym przypadku pod potrzebami lokalnymi. I chyba jest to kierunek, w jakim w przyszłości pójdzie życie Kościoła w różnych regionach świata.

Katolicyzm biednego Południa zmagał się ze swoimi “odwiecznymi" bolączkami: ubóstwem tamtejszych społeczeństw, prześladowaniami, dialogiem z miejscowymi kulturami i religiami oraz inkulturacją, czyli nadawaniem Kościołowi rodzimego - językowo i kulturowo - kształtu, co wiąże się ze staraniami uniezależniania się od form kulturowo związanych z Zachodem. W tej ostatniej dziedzinie w 2005 r. znaczącym - a zdaniem niektórych: przełomowym - krokiem okazała się reforma liturgii w katolickim Kościele syromalabarskim w Indiach (np. chrzest, bierzmowanie i Pierwsza Komunia w czasie jednej ceremonii; rezygnacja w kościelnych zaślubinach z obrączek na rzecz tradycyjnej symboliki azjatyckiej tego regionu czy używanie do sakramentalnych namaszczeń oliwy nie z oliwek, ale z kokosów).

Ubóstwo kontynentu azjatyckiego z niepojętą mocą obnażyła tragedia tsunami z przełomu 2004 i 2005 r., na którą społeczeństwa Zachodu, w tym Kościoły, zareagowały ofiarnie i solidarnie. Odpowiedzią biskupów RPA na ubóstwo tej części kontynentu stała się decyzja o rozdawaniu ziem Kościoła najbiedniejszym. Kościół w Azji czy Afryce docenia materialną i humanitarną pomoc Kościoła Zachodu, ale jednocześnie dostrzega w niej niebezpieczeństwo powielania historycznego wzorca jednostronnej zależności, co utrudnia proces osiągania postulowanej doktrynalnie i teologicznie autonomii. Zależność od Kościoła Zachodu, identyfikowanego z Zachodem jako takim, nierzadko jest przyczyną aktów nietolerancji, wręcz prześladowań ze strony wyznawców innych religii, choćby w Pakistanie czy Iraku. Szacuje się, że w 2005 r. w samych Indiach doszło do przynajmniej czterystu aktów przemocy wobec wyznawców Chrystusa ze strony hinduistycznych fundamentalistów. Pomimo oznak poprawy w relacjach katolicko-chińskich agencje informowały też o prześladowaniu chrześcijan w Kraju Środka. Czy można się dziwić, że w Azji właściwie nie dostrzeżono tak głośnej w Europie sprawy - prześladowania, jak ujmowali to niektórzy komentatorzy, szwedzkiego pastora zielonoświątkowego Aake Greena, oskarżonego (i uniewinnionego) w swoim kraju o propagowanie homofobii?

Doświadczeniem, które w 2005 r. solidarnie połączyło Kościół Zachodu/Północy i Południa, był “rozkwit" terroryzmu. Z kościelnego punktu widzenia najważniejszą bronią przeciw temu zjawisku i zarazem wkładem na rzecz światowego pokoju jest dialog międzyreligijny. Jak na razie w doktrynie przeważa spojrzenie Zachodu, ale coraz wyraźniej przenika do niej wrażliwość Południa, w której dialog z wyznawcami innych religii jest codziennością, a niekiedy zwykłym warunkiem przetrwania.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2006