Młode państwo

Upłynął już rok od kiedy w Prisztinie premier Hashim Thaci ogłosił niepodległość Kosowa. Kosowo i Albańczyków ogarnęła euforia, a Serbowie grozili destabilizacją regionu. Co się zmieniło w ciągu roku?

24.02.2009

Czyta się kilka minut

Deklaracja o niepodległości nazywała Kosowo nowym, demokratycznym, laickim i wieloetnicznym państwem. Premier Thaci na uroczystej sesji parlamentu mówił wówczas o nowym początku dla wszystkich mieszkańców.

Dziś, według kosowskiego rządu, młode państwo idzie pełną parą naprzód. Rząd Kosowa uchwalił Konstytucję, kraj ma już swoje symbole narodowe, paszporty, a nadzór nad Kosowem, co prawda z lekkim opóźnieniem, przejęła misja Unii Europejskiej EULEX. Kosowo zostało uznane przez 54 państwa na świecie, w tym USA, Kanadę i 22 państwa Unii Europejskiej. Jednocześnie udało się zachować pokój, do poważniejszych incydentów na tle etnicznym nie doszło. Co prawda Serbowie w Kosowie, Serbii i Republice Serbskiej Bośni i Hercegowiny protestowali przeciwko nowemu państwu, a w niektórych miastach Europy odbyły się akcje i manifestacje poparcia dla Serbów pod hasłem: "Kosowo jest sercem Serbii", jednak protesty nie odniosły żadnego skutku. Przeciwnie, zamieszki w Belgradzie wpłynęły negatywnie na wizerunek Serbii w świecie.

Kawa po europejsku

- Niestety tylko 22 państwa Unii Europejskiej uznały Kosowo - komentuje Verena Knaus. Jest Austriaczką, jedną z założycielek European Stability Initiative. Znana jest także z tego, że napisała jedyny do tej pory przewodnik turystyczny po Kosowie. W Prisztinie, dzień przed obchodami niepodległości, spacerujemy po alei Matki Teresy z Kalkuty, głównym deptaku młodej stolicy. - W tym momencie europejska perspektywa Kosowa jest z tego powodu niepewna - dodaje Verena. - Jako Europejka jestem tym faktem bardzo rozczarowana. Europa jest podzielona, może to bardzo negatywnie wpłynąć na rozwój sytuacji w regionie i Kosowie. Ale jestem optymistką, dla mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna - dodaje z uśmiechem. - W końcu np. Finlandię w trakcie pierwszego roku niepodległości uznało zaledwie kilka państw, a Kosowo w sumie aż 54! Cieszę się, że udało się przetrwać ten pierwszy rok bez większych problemów, a przede wszystkim bez incydentów na tle etnicznym.

Tłumaczy, że incydenty przemocy w Mitrowicy, o których media donosiły w grudniu i w styczniu, były mafijnymi porachunkami. - Moje oczekiwania się sprawdziły, po ogłoszeniu niepodległości napięcia na tle etnicznym się zmniejszają, Albańczycy się zrelaksowali, osiągnęli to, do czego dążyli. Zaś Serbowie w Kosowie chyba powoli zdają sobie sprawę, że sytuacja i status tego państwa już się nie zmieni, mogą więc skoncentrować się na swojej przyszłości - opowiada. - Oczywiście nie można dokonać cudu w rok: cały czas Kosowo walczy z ponad 40-procentowym bezrobociem, potrzebne są inwestycje i wiele, wiele zmian.

Po alei wieje bardzo zimny wiatr, decydujemy się na macchiato. To właśnie ten rodzaj kawy pokochali młodzi mieszkańcy Kosowa. Kawa to tutaj zagadnienie bardzo ciekawe. W domu Kosowarzy piją kawę po turecku albo mocną herbatę, natomiast na mieście króluje macchiato. - To taki europejski styl - wyjaśnia Verena.

Wchodzimy do popularnego Rings. Kawiarnia i restauracja Rings równie dobrze mogłaby się znajdować w Berlinie czy Nowym Jorku, wystrojem niczym nie odbiega od światowych norm. Prisztina ma ogromny urok i z miesiąca na miesiąc staje się coraz bardziej atrakcyjna dla inwestorów. Ponad 60 procent jej mieszkańców to ludzie młodzi, dlatego jest to tak żywe miasto. Na każdym kroku kawiarnie, kluby, restauracje.

- Kolejnym plusem niepodległości Kosowa jest fakt, że w Prisztinie powoli tworzy się wykształcona klasa średnia, która będzie miała wpływ na życie publiczne młodego państwa - stwierdza Verena. - Młodzi mieszkańcy stolicy powoli zaczynają reagować na problemy kraju, identyfikują się z nim, wiedzą, że mogą mieć wpływ na jego rozwój. Mam nadzieję, że ten wpływ Prisztiny obejmie także wieś Kosowa i przyczyni się do wykształcenia nowego europejskiego społeczeństwa.

Telewizja z piwnicy

Wieczór 16 lutego. Przygotowania do uroczystych obchodów niepodległości są już prawie ukończone. Miasto jest udekorowane flagami - nową kosowską (na niebieskim tle żółta mapa Kosowa, a nad nią sześć gwiazd) i albańską (czarny dwugłowy orzeł na czerwonym tle). - Żeby tylko nie było tak strasznie zimno jak w zeszłym roku - ma nadzieję Linda Shala. Z Lindą i Almą Bytyqi rozmawiam w restauracji w jednej z najładniejszych dzielnic Prisztiny: Słonecznym Wzgórzu. Linda jest dziennikarką i prowadzi firmę. Jej młodsza koleżanka Alma jest inżynierem elektrotechnikiem. Są przedstawicielkami nowego wykształconego pokolenia w Prisztinie. Siedemnastego lutego, w dzień ogłoszenia niepodległości, w Prisztinie było prawie minus dwadzieścia stopni. - Ale i tak wszyscy wtedy szaleliśmy na ulicach, tańczyliśmy i śpiewaliśmy, a restauracje i bary za darmo rozdawały kawę, herbatę, wino i drinki - wspominają.

Linda jest w Kosowie znana. W zeszłym roku zdobyła tytuł Kobiety Biznesu 2008. Razem z mężem jest właścicielką Techno Market - sieci sklepów ze sprzętem elektrotechnicznym. Jednak nie zawsze zajmowała się biznesem. W latach 80. była dziennikarką i pracowała w Telewizji Prisztina. Dobrze pamięta początek reżimu Miloševicia i zniesienie autonomii Kosowa. - Już w 1990 r. ponad 80 tys. Albańczyków zwolniono z pracy, zamknięto TV i Radio Prisztina, a albańska gazeta "Rilindja" została zabroniona. Zamknięto też akademię medyczną - opowiada. - Albańczycy zostali zwolnieni z policji, sądownictwa, zamknięto także licea albańskie, a podstawówki zostały podzielone na albańskie i serbskie. W 1990 r. wszyscy zostaliśmy bez pracy. Cała ówczesna elita intelektualna Kosowa: dziennikarze, nauczyciele, lekarze, wszyscy moi znajomi i krewni. Rozpoczęły się represje, aresztowania. Serbscy policjanci byli wszędzie. Na początku naprawdę nie wiedzieliśmy, co robić, jak się zachować w takiej sytuacji. Ale - dodaje - chaos trwał krótko.

Już w 1990 r. Stowarzyszenie Pisarzy Kosowa z Ibrahimem Rugową na czele powołało do życia Demokratyczną Ligę Kosowa, która 7 września tamtego roku proklamowała Republikę Kosowo. Dla Albańczyków rozpoczęła się ośmioletnia walka o swoje prawa, oparta nie na sile i konflikcie zbrojnym, lecz na znanej Polakom metodzie pracy od podstaw. Bierny opór, edukacja Albańczyków i działania dyplomatyczne miały nagłośnić kwestię Kosowa. W Kosowie zorganizowano równoległe, nielegalne życie. - Do dzisiaj nie wiem, jak nam się to udało. Wtedy, w latach 90., zorganizowaliśmy telewizję i nagrywaliśmy programy, wiadomości - mówi. - Wszystko nielegalnie, nagrywaliśmy w piwnicach na przemyconym sprzęcie. Te nasze kosowskie wiadomości i emisje pokazywała telewizja Albania, BBC Albania, Głos Ameryki, Radio Zagrzeb. Pracowaliśmy praktycznie za darmo, ale wiedzieliśmy, że to ma sens.

Apartheid

Alma w 1995 r. przyjechała z Gjakove na studia do Prisztiny. Od 1990 r. zajęcia na uniwersytecie odbywały się tylko po serbsku. A bez dyplomu serbskiej szkoły średniej nie było mowy o przyjęciu na studia. W tym czasie Alma jak większość młodych Albańczyków ukończyła tajną szkołę średnią i zapisała się na albańskie, nielegalne studia. - Albańczycy wtedy byli bardzo zorganizowani - wspomina. - Wszystko działało bez zarzutu. Mieliśmy swoje nielegalne państwo i nielegalny uniwersytet. Sale i laboratoria były rozrzucone po całej Prisztinie, po prywatnych domach i piwnicach. Informacje o rozkładzie zajęć czy adresy laboratoriów podawane były z ust od ust. Mieliśmy dziekanat i sekretariat, tylko że wszystko znajdowało się w prywatnych domach i niektórych meczetach. Pamiętam, że nie wolno było chodzić z książkami po Prisztinie. Serbscy policjanci mogliby nas aresztować lub śledzić i aresztować profesora, który prowadził zajęcia. Niestety to się często zdarzało. Chociaż wtedy tak naprawdę się tym nie przejmowaliśmy, chcieliśmy studiować i bawić się - dodaje. - Mieliśmy swoje albańskie bary, Serbowie mieli swoje, nigdy się nie mieszaliśmy. Taki apartheid. No i oczywiście nasze imprezy były wtedy bardzo ciche: głośna muzyka mogłaby sprowadzić policję.

Organizacja nielegalnego Kosowa możliwa była dzięki dobrowolnym podatkom i przede wszystkim wsparciu finansowemu diaspory kosowskiej. Od 1992 r. masowo zaczęli uciekać stąd mężczyźni, szczególnie młodzi, którzy obawiali się mobilizacji do jugosłowiańskiego wojska i wysłania na front do pogrążonej w chaosie Bośni i Hercegowiny. Azyl znaleźli m.in. w Niemczech i Szwajcarii, skąd finansowo wspomagali krewnych.

Prywatna niepodległość

Ciężka sytuacja ekonomiczna w Kosowie i rozczarowanie biernością wspólnoty międzynarodowej doprowadziła do konfliktu zbrojnego albańskich partyzantów - Wyzwoleńczej Armii Kosowa - z siłami serbskimi w latach 1998-99. Ostatecznie zakończyło je bombardowanie Serbii przez siły NATO w marcu 1999 r. W trakcie wojny z Kosowa uciekły setki tysięcy Albańczyków, Serbów, Romów. Linda wraz z mężem i małym dzieckiem wojnę przetrwała u znajomych w Sarajewie. - Miasto to przyjęło wówczas wielu uchodźców i chyba najlepiej nas rozumiało. W końcu ci ludzie przeżyli kilkuletnie oblężenie! - mówi. - Serbowie wycofali się z Kosowa w czerwcu 1999 r. A 1 lipca już byłam w swoim mieszkaniu w Prisztinie. Mąż z dzieckiem zostali w Skopje, nie byliśmy pewni, co zastaniemy na miejscu, w naszym domu. Pamiętam, że strasznie się zdziwiłam, gdy się okazało, iż drzwi do mieszkania były zamknięte. Od rodziny wiedziałam, że w moim budynku mieszkało wojsko serbskie.

Okazało się, że ich sąsiad, który w czasie wojny został w Prisztinie, zaraz gdy tylko Serbowie się wycofali, wymienił wszystkie zamki w budynku. - Nie dopuścił do tego typowego wojennego złodziejstwa - opowiada Linda. - To właśnie wtedy, 1 lipca 1999 r., Kosowo uzyskało dla mnie niepodległość - dodaje cicho. - Wiedziałam, że jeszcze wszystko może się zdarzyć, ale tak ciężko, jak w latach 90., już nie będzie.

Alma przeżyła wojnę w Prisztinie. - Miasto było zamknięte i otoczone - wspomina. - My, studenci, nie zdawaliśmy sobie wtedy sprawy z tego, co się dzieje. Albo raczej nie chcieliśmy wiedzieć. Wojsko było wszędzie. Aresztowania, bombardowanie. Jednak dla nas liczył się tylko egzamin, dom, chłopak czy koleżanki. Nie lubię wracać do tamtych czasów, wolę koncentrować się na teraźniejszości - dodaje. - Po wycofaniu Serbów dopiero odżyliśmy. Linda ma rację, już wtedy Kosowo było dla nas niepodległe.

A 17 lutego 2008 r.? - Euforia, radość i niezapomniany dzień - odpowiada z uśmiechem Alma. - To na ten właśnie dzień czekaliśmy od 1989 r. Po roku niepodległości wciąż borykamy się z wieloma problemami, ale na przykład dla wielu inwestorów dopiero teraz, jako niepodległe państwo, jesteśmy interesującym partnerem.

- Kosowo jest wciąż bardzo biedne, stopa bezrobocia jest wysoka, ale teraz mamy wreszcie szansę, by to naprawić - dodaje Linda.

***

17 lutego Prisztina świętowała ponownie. Dzieci szkolne dostały plastykowe pelerynki z wielką cyfrą "1" i dumnym napisem "Dzień Niepodległości". Rodziny z wózkami, emeryci, młodzież - wszyscy trzymali w rękach flagi kosowskie i albańskie. Na scenie umieszczonej pomiędzy pomnikami Matki Teresy z Kalkuty i Skanderbega, legendarnego przywódcy Albańczyków, przez cały dzień prezentowały się lokalne i zagraniczne gwiazdy. Restauracje, bary i kawiarnie były wypełnione po brzegi. Radość obywateli dorównywała tej z zeszłego roku, chociaż w tym wyjątkowo sprzyjała też pogoda: nad Prisztiną cały dzień świeciło słońce.

Lindę z mężem i synem Robertem spotykam przed kinem "ABC", w dłoniach mają kosowskie chorągiewki. - Widzisz - mówi roześmiana kobieta. - Popatrz na tłumy tych dzieci, popatrz na mojego syna. To dla nich jest to wszystko. Wreszcie mogą dorastać w normalnym państwie, chodzić do zwykłej szkoły. Nie będą przechodzić tego, co my.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2009