Mistrz w formie

Ponad 20 koncertów, każdy dla prawie 2000 widzów i przy cenach biletów od 75 do 200 euro - tego może dokonać tylko Charles Aznavour.

27.09.2011

Czyta się kilka minut

87-letni artysta - pieśniarz, poeta, kompozytor i aktor pochodzenia ormiańskiego - powraca do Paryża po czteroletniej nieobecności. Powrót ten, jak wszystkie wcześniejsze, nie jest nostalgiczną podróżą w przeszłość. Aznavour promuje najnowszy album "Toujours". Legenda francuskiej piosenki okazuje się żywa i inspirująca.

Wieczór w paryskiej Olympii Aznavour zaczyna bez kompromisów - od nowych piosenek, z którymi oswaja publiczność. Ale oczywiście daje jej później także to, co ta zna i kocha najbardziej: klasyczne pozycje ze swego repertuaru. Z "La Boh?me", w której finale widzowie z pierwszych rzędów toczą walkę o chustkę rzuconą przez artystę, i "Les plaisirs démodés", znakomicie zagraną i zatańczoną. Witalność i artystyczna forma Aznavoura szokują: głos pozostał plastyczny, o nasyconej barwie i mocnym brzmieniu, technika wokalna perfekcyjna, sylwetka sprężysta. "Désormais", "Ave Maria", "Il faut savoir" - pędzą jak pociąg TGV; oliwiony przez lata mechanizm jest niezawodny, ekspresja - świeża. Aznavour śpiewa, tańczy, gra, recytuje. Publiczność szaleje.

Piosenkarz zachowuje rozpoznawalny idiom muzyczny i literacki, ale nie zamyka go na nowe impulsy. Słyszymy więcej niż kiedyś brzmień klezmerskich, flamenco, world music, także syntetycznych, więcej jest też paryskiego akordeonu, jazzowego frazowania i swingu. Sławne przeboje są mocno prze­aranżowane, a lifting dodaje im nowych smaczków. W muzycznym tyglu Aznavour porusza się ze swobodą, bo też chemia między nim a świetnymi muzykami jest ewidentna. Artyście towarzyszy między innymi żeński kwartet smyczkowy, pianista i aż dwóch klawiszowców oraz bardzo rozbudowana sekcja perkusyjna. Ten żywiołowy team warto zresztą nie tylko słyszeć, ale i widzieć, żeby przekonać się, jaką radość i energię może dawać ludziom muzyka.

W dialogu ze współczesnością Aznavour zachowuje jednak wiarygodność i własną twarz. Nie wyrzeka się jasno określonych priorytetów estetycznych: nie ma piosenki bez ważkiego tekstu, a koncert musi być spektaklem. I jest nim, także dzięki precyzyjnej reżyserii świateł, nieepatującej techniką i nadmiarem efektów. Aznavour nieustająco podtrzymuje więc kontakt z widownią, jest skoncentrowaną obecnością, która wyzwala emocje.

Koncerty w Olympii potwierdzają, że Aznavour przewodzi dziś, coraz bardziej kameralnemu, klubowi starych mistrzów sztuki piosenki. Ma doskonały warsztat, jest otwarty na eksperyment i zorientowany we współczesnych trendach; podobnie jak 80-letnia Czeszka Hana Hegerová, czy 71-letnia Włoszka Mina Mazzini. W odróżnieniu od zapełniających media i posługujących się play­backiem wirtualnych ciał bez wieku oraz silikonowych zombie, artyści ci nie ukrywają ani starości, ani bagażu doświadczeń i trudów życia, którym jednak potrafią się cieszyć. Niosą proste przesłanie: muzyka jest życiem, życie - jest muzyką.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2011