Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
87-letni artysta - pieśniarz, poeta, kompozytor i aktor pochodzenia ormiańskiego - powraca do Paryża po czteroletniej nieobecności. Powrót ten, jak wszystkie wcześniejsze, nie jest nostalgiczną podróżą w przeszłość. Aznavour promuje najnowszy album "Toujours". Legenda francuskiej piosenki okazuje się żywa i inspirująca.
Wieczór w paryskiej Olympii Aznavour zaczyna bez kompromisów - od nowych piosenek, z którymi oswaja publiczność. Ale oczywiście daje jej później także to, co ta zna i kocha najbardziej: klasyczne pozycje ze swego repertuaru. Z "La Boh?me", w której finale widzowie z pierwszych rzędów toczą walkę o chustkę rzuconą przez artystę, i "Les plaisirs démodés", znakomicie zagraną i zatańczoną. Witalność i artystyczna forma Aznavoura szokują: głos pozostał plastyczny, o nasyconej barwie i mocnym brzmieniu, technika wokalna perfekcyjna, sylwetka sprężysta. "Désormais", "Ave Maria", "Il faut savoir" - pędzą jak pociąg TGV; oliwiony przez lata mechanizm jest niezawodny, ekspresja - świeża. Aznavour śpiewa, tańczy, gra, recytuje. Publiczność szaleje.
Piosenkarz zachowuje rozpoznawalny idiom muzyczny i literacki, ale nie zamyka go na nowe impulsy. Słyszymy więcej niż kiedyś brzmień klezmerskich, flamenco, world music, także syntetycznych, więcej jest też paryskiego akordeonu, jazzowego frazowania i swingu. Sławne przeboje są mocno przearanżowane, a lifting dodaje im nowych smaczków. W muzycznym tyglu Aznavour porusza się ze swobodą, bo też chemia między nim a świetnymi muzykami jest ewidentna. Artyście towarzyszy między innymi żeński kwartet smyczkowy, pianista i aż dwóch klawiszowców oraz bardzo rozbudowana sekcja perkusyjna. Ten żywiołowy team warto zresztą nie tylko słyszeć, ale i widzieć, żeby przekonać się, jaką radość i energię może dawać ludziom muzyka.
W dialogu ze współczesnością Aznavour zachowuje jednak wiarygodność i własną twarz. Nie wyrzeka się jasno określonych priorytetów estetycznych: nie ma piosenki bez ważkiego tekstu, a koncert musi być spektaklem. I jest nim, także dzięki precyzyjnej reżyserii świateł, nieepatującej techniką i nadmiarem efektów. Aznavour nieustająco podtrzymuje więc kontakt z widownią, jest skoncentrowaną obecnością, która wyzwala emocje.
Koncerty w Olympii potwierdzają, że Aznavour przewodzi dziś, coraz bardziej kameralnemu, klubowi starych mistrzów sztuki piosenki. Ma doskonały warsztat, jest otwarty na eksperyment i zorientowany we współczesnych trendach; podobnie jak 80-letnia Czeszka Hana Hegerová, czy 71-letnia Włoszka Mina Mazzini. W odróżnieniu od zapełniających media i posługujących się playbackiem wirtualnych ciał bez wieku oraz silikonowych zombie, artyści ci nie ukrywają ani starości, ani bagażu doświadczeń i trudów życia, którym jednak potrafią się cieszyć. Niosą proste przesłanie: muzyka jest życiem, życie - jest muzyką.