Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
"Wykładałem Dostojewskiego - pisał Miłosz w "Abecadle", w miniaturze, którą teraz również przypomniano - i zapytywano mnie, czemu nie napiszę o nim książki. Odpowiadałem, że napisano o nim całą bibliotekę w różnych językach i że nie jestem badaczem literatury, najwyżej przyszywanym. Naprawdę jednak istniał i inny powód. Byłaby to książka nieufności, a bez niej można się obyć".
I tłumaczył dalej, że Dostojewski to dla niego zarówno prorok, jak i niebezpieczny nauczyciel. Owszem - autor "Braci Karamazow" swoimi powieściami postawił trafną diagnozę "olbrzymiego zjawiska, które sam przeżył od środka i które ogarniał: erozji wiary religijnej", przewidział też skutki tego zjawiska, a "rewolucja rosyjska znalazła klucz w »Biesach«". Równocześnie jednak, twierdził Miłosz, polemizując z tezą Bachtina o wszechogarniającej polifoniczności powieści Dostojewskiego, za wielogłosem sprzecznych idei ukrywa się w tym dziele "żarliwy wyznawca, rosyjski millenarysta i mesjanista".
Clare Cavanagh, wybitna amerykańska tłumaczka literatury polskiej, znawczyni zarówno twórczości Miłosza, jak i literatury rosyjskiej, w cennym wstępie przypomina, że "nowy zawód" Miłosza - zawód rusycysty - był w pewnej mierze dziełem przypadku, a prowadzenie wykładów o Dostojewskim zaproponowano mu w Berkeley, ponieważ zmarł profesor, który się tym wcześniej zajmował. Równocześnie Cavanagh przekonująco dowodzi, że ten przypadek, wsparty politycznie motywowanym rusocentryzmem amerykańskich wydziałów slawistyki, zbiegł się z rozmaitymi zainteresowaniami i fascynacjami (dodajmy - pozytywnymi i negatywnymi) Miłosza. Zwłaszcza fascynacją apokaliptycznym wizjonerstwem Dostojewskiego; "Zniewolony umysł" czytać można jako rodzaj ciągu dalszego "Biesów", analizę "ostatnich stadiów działania opisanego przez Dostojewskiego zakaźnego wirusa rewolucyjnego".
Krytyczny stosunek do Rosji i jej imperialnych tradycji łączy się u Miłosza z nieczęstym na polskim gruncie znawstwem literatury rosyjskiej i nurtujących ją idei; nie darmo jednym z jego mistrzów był Stanisław Brzozowski, namiętny czytelnik Rosjan. Stąd pomysł książki, autorstwa Moniki Wójciak, wydaje się bardzo szczęśliwy. Będzie to zresztą książka sporych rozmiarów, na razie otrzymaliśmy tom pierwszy, który nosi podtytuł "Dostojewski - nasz współczesny". Podzielono go na trzy części - w pierwszej, stanowiącej wprowadzenie do całości, znalazły się szkice ukazujące podejście Miłosza do Rosji i miejsce tematu rosyjskiego w jego dziele. Część druga poświęcona została Dostojewskiemu widzianemu przez Miłosza, a trzecia - szeroko rozumianemu dziedzictwu myśli pisarza, polskim prorokom apokalipsy, "konieczności historycznej" i próbom uwolnienia się z jej więzów przez Sołowjowa, Rozanowa czy Szestowa. "Zamiast podsumowania" umieszczono rozmowę o Rosji, którą z Miłoszem przeprowadziła niedługo przed jego śmiercią Sylwia Frołow; rozmowa przeznaczona była dla rosyjskojęzycznego miesięcznika "Nowaja Polsza".
Z bogatej i arcyciekawej zawartości tomu wybrałem cytat z innej, nieznanej u nas rozmowy; rozmówcą pisarza był (w 1980 r.) amerykański rusycysta Carl R. Proffer. Kończąc, Proffer zadaje swoje, jak mówi, ulubione pytanie: czy zły człowiek może napisać dobrą książkę? Na to Miłosz: "Moim zdaniem - odpowiem teraz zupełnie szczerze - dobry człowiek może napisać bardzo złą książkę, ale zły człowiek musi mieć jakieś ukryte pokłady dobroci, żeby napisać dobrą książkę. Tak uważam. Dostojewski napisał dużo dobrych książek". Te zdania wiele mówią także o samym Miłoszu... (Zeszyty Literackie, Warszawa 2010, ss. 288. Teksty wybrały Barbara Toruńczyk i Monika Wójciak, opracowała i ułożyła w tom Barbara Toruńczyk, wstępem opatrzyła Clare Cavanagh. Na okładce - sławny "Widok świata z Dziewiątej Alei" Saula Steinberga.)