Milczenie jest strachem

Wszyscy koncentrują się dziś na tym, co dzieje się między Moskwą a Brukselą. Tymczasem równie ważna - jeśli nie ważniejsza - jest gra, która toczy się teraz na obszarze dawnego ZSRR. Swym działaniem wobec Gruzji Kreml podważył bowiem fundamenty bytu krajów postradzieckich.

09.09.2008

Czyta się kilka minut

Karykatura Putina wywieszona podczas wiecu w Tbilisi z udziałem prezydentów. Gruzja, sierpień 2008 /fot. Andrzej Meller /
Karykatura Putina wywieszona podczas wiecu w Tbilisi z udziałem prezydentów. Gruzja, sierpień 2008 /fot. Andrzej Meller /

Milczenie nie zawsze jest złotem i nie zawsze oznacza zgodę. Swoją mocną akcją militarną w Gruzji i uznaniem niepodległości Abchazji i Osetii Południowej Rosja postawiła w trudnej sytuacji nie tylko Zachód. Wojna na Kaukazie to także - a może przede wszystkim - nowe wyzwanie dla krajów Wspólnoty Niepodległych Państw, a więc obszaru uważanego przez Rosję za jej wyłączną strefę wpływów.

W ciągu trzech tygodni sierpnia Moskwa zakwestionowała fundamenty państwowego istnienia tych krajów - i przekreśliła zasadę trwałości ustanowionych w 1991 r. granic WNP. Czy to oznacza wstęp do ustanawiania nowego ładu na nowych zasadach? Jakie będą konsekwencje tych kroków?

Okres połowicznego rozpadu

Jako granice państw, które wykluły się z radzieckiego jaja, przyjęto po rozpadzie ZSRR w 1991 r. granice republik radzieckich. Granic czasem rysowanych ręką "Ojca wszystkich narodów" czerwonym ołówkiem na mapie, w poprzek podziałów etnicznych. Rosja w oficjalnych dokumentach uznała i niepodległość "nowych państw", jak je wtedy nazywano, i ich granice. Dla porządku: także Gruzji, z Osetią i Abchazją jako ich integralnymi częściami.

Ustalono wtedy, że republiki autonomiczne istniejące w czasach ZSRR w ramach republik związkowych pozostaną w niezmienionych granicach w tychże republikach. Moskwa uznała ten stan z całym dobrodziejstwem inwentarza: spornymi terytoriami czy oddzielonymi od "metropolii" enklawami i eksklawami (m.in. Górski Karabach, Nachiczewań, sporne rejony między republikami środkowoazjatyckimi).

Na niektórych spośród tych terytoriów na początku lat 90. wybuchły wojny (Moskwa uczestniczyła też w dwóch krwawych wojnach ze swoją autonomią - Czeczenią - o prawo utrzymania jej w granicach Federacji Rosyjskiej w imię porządku konstytucyjnego i integralności terytorialnej). Z czasem konflikty zostały zamrożone (lecz nie uregulowane), na ogół pod kuratelą Moskwy, która z ich rozgrywania uczyniła sprawny instrument oddziaływania na państwa postradzieckie.

Możliwości Moskwy, by zdestabilizować sytuację w tych niespokojnych i niepewnych jutra regionach, były i są nadal duże. Utrzymywanie stanu zawieszenia i chaosu uniemożliwia integrację tych obszarów ze światem poza-postradzieckim. W rozumieniu Moskwy taka integracja oznaczałaby stopniowe wypłukiwanie kolejnych krajów z jej strefy wpływów.

Kara pokazowa

Dziś kremlowscy przywódcy uznali, że Rosja pod ich rządami jest już na tyle silna i na tyle zamożna, że czas najwyższy postawić tamę "uciekinierom".

Gruzja wybrała inną ofertę integracji? Rosyjska nie wydała jej się atrakcyjna? W takim razie Rosja sięgnęła po sprawdzony instrument i z wielką determinacją "ukarała" Gruzję za odrębność i zbytnią miłość do USA, i za chęć przyłączenia się do NATO - bloku militarnego postrzeganego przez Moskwę jako wrogi (mimo deklarowanej jako przyjazna współpracy) - oraz za gotowość do udostępnienia swego terytorium dla alternatywnych wobec rosyjskich tras przesyłu kaspijskich surowców energetycznych dla Europy. Uderzając w Gruzji, Moskwa pokazała, że w obronie swoich wpływów na obszarze WNP jest w stanie obecnie zadziałać ostro, również z zaangażowaniem armii.

Skatowała więc na oczach reszty koni ze swej WNP-owskiej stajni wyrywającego się na wolność gruzińskiego wierzchowca, żeby reszta popatrzyła i wyciągnęła wnioski: Moskwa wymaga, by uwzględniać jej interesy, a jeśli ktoś nie rozumie po dobroci, podzieli los Gruzji.

W tłumaczeniu na realia oznacza to wzrost presji Rosji na państwa WNP, by zastanowiły się nad swoim ciążeniem ku UE i NATO oraz powstrzymały się od popierania rurociągu "Nabucco" i innych omijających Rosję szlaków przesyłu ropy i gazu.

Czy to odniesie skutek?

Rozgrzebane mrowisko

W pierwszym momencie kraje WNP mocno się tej pokazowej gruzińskiej chłosty wystraszyły. Na pewno obawiają się równie brutalnych zagrań Moskwy pod swoim adresem. Na razie przyjęły jednak pozycję wyczekującą. Owszem, strach sparaliżował ich działania, ale też po otrząśnięciu się z szoku politycy z obszaru WNP zaczęli kalkulować.

Mimo zabiegów Moskwy, do tej pory

(8 września) nikt z WNP-owskich partnerów nie uznał oficjalnie niepodległości Abchazji i Osetii Południowej. Każdy z tych krajów ma wiele do stracenia, ale też wiele do zyskania. Kalkulacje polegają więc na wyznaczeniu ceny, którą każde z tych państw może w miarę bezboleśnie zapłacić za dobre stosunki z Moskwą, i na ostrych targach o sfery, na których poszczególnym krajom najbardziej zależy i które można w tym delikatnym momencie wyszarpać. O jedność w tym gronie trudno, każdy ciągnie w swoją stronę.

Rosja podniosła do rangi niebotycznie ważnych wydarzeń ostatnich tygodni doroczny szczyt w Duszanbe Szanghajskiej Organizacji Współpracy (Rosja, pięć republik środkowoazjatyckich i Chiny) i moskiewskie spotkanie Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (sojuszu wojskowego, który ma ambicje być Układem Warszawskim obszaru WNP; w jego skład wchodzą Białoruś, Armenia, Uzbekistan, Kirgizja, Kazachstan, Tadżykistan, Rosja; nie włączyła się doń natomiast kluczowa z punktu widzenia Moskwy Ukraina). Gigantyczne wysiłki Moskwy, by oba gremia poparły jej stanowisko w konflikcie na Kaukazie i uznały niepodległość Abchazji i Osetii, spotkały się z chłodnym przyjęciem. Końcowa deklaracja szczytu w Duszanbe była dla Moskwy rozczarowująca: o kwestii uznania dwóch republik - ani słowa (czy Chiny kiedykolwiek poparły jakikolwiek separatyzm?). O mały kroczek dalej poszły w Moskwie kraje OUBZ: potępiły Gruzję (choć nie przewidziały wobec niej sankcji) i poparły Rosję. Ale o uznaniu niepodległości Abchazji i Osetii - znów ani słowa.

Jeszcze się nie spieszmy

Najostrzej z całego WNP-owskiego towarzystwa targuje się z Moskwą Aleksandr Łukaszenka. Białoruś jest najbliższym sojusznikiem Rosji, bliższego jej przyjaciela na świecie nie ma. Od z górą 10 lat Rosja i Białoruś teoretycznie tworzą państwo związkowe. Zdawać by się mogło, że uznanie niepodległości kaukaskich quasi-państewek winno nastąpić w Mińsku automatycznie. Tymczasem "Bat'ka", jak familiarnie nazywają Białorusini swego prezydenta, robi miny i zwleka. Nie dość że odłożył decyzję do wyborów parlamentarnych (pod koniec września), to jeszcze przełożył ją na barki przyszłego parlamentu. Stawką są ceny gazu i ropy. "Bat'ka" zalicytował wysoko: jeśli Rosja nie wycofa się z podwyżek tanich surowców, to z uznania "bratnich republik" nici.

Siergiej Markiedonow z moskiewskiego Instytutu Analiz Politycznych i Wojskowych w komentarzu "Pożegnanie ze złudzeniami" (www.politcom.ru) pisze: "Narodowy egoizm w Armenii, Kazachstanie, Uzbekistanie i na Białorusi jest rozwinięty o wiele lepiej niż poczucie fantomowego internacjonalizmu i jedności narodów. Uzbekistan wcale nie zamierza się rewanżować Moskwie za okazaną przez nią niegdyś pomoc po wydarzeniach w Andiżanie [kiedy po masakrze ludności cywilnej w tym mieście Zachód zamroził stosunki z prezydentem Karimowem - AŁ], a Tadżykistan - za pomoc w wyprowadzeniu kraju z wojny domowej. Dziś Tadżykistan rozwija kontakty z Zachodem i z Azerbejdżanem (który alergicznie reaguje na wszelkie separatystyczne wyzwania z uwagi na Karabach). Po co Tadżykistan miałby sobie wiązać ręce uznawaniem Abchazji? Władze Kirgizji obawiają się utraty Południa, gdzie mieszka liczna mniejszość uzbecka. Oddzielny rozdział to Kazachstan, który ma w Gruzji bezpośrednie interesy gospodarcze. Gospodarka Gruzji zależy od kazachstańskich inwestycji, a pomyślność kazachstańskiego biznesu związana jest z przychylnością Zachodu. Czy warto ryzykować? Nie mówiąc już o obawach władz Kazachstanu o własne separatyzmy. Żadne z państw środkowoazjatyckich nie poprze inicjatywy rewizji granic państwowych. Armenia jest sąsiadem Gruzji, Gruzja to - obok Iranu - jej jedyne okno na świat. Uznając niepodległość Abchazji i Osetii Armenia ryzykuje znalezienie się w izolacji (Azerbejdżan utrzymuje blokadę po wojnie karabaskiej)".

Targ będzie więc ostry i może trwać. Na razie jesteśmy na etapie rozgrywek dyplomatycznych. Niepokojące jest to, jak zasmakowało moskiewskim decydentom używanie prochu do rozwiązywania problemu braku pokory.

Dalsi krewni

Skoro "najbliższy krąg" sojuszników Moskwy nie kładzie uszu po sobie, to jeszcze ostrzejszej rozgrywki można się spodziewać po czterech krajach WNP, które nie należą do OUBZ, a które próbują - każde na swoją modłę - grać w bardziej niezależną politykę: Ukrainie, Turkmenistanie, Azerbejdżanie, Mołdawii.

Szczególne miejsce zajmuje Ukraina: to temat na oddzielne opracowanie, wychodzące daleko poza ramy tematyki WNP-owskiej. Ukraina jest z punktu widzenia Moskwy głównym "kawałkiem postradzieckiego tortu", toteż i instrumentarium, mające nakłonić Kijów do zawrócenia z kursu na Zachód, może być znacznie bardzie zniuansowane i szersze niż w przypadku innych krajów postradzieckich.

Ciekawą pozycję zajął Azerbejdżan: kluczowe państwo Kaukazu Południowego ze względu na surowce. Podczas ostatniej wizyty wiceprezydenta USA Dicka Cheneya prezydent Azerbejdżanu z dystansem odniósł się do nacisków USA w sprawie inicjowania nowych projektów szlaków transportu ropy i gazu, omijających Rosję. A więc punkt dla Rosji. Ale warto zwrócić uwagę na pewną rozmowę telefoniczną, jaka miała miejsce zaraz po spotkaniu Ilhama Alijewa z Cheneyem. Prezydent Rosji zadzwonił do Alijewa, by dowiedzieć się o przebieg rozmowy. Miedwiediew zadzwonił do Alijewa, a nie Alijew do Miedwiediewa z raportem o wizycie wiceprezydenta USA. Czy to tylko zmiana akcentów?

A jeśli nawet tylko akcentów, to znamienna. Podobnie zmieniły się akcenty w relacjach Rosji z Turkmenią. Przedtem żyjąca w warunkach izolacji międzynarodowej pod rządami Turkmenbaszy, pustynna republika prowadziła interesy gazowe wyłącznie z Moskwą. I to Moskwa stawiała warunki. Teraz prezydent Berdymuhammedow przyjmuje delegacje z Rosji - i mówi: jesteście cudowni, ale nie jedyni, są np. Chińczycy (w sierpniu Turkmenistan i Chiny podpisały porozumienie o zwiększeniu planowanych dostaw gazu).

Mołdawia - z problemem samozwańczego, separatystycznego Naddniestrza - wydaje się najbardziej skłonna do rozmowy na warunkach Moskwy. Na razie jednak o zamiarze uznania kaukaskich sióstr Naddniestrza nie mówiła głośno. I w tym wypadku targi trwają.

Komentatorzy zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt uznania przez Kreml Abchazji i Osetii: Rosja ma z tytułu separatyzmów także własny ból głowy. Na swoim podwórku ma kilka ambitnych struktur, które w ramach Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej były autonomiami, a w ramach dzisiejszej Federacji Rosyjskiej są republikami narodowymi - podmiotami federacji. To Tatarstan, Baszkiria i republiki północnokaukaskie.

***

Jaki ład wyłoni się po tym kaukaskim trzęsieniu ziemi?

Wszędzie w państwach postradzieckich mieszkają Rosjanie. Miedwiediew obiecał, że będzie bronić rodaków, gdziekolwiek są. Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow ocenił, że Rosja wróciła na arenę międzynarodową jako "odpowiedzialne państwo zdolne obronić swych obywateli", a swoją "odpowiedzią na gruzińską agresję" ustanowiła "standard reagowania, zgodny z prawem międzynarodowym".

Skoro uderzenie na sąsiednie państwo, rozjechanie go czołgami i uznanie części jego terytorium za "niepodległe" jest "standardem reagowania zgodnym z prawem międzynarodowym", to strach pomyśleć, co zrobi Rosja, jeśli zechce jeszcze te standardy podretuszować.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2008