Między "już" a "jeszcze nie"

Błyszczą neonowe gwiazdki, światełka rozpięte nad tłumem wypełniającym pociemniałą ulicę. Ci, co je rozwieszali, nie starali się przekazać mi znaku. Albo chcieli tylko dać sygnał: wejdź tu i kup coś. A jednak mogę je odczytać jako echa Tradycji i tęsknoty, zapowiedź innych Świateł. Mogę zmienić girlandy reklamowych sygnałów w światła Adwentu - mam taką władzę.

28.11.2004

Czyta się kilka minut

Dla wierzących Rok kościelny jest ważny: to jakby pulsowanie Tajemnicy; rytm przenikający życie duchowe chrześcijan. Podobne wielkie rytmy są obecne w judaizmie, gdzie tkwią korzenie naszego kalendarza wiary. Ale odpowiedniki katolickiego Roku Liturgicznego mają wszystkie wyznania. Myślę, że trzeba o tym przypominać, bo głębia zjawiska jest ukryta, prawie zatarta, zamaskowana przez sztafaż komercji i sentymentalizmu. Ten sztafaż - dekoracje, melodyjki, kampanie reklamowe, dyżurne tematy, etnograficzne wspominki - bardziej przesłania niż przypomina religijne tajemnice. Obserwujemy coś w rodzaju pasożytowania na motywach religijnych. Kiczowaty sztafaż roztacza się nie tylko w galeriach handlowych, lecz i w kościołach, tyle że z lekkim opóźnieniem. Skąd opóźnienie? W kościołach jest jeszcze Adwent i Post, a w Galerii - od razu Święta. Duch reklamy zakłada, że klienci nie lubią czekać. Nie ma czasów oczekiwania. Co najwyżej dni pośpiesznych przygotowań.

Święta w Galerii są mało chrześcijańskie. Nie warto na to narzekać. Wspólny mianownik Kramu i Kościoła musi być niski. Nie wnosimy do niego wiele. Świąteczny wystrój kościelny nieraz ma w sobie niewiele więcej treści. Nieco bliższy jest ewangelicznej fabule, ale też ją zubaża i mało pozostawia miejsca na skupienie, myśl teologiczną, świadomość Tajemnicy.

***

Zawsze myślałam, że Tajemnica i jej prawda pulsująca w Kościele nie powinna być w nim zamknięta, dostępna tylko dla tych, co tam wchodzą często i zostają długo. Skoro tak, to może trzeba by odsłonić, uwolnić od sztafażu treść, która ma przemówić. Ale to niemożliwe, ponad siły: sentymentalna, zwyczajowa otoczka Świąt, mimo skażenia komercją, jest bardzo silna, objęta autentycznym przywiązaniem. Redukowanie jej byłoby niezrozumiałe, bolesne, właściwie bez sensu. Bo w istocie nie o to chodzi, by wymienić jedne nierozpoznane, niedoczytane znaki na inne, niekoniecznie bardziej czytelne. Istotne jest przywracanie symbolom funkcji wyrażania i przywoływania rzeczywistości wiary. Ta rzeczywistość dociera do nas we wspólnocie tylko przez pośredniczące znaki, słowa, obrazy, bodźce dla wyobraźni, a także impulsy skłaniające, by przyjmować więcej niż wyobraźnia ogarnie. Wszystko zależy od tego, kto wchodzi w przestrzeń pełną znaków, patrzy, wybiera spojrzeniem - i nie zatrzymuje się na samym znaku, jakby oglądając szybę, a nie to, co się za nią rozciąga.

Pod takim spojrzeniem nawet sztafaż może stać się znakiem, dawać kontakt z treścią. Oto błyszczą neonowe gwiazdki, światełka rozpięte nad tłumem wypełniającym pociemniałą ulicę. Ci, co je rozwieszali, nie starali się przekazać mi znaku. Albo chcieli tylko dać sygnał: wejdź tu i kup coś. A jednak te światełka, efekt ludzkiej pracy, są tu, unoszą się między mną i czarnym czy rudym niebem miasta. Mogę je odkryć i odczytać jako echa Tradycji i tęsknoty, zapowiedź innych Świateł. Jest coś, co mogę w ich obecności odczytać czy też wpisać w nią - nie bezprawnie. Mogę zmienić girlandy reklamowych sygnałów w światła Adwentu - mam taką władzę.

Patrzeć na świat jako na przestrzeń, w której są znaki do odkrycia - to pewnego rodzaju program duchowy, myślę, że do zainicjowania właśnie teraz, na Adwent. Niech to będą znaki oczekiwania.

Jeśli w czyimś domu życie posiada wspólną oś - to może razem z dziećmi dorośli oczekują Świąt. W oczekiwanym mieszczą się różne rzeczy: i to, co w Kościele, i to, co na domowym stole albo przy nim - opłatek, spotkanie, prezenty, nastrój. Można tego pogodnie wyglądać lub, niestety, denerwować się, czy się wszystko uda. I niecierpliwość: aby już było po wszystkim, po tym wysiłku...

Tak czy owak, oczekiwanie wypełniające Adwent sięga innego horyzontu. Nie chodzi o to, co przeżyjemy 24 czy 25 grudnia. To tylko prowizoryczna meta. Osiągnięcie jej może się liczyć. Oczekiwanie dotyczy nie jej, lecz Tajemnicy, do której odsyła.

***

Całe chrześcijaństwo, cały nasz związek z Bogiem ma charakter paradoksu: jednoczesnej świadomości, że JUŻ jesteśmy w Nim, Jego, dla Niego, i że JESZCZE wciąż jesteśmy w drodze. Im silniejsze mamy w sobie przeświadczenie wiary, że JUŻ należymy do Boga, tym mocniej czujemy, że się to jeszcze w nas nie okazało: jest nam dane, ale na sposób obiecanego i oczekiwanego. Nie da się tej myśli zwyczajnie wyrazić, na przeszkodzie stoi fakt, że doświadczenia i słowa należą do perspektywy “jeszcze nie". Względnie jasno potrafimy mówić raczej o tęsknocie niż o tym, że Pan JEST wszystkim we wszystkich. Ufamy, że będzie. Wiemy w wierze, że jest, ale daleko nam do ogarnięcia tej największej prawdy. Gdy o tej rzeczywistości mówią jej świadkowie, wydaje nam się to tylko mówieniem, z którego nic nie wynika, jakimś niejasnym “teologizmem". Możemy jednak tęsknić za tym, abyśmy byli napełnieni dobrem tak, jak teraz doznajemy własnej pustki i niepewności - bo jeszcze nie możemy doznawać tego, czym już jesteśmy obdarowani. Zupełnie na miejscu jest więc adwentowa prośba, by przyszło to, czego teraźniejszości nie potrafimy przeżywać, choć już jest dana.

***

Wielki znak adwentowy, łatwy do odczytania: długa ciemność, noc, która się tak wcześnie zaczyna i tak późno rozjaśnia. Ta nasza noc zimowa, dni, gdy ranny zmrok prawie się spotyka z wieczornym, to majestatyczne naturalne tło dla prośby do obłoków, by nam spuściły Światło, ratunek w zagubieniu odczuwanym jako panowanie śmierci, lęku i złej siły, przewrotności samej zaślepiającej ludzi błąkających się po drogach nie do przejścia.

Jeśli ten obraz wyda się komuś nazbyt uwarunkowany naszym geograficznym położeniem, to przypominam, że w tropiku wszystkie noce zawsze są za długie, choć tak się nie rozciągają, jak nasze. Do tamtych też trudno przywyknąć, zwłaszcza do pierwszej bezksiężycowej ciemności.

Wyczekiwanie świtu. Pytanie z Księgi Izajasza: “Stróżu, co z nocą?" (Iz 21,11). Jeszcze jeden znak adwentowy: noc bezsenna. Bo trzeba czuwać. Bo sen został odjęty. Tak to wykorzystać, by odnowić w sobie świadomość, że doraźne, małe czekanie jest znakiem i cząstką “jeszcze nie", które zmieni się, JUŻ zmienia w swój nieskończony, radosny odpowiednik - tak, oto JUŻ.

Nie napiszę obiecanych tekstów bez poczucia wewnętrznego kontaktu z tymi, co będą je czytać. Chcę wpleść w mój Adwent wątek szczególnego skupienia, o które wcale mi nie łatwo. Kto zechce, niech mi życzliwie towarzyszy. Najlepiej użyć w tym celu nieuchwytnego, niewidzialnego sposobu łączności. Ale będzie też pomocne, jeśli ktoś prześle kilka słów niekoniecznie całkiem jasno coś tłumaczących; niech to będzie sygnał tylko odrobinę bardziej jawny niż ten, który bez reszty pozostaje w strefie niewidzialności i niesłyszalności. Proszę o przesyłanie listów pod adres redakcji “TP" (z dopiskiem “adwent" na kopercie) lub mailem:

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2004