Między Berlinem i Moskwą

Coś się wydarzyło w relacjach Polaków z Rosjanami między 10 kwietnia a 9 maja. Niemcy też to zauważyli.

01.06.2010

Czyta się kilka minut

Polska i Rosja po 10 kwietnia

Skala przyjaznych gestów wobec Polaków ze strony Rosjan po tragedii w Smoleńsku była bez precedensu. Równie niezwykła była reakcja w Polsce: pojawiły się apele, których wspólnym mianownikiem było pragnienie, by relacje z Rosją były inne niż dotąd. Czy emocje przełożą się na nową politykę?

Jeśli zdecydujemy się na zmianę w polityce wobec Rosji, musimy być świadomi jej kosztów - pisała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich i członkini Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych: "Musimy zadać sobie pytanie: czy jesteśmy gotowi dołączyć do »głównego nurtu« europejskiego pragmatyzmu i - jak Niemcy czy Francuzi - przymknąć oczy na neoimperialny charakter Rosji i jej aspiracje wobec Kaukazu i Europy Wschodniej? Jeszcze kilka lat temu większość Polaków bez wahania odrzuciłaby taką wizję polityki wschodniej. Dziś odpowiedź może wydawać się dużo trudniejsza" ("TP" nr 19).

"Jeśli ktoś chce dziś budować pojednanie polsko-rosyjskie na trwałym fundamencie, powinien przyjrzeć się relacjom polsko-niemieckim" - twierdził Wojciech Pięciak ("TP" nr 20). Jedno z głównych doświadczeń brzmi, że "apele, gesty, listy spełniają funkcję pomocniczą. Kluczowe jest zaistnienie pewnych warunków. Przede wszystkim: poczucia bezpieczeństwa". To było decydujące w zmianie nastawienia Polaków do Niemców. Dziś trudno będzie o poprawę w relacjach z Rosją, jeśli Polacy nie będą mieć poczucia, że z jej strony nic im nie grozi. Dyskusję kontynuowaliśmy tekstami Sławomira Dębskiego (byłego dyrektora Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych) i Olafa Osicy (redaktora pisma "Nowa Europa"). "Pada pytanie, czy w imię budowy przyjaznych relacji z Rosją warto zrezygnować z tradycyjnej dla Polski polityki przyciągania państw Europy Wschodniej do Europy? Mam wrażenie, że jest to problem pozorny" - twierdził Dębski. "Natura i intensywność polsko-rosyjskiego sporu, nieprzystawalność projektów politycznych rozwijanych po obu stronach, a także wierność innemu dziedzictwu historycznemu powodują, że na realne zmiany przyjdzie nam czekać dekady" - pisał Osica ("TP" nr 21). Tydzień temu Bartosz Cichocki, analityk Biura Bezpieczeństwa Narodowego, pisał, że "w relacjach polsko-rosyjskich zmienił się klimat, ale nie interesy". Dlatego "warto się zastanowić nad źródłem obecnej gotowości strony rosyjskiej do rozwoju współpracy z Polską". Dziś tekst Gerharda Gnaucka: korespondent dziennika "Die Welt" w Europie Środkowej na polsko-rosyjskie relacje patrzy oczami Niemca, mającego liczne związki z Polską. WP

Czy chwila, w której Putin w lesie pod Smoleńskiem objął Tuska, wejdzie do historii? Pamiętamy zdjęcia ważnych gestów: samotnego, klękającego Willy’ego Brandta w 1970 r. w Warszawie przed Pomnikiem Bohaterów Getta (prawie nie było już tych, których mógłby obejmować, a Marek Edelman - jak mi dwa lata temu opowiedział - mimo starań nie został do Brandta dopuszczony). Pamiętamy Kohla i Mitterranda, trzymających się za ręce nad grobami uczestników bitwy pod Verdun. Oraz Kohla i Mazowieckiego (nie nad grobami, tylko w Krzyżowej, w 1989 r.), a także Kwaśniewskiego i Juszczenkę (nad grobami obrońców Lwowa obojga narodów). Czy obraz dwóch przywódców z kwietnia 2010 r. będzie kolejnym przyczynkiem do tej galerii? Bardzo różne są to zdjęcia, a i tło w każdym przypadku inne.

"Szampańska atmosfera" na Kremlu

W każdym razie warto się nad polsko-rosyjską "odwilżą" zastanowić. I to też uczynili niemieccy obserwatorzy. Moskiewska korespondentka "Süddeutsche Zeitung" Sonja Zekri pisała sześć dni po tragedii dość sceptycznie, że "nowa harmonia w stosunkach polsko-rosyjskich jest na razie tylko wrażeniem chwili bieżącej" i że "ono jeszcze nie świadczy o stabilnym sojuszu". Zekri odnotowuje natomiast, że empatyczna reakcja Rosji po tragedii przyniosła Moskwie niebywałą falę sympatii nie tylko w Polsce i osadza ten niewątpliwy sukces polityczno-dyplomatyczny w kontekście innych rosyjskich sukcesów politycznych ostatnich kilkunastu miesięcy (Ukraina, Gruzja, Kirgistan). Sprawiły one, pisze Zekri, że "na Kremlu panuje szampańska atmosfera".

Można jednak koncentrować też uwagę na stronie historycznej i emocjonalnej wydarzeń. Thomas Schmid - z rocznika 1945, do niedawna naczelny, a teraz wydawca dziennika "Die Welt" - myśląc o stosunkach polsko-rosyjskich, wraca pamięcią do pojednania niemiecko-francuskiego i niemiecko-polskiego. Takie są (potencjalne) wymiary tej sprawy: jakby w mozaice debat historycznych i gestów pojednania w Europie brakowało jeszcze właśnie tego kamyczka.

Ale zarówno Schmid, jak i dziennikarz "Frankfurter Allgemeine Zeitung" sądzą, że nowatorskie wypowiedzi Putina i Miedwiediewa na temat stalinizmu są skierowane głównie do własnych obywateli. Albowiem, jak pisze Reinhard Veser w tej ostatniej gazecie, "w Rosji debata nad zbrodniami systemu sowieckiego ma charakter wojny na polu zastępczym: tak naprawdę chodzi o to, w którą stronę ma się rozwijać dzisiejsza Rosja".

Stan polskiej duszy

I oto jest pytanie, od którego wiele zależy. Nie sposób go tutaj szeroko omówić; wróćmy więc do stosunków polsko-rosyjskich i do sprawy wzajemnej percepcji.

10 kwietnia byłem w Warszawie, później śledziłem kampanię "światełko dla Rosjan", zaś 9 maja byłem we Wrocławiu. Tam zobaczyłem na drzwiach cerkwi apel podpisany przez duchownych - prawosławnego i katolickiego - którzy nawoływali do uczczenia pamięci tych, którzy oddali swe życie dla "wyzwolenia" Wrocławia. Słowo brzmiące w dawnym Breslau dość kuriozalnie...

Już wcześniej odniosłem wrażenie, że nastroje w Polsce względem Rosji i "zwykłych Rosjan" są nieco przesadzone (no cóż, powiedział mi polski kolega, jesteśmy narodem bardzo emocjonalnym). Słowa o "braciach Rosjanach", padające z ust arcybiskupa, zdawały się to potwierdzać. Kampania na rzecz pojednania była w Polsce tak żywiołowa, że postronny i trochę niedoinformowany obserwator mógł dojść do wniosku, iż to Polacy w Katyniu coś przeskrobali i teraz się masowo kajają. A niezmierne wzruszenie z powodu składanych w Moskwie goździków i opieki, którą rosyjskie władze otoczyły krewnych ofiar podczas czynności identyfikacji zwłok - zdawało mi się więcej mówić o stanie duszy samych Polaków niż o przemianach w Rosji. Chyba każde mniej lub bardziej normalne państwo otoczyłoby krewnych w takiej sytuacji opieką, czyż nie?

Minister Radosław Sikorski był w pierwszych dniach po tragedii jedną z bardziej trzeźwo myślących osób. Mówił o nadziei, że Rosjanie podążą podobną drogą, jaką Niemcy kroczą od kilkudziesięciu lat. Dopiero kiedy zrozumieją, mówił Sikorski, co wyrządzili innym i sobie samym, dopiero wtedy pewne zachowania w ich polityce już nie będą możliwe.

Gdzie Polska, gdzie Ukraina

Ale będzie to długa droga. Kultura polityczna Rosji nie zna czegoś takiego jak szacunek dla małych, a tym bardziej małych i do tego jeszcze słabych sąsiadów. Obecna ekipa władzy w Rosji jeszcze utwierdziła nas w tym przekonaniu.

To, że Polskę zaczęła traktować inaczej, wynika w znacznym stopniu z faktu, że wreszcie zrozumiała, iż Polska po kilkuset latach już nie jest słabym sąsiadem, tylko państwem sukcesu i stabilności, do tego zabezpieczonym członkostwem w NATO i Unii. I że, parafrazując Stalina, Kaczyńscy przychodzą i odchodzą, ale sprawa katyńska pozostaje. Trzeba więc będzie Polskę również na "odcinku" polityki historycznej inaczej potraktować.

Zresztą już się znalazł inny chłopiec do bicia: jest nim Ukraina, a dokładniej: ukraiński nacjonalizm, Bandera, UPA. I tutaj już się szykuje sojusz braci Rosjan z oświeconymi Polakami przeciwko ukraińskim nacjonalistom, żeby każdy w Unii zrozumiał, że ci najbardziej prozachodni Ukraińcy to tak naprawdę kryptofaszyści. Premier Putin bardzo lubi tę melodię. W lutym powiedział - cytuję za agencją Interfaks - że ukraiński nacjonalista Stepan Bandera "nie tylko splamił się współpracą z faszystami, ale też wyróżnił szczególnym okrucieństwem, rozprawiając się z Żydami i Polakami". No tak, nikt Putinowi nie powiedział, że ów Bandera kilka dni po wejściu Niemców do Lwowa trafił do obozu w Sachsenhausen, gdzie siedział prawie do końca wojny.

Innymi słowy: dialog polsko-rosyjski to dialog na wiele lat. Ostatnie dni i nieudana próba rozmowy między polskimi a rosyjskimi politykami na temat amerykańskich rakiet "Patriot" pokazują, jak ten dialog może być trudny.

***

Na zakończenie propozycja dla niemieckich polityków: niech poczekają z pochopnymi ocenami zmian w stosunkach polsko-rosyjskich. Za to niech otworzą istniejące dziś formuły rozmów niemiecko-rosyjskich dla polskich uczestników. Wciąż dużo Polaków zna zarówno język Goethego, jak i Puszkina. I może się okazać, że Polacy są idealnymi tłumaczami między Moskwą a Berlinem.

Kto mógł o czymś takim pomyśleć?

GERHARD GNAUCK (ur. 1964) jest warszawskim korespondentem dziennika "Die Welt", zajmuje się Polską, Ukrainą i krajami bałtyckimi (m.in. w 2004-05 r. relacjonował przebieg ukraińskiej Pomarańczowej Rewolucji). Od kilkunastu lat mieszka w Polsce. Jego niemieccy dziadkowie pochodzili z Wrocławia, a dziadkowie polscy z Podola.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2010