Spojrzenie niemieckie, 71 lat później

W Berlinie mamy pomnik ofiar Holokaustu: stele z kamienia, macewy jakby. Turyści mogą między nimi chodzić. Abstrakcja. Żeby zobaczyć konkret, trzeba przyjechać do Auschwitz.

25.01.2016

Czyta się kilka minut

 /
/

Gdzie leży Auschwitz? Nie tak dawno temu badania w Niemczech (zachodnich) wykazały, że niemała część młodych ludzi nie wiedziała, gdzie leżą miasta Breslau, Königsberg, a nawet Dresden. A Auschwitz? Czy jeszcze w Niemczech? Czy już w Polsce? A może na Śląsku? Niby niemiecka nazwa, a jednak jakoś daleko...

Kiedy kilka lat temu pisałem parę słów po polsku do polskiej gazety i wspomniałem o Władysławie Bartoszewskim, że był w obozie w Oświęcimiu, polska redaktorka poprosiła o wyrozumiałość i zmieniła mi w tekście nazwę na Auschwitz. To chyba jedyne miejsce w Polsce, gdzie Polacy zdecydowanie wolą używać niemieckiej nazwy. Trudno się dziwić: to, co się tam wydarzyło, jest przede wszystkim częścią historii Niemiec. I historią ofiar. Gdzie by to miejsce Auschwitz (lub Oświęcim) nie leżało.


Czytaj bezpłatnie: dodatek specjalny na rocznicę wyzwolenia Auschwitz. A w nim: Ks. Manfred Deselaers, Gerhard Gnauck, Piotr Womela, Marek Zając...


Auschwitz leży dziwnie poza znaną nam geografią, poza Niemcami i w pewnym sensie też poza Polską. Powiedzmy, że leży (także) „we Frankfurcie”, czyli nad Menem. Tam przecież rozpoczął się w 1963 r., po długich przygotowaniach, pierwszy z niemieckich Auschwitz-Prozesse, podobno największy proces karny od czasu powstania RFN. Zakończył się 17 wyrokami skazującymi (od 10 lat więzienia do dożywocia) i w trzech przypadkach uniewinnieniem. Procesy oświęcimskie wstrząsnęły zachodnioniemiecką opinią publiczną. To wtedy miejsce wryło się w pamięć większości Niemców (a mniejszość narodu, mieszkająca w NRD, w 1966 r. miała „swój” proces oświęcimski z jednym skazanym).

Poza tym wiemy, że „pisać wiersze po Auschwitz to barbarzyństwo”, jak stwierdzał w 1951 r. niemiecki filozof Theodor W. Adorno. Poeta Paul Celan (sam przeżył Holokaust) odrzucił tę tezę. I wciąż pisano, nawet o samym Auschwitz. Może najgłośniejszą pozycją w niemieckiej literaturze ostatnich lat jest powieść „Lektor” Bernharda Schlinka (wydana w około 40 krajach, w tym w Polsce). Ważne miejsce w tej książce zajmuje proces (najwyraźniej ten we Frankfurcie) obserwowany przez bohatera, a oskarżoną jest jego ukochana – jak się okazuje, wcześniej esesmanka.

Co Auschwitz mówi nam, Niemcom, dzisiaj? Grzebię w pamięci, szukam przykładów, obrazów. Przeszywa mnie myśl: „Nie lubię tego miejsca”. Trudno, ale ono jest. Kiedy pierwszy raz byłem w Polsce, jeszcze za komuny, z grupą kolegów studentów katolickich z Moguncji po drodze z Wrocławia do Krakowa pojechaliśmy (żeby uniknąć słowa: „odwiedziliśmy”) do Auschwitz. Parę obrazów się zachowało w pamięci: bloki obozowe w dawnym Stammlager, Maksymilian Kolbe, potem Birkenau. Smutny jesienny dzień, mgła.

Potem byłem jeszcze parę razy, widziałem tam innych Niemców, zwłaszcza młodych, słyszałem, że tamtejszy Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży nawet ma w swoim programie pobyty dla młodych skrajnych prawicowców z Niemiec. Co to im może dać? Olśnienie? Nawrócenie? Poprawę chociaż?

Papieże byli w Auschwitz – polski papież, a później jego niemiecki następca. Politycy niemieccy byli. W tym roku przyjedzie na obchody kilku ministrów edukacji niemieckich landów. Wiktor Juszczenko (późniejszy prezydent Ukrainy) był i odnalazł w archiwum nazwisko swego ojca, żołnierza sowieckiego, a potem jeńca, który zbiegł z kolejnych niemieckich obozów i zaliczył w ten sposób również Auschwitz. Tutaj dotykamy różnorodności tego miejsca, różnorodności ofiar. To osobny, trudny temat. Standardowo niemieckie agencje prasowe kończą relacje o obozie formułą, że niemieccy okupanci/narodowi socjaliści „zamordowali w Auschwitz 1,1 miliona ludzi. Większość z nich stanowili Żydzi”.

1,7 mln ludzi odwiedziło w 2015 r. Auschwitz, podaje pewna niemiecka organizacja edukacyjna, która właśnie organizuje wyjazd do obozu, dodając w swoim komunikacie, że było „wśród nich tylko 93 tysięcy Niemców”. Dużo czy mało? Jak się ostanie Auschwitz, pamięć o Auschwitz, w dzisiejszym świecie? Tym bardziej że już prawie nie ma świadków? W Berlinie tymczasem mamy pomnik ofiar Holokaustu, prawie przy Bramie Brandenburskiej. Stoją tam stele z gładkiego czarnego kamienia, macewy jakby. Turyści mogą chodzić między nimi, dzieci mogą skakać z jednej do drugiej. Abstrakcja. Żeby zobaczyć konkret, trzeba przyjechać do Auschwitz.

Żeby się upewnić co do liczb, wrzucam „1,1 Millionen” do Google’a. Wyszukiwarka mnie zaskakuje. Wyrzuca zdanie: „W 2016 roku do Niemiec przyjechało 1,1 miliona uchodźców”. ©

Dr GERHARD GNAUCK jest dziennikarzem i historykiem, korespondentem „Die Welt” na Polskę, Ukrainę i kraje bałtyckie. Mieszka w Warszawie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2016

Artykuł pochodzi z dodatku „Auschwitz. Pytania o przyszłość