Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie wiem dlaczego przypomniało mi się tamto przeżycie, wyraziste, jakby to było wczoraj, a nie w prehistorii, gdy posłyszałam po wiele razy ten sam cytat aktualnego polityka, że Polska "jest wielkim narodem i należy się jej to wszystko, co mają inne wielkie narody w Europie". Jakoś było to tak powiedziane, jakby owo "należy się" adresowane było do tych innych, którzy obowiązani są to wszystko nam zrealizować. Moja pamięć prehistoryczna sytuowała tamten obraz inaczej: jako rezultat świadomej troski wszystkich, od naczelnika stacji i maszynisty po konduktora i pasażerów, aż do autorów rozkładu jazdy ówczesnych pociągów. To była jedna ze wspólnych spraw, które nam się udawały, i to nie cudem, lecz dlatego że tak się należało, a troska była wspólna.
Pewnie wiele należy się nam od innych. Ale jakoś wolę myśleć o tym, co zależy od nas samych. Po dawnemu na tych samych dworcach i stacjach, i w tych samych pociągach. Na tych samych szosach, gdzie trwa coraz bardziej bezwzględny wyścig o wszystko, opłacany najwyższym kosztem bezpieczeństwa i pogardą dla życia. W warunkach, które ogłosiliśmy jako coraz mniej od nas samych zależne, w których oskarżanie się wzajemne to czynnik dominujący. Jesteśmy wielkim narodem i czujemy się nieustannie krzywdzeni. Ale z taką świadomością nie ma kiedy pomyśleć o tym, co winniśmy sobie samym zapewnić, budząc tym szacunek i pozwalając innym korzystać z tego, co potrafiliśmy osiągnąć. Więcej: dzieląc się nadmiarem, tak jak sami korzystamy z nadmiaru będącego udziałem innych.