Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
I co znaczy fakt, że wobec polskich krytyków Kremla stosowana jest ta sama taktyka, której używa rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa? Przypadek Marcina Reya, tłumacza i działacza proukraińskiego, uczestnika międzynarodowej akcji „Mistrale NIE dla Putina”, jak dotąd nie zaniepokoił policji i prokuratury.
W Wigilię na jednym z facebookowych profili związanych ze skrajną prawicą opublikowano wpis oskarżający Reya o „dziwne zachowanie” wobec małoletniej dziewczynki. Tekst jest kopią anonimowych postów używanych do szkalowania osób publicznych (m.in. prezydenta Bronisława Komorowskiego). Podpisany pod nim Dawid Adam Ilczyszyn ze Związku Kozaków w Polsce podmienił tylko dane personalne.
Kilka dni wcześniej w Dobczycach, gdzie mieszka Rey, pojawiły się ulotki z podobizną działacza i nieprawdziwą informacją, że we Francji, gdzie się wychowywał, był skazany za gwałt na dwóch dziewczynkach. Twórcy ulotek nie kryli swoich sympatii: zmyślone imiona domniemanych ofiar (Eura i Asia) nawiązują do doktryny strategicznej Kremla, a „Giwi” (nieistniejąca miejscowość, gdzie miało dojść do przestępstw) i występująca w ulotkach „Motorola” to pseudonimy rosyjskich dowódców walczących w Donbasie.
Polskie prawo karne uznaje pomówienie za przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego, ale dopuszcza śledztwo prokuratorskie z urzędu, jeśli wymaga tego interes społeczny. W sprawie Reya prokuratura go nie dostrzegła – co dziwi, zważywszy że tylko kilka linków dzieli portale rozpowszechniające informacje o „przestępstwach” Reya od grup dyskusyjnych, których użytkownicy dzielą się informacjami o tym, jak dołączyć do Rosjan w Donbasie.
Co znamienne: pomówieniami o pedofilię gnębiono innych krytyków Kremla, m.in. mieszkającego w Kijowie niemieckiego historyka Andreasa Umlanda i rosyjskiego blogera Rustema Agadamowa, który w obawie przed represjami uciekł do Pragi. Czy Polska weźmie pod uwagę te fakty i zacznie śledztwo w sprawie ataku na Reya? Byłoby dobrze – choćby dlatego, że ułatwiłoby to wykrycie autorów pomówień (prokuratura, inaczej niż oskarżyciel prywatny, może np. wystąpić o billingi, przesłuchać podejrzanych lub przeszukać ich mieszkania).