Metadon znaczy grzech?

W konflikcie ze zwolennikami innych niż wspólnoty terapeutyczne metod walki z narkomanią Watykan wybiera radykalny kurs.

23.06.2009

Czyta się kilka minut

Metadon /fot. Fred Shakeshaft /stock.xchng /
Metadon /fot. Fred Shakeshaft /stock.xchng /

Metadon - podawany doustnie przeciwbólowy lek opioidowy, substytut heroiny. Długi czas działania sprawia, że wykorzystywany jest w leczeniu uzależnienia od heroiny. Uzależnia znacznie słabiej niż heroina, pozwala na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, ale również wywołuje syndrom odstawienia. Dostępność leczenia metadonowego w Polsce jest bardzo niska (ok. 5 proc. kwalifikujących się do tej formy terapii), według części specjalistów powinna być co najmniej 4 razy wyższa. Programy metadonowe zawsze związane są z prowadzoną równolegle psychoterapią.

Redukcja szkód - programy, które mają na celu minimalizację szkód wśród osób uzależnionych i w ich otoczeniu. Oprócz terapii substytucyjnej należą do nich programy wymiany igieł, alternatywne systemy kar, profilaktyka, rozdawnictwo prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych.

Po marcowej sesji ONZ poświęconej światowej polityce narkotykowej na najbliższe dziesięciolecie, na Watykan spadła fala krytyki. Rozgoryczenie organizacji pozarządowych oraz krajów lobbujących za uzupełnieniem restrykcyjnych i nieefektywnych działań o programy redukcji szkód wywołał komunikat z Rzymu, w którym programy substytucji heroiny i wymiany igieł zostały określone jako działania "przeciwko życiu". Oliwy do ognia już w trakcie sesji dolał bp José Luis Redrado Marchite, w Watykanie odpowiedzialny za kontakty ze środowiskami medycznymi. "Doświadczenie Kościoła katolickiego podpowiada, że zastępowanie jednego narkotyku innym nie rozwiązuje problemu uzależnienia, a wręcz go pogłębia" - stwierdził.

W Wiedniu stanowisko Watykanu okazało się języczkiem u wagi, zaważyło bowiem na opinii delegacji włoskiej, sprawiając, że w ostatniej chwili zmieniła ona front, stając po stronie przeciwników alternatywnych rozwiązań. Kościół katolicki wzmocnił niecodzienną koalicję krajów z różnych przyczyn sprzeciwiających się substytucji heroiny i zróżnicowaniu metod terapii, m.in. Japonii, Rosji, Stanów Zjednoczonych, Szwecji i Kuby. Zwyciężył twardy kurs wobec narkotyków.

Z głodu nikt nie umarł

Czym motywowany jest tak zdecydowany sprzeciw Kościoła wobec systemów redukcji szkód?

Bp Antoni Długosz, założyciel istniejącego ponad ćwierć wieku ośrodka "Betania" dla narkomanów, broni stanowiska Watykanu: - Nie mylmy radykalizmu z jasnym postawieniem sprawy. Metadon nie rozwiązuje problemu, tylko zmienia jego formę. Jezus mówi: "bądź zimny albo gorący". Substytucja to pójście po linii najmniejszego oporu. Jeśli chcesz, możesz ćpać dalej, zapewnimy ci do tego warunki. Ja się z takim postawieniem sprawy nie zgadzam.

- To proste: nasze doświadczenia pokazują, że do wyzwolenia z nałogu konieczne jest postawienie jasno określonych granic - dodaje ks. Wacław Grądalski, odpowiedzialny za polską gałąź międzynarodowej wspólnoty "Cenacolo", założonej w 1983 r. sieci ośrodków dla uzależnionych m.in. od narkotyków. "Cenacolo" przypomina "Monar", z tą różnicą, że obok ciężkiej pracy fizycznej nieodłącznym elementem terapii jest modlitwa. Na jej stronie internetowej można przeczytać m.in.: "Wspólnota opiera się na fakcie, że z głodu związanego z przymusową abstynencją od narkotyków i innych środków zmieniających nastrój jeszcze nikt nie umarł, natomiast z przedawkowania bądź wyniszczenia organizmu tymi środkami - umiera codziennie na świecie wielu młodych ludzi".

Ks. Grądalski zaznacza, że wspólnota nie rości sobie prawa do monopolu na jedynie słuszną metodę terapeutyczną. Nie ma nic przeciwko rozwojowi systemów redukcji szkód. Zaznacza jednak: - Nasz sposób jest inny i chcemy się go trzymać. Każdy uzależniony szuka łatwiejszej, mniej bolesnej drogi do wyjścia z nałogu. My takich ułatwień nie oferujemy. Naszym celem jest abstynencja.

Jednak w tej sprawie wśród duchowieństwa nie ma pełnej zgody. Inaczej na sprawę patrzy na przykład ks. Arkadiusz Nowak, od 20 lat zaangażowany w pomoc uzależnionym od narkotyków, obecnie prowincjał zakonu oo. kamilianów. - Powiem szczerze: stanowisko Watykanu mnie martwi. Są bowiem sytuacje, w których poddanie narkomana terapii metadonowej jest ostatnią deską ratunku i przywraca nadzieję na życie - zauważa. - Oczywiście zgadzam się ze zdecydowanym "nie" wobec metadonu dla każdego, kto sobie tylko zażyczy, ale już zupełnie inaczej wygląda sytuacja w stosunku do tych, którzy wiele razy podejmowali nieskuteczne próby leczenia tradycyjną metodą, mają udokumentowane wieloletnie uzależnienie i chorują na AIDS. Zbyt wielu widziałem narkomanów, którym metadon uratował życie, i dlatego aż trudno się nie dziwić.

Wybór każdego dnia

Trudno uniknąć wrażenia, że między oficjalną wykładnią Kościoła w dziedzinie narkomanii a praktyką istnieje pogłębiający się rozdźwięk, szczególnie widoczny w katolickich krajach południowej Europy. Nie jest on na tyle głęboki, by duchowni prowadzili tzw. pokój podań (narkomani mogą wykonać tam zastrzyk), jak robią to ewangelicy w Sydney, czy program w rodzaju rotterdamskiego "Domestic dealer", gdzie wspólnota protestancka kontrolowała jakość sprzedawanych narkotyków.

Jednak w samych Włoszech, gdzie liczbę uzależnionych od narkotyków szacuje się na 70 tys., duchowni pracują w programach metadonowych. - U nas nie ma w ogóle dyskusji, czy mogą to robić. Przyjmujemy za pewnik, że powinni angażować się w taką działalność, i robią to. Prezydentem największej sieci skupiającej wspólnoty terapeutyczne, również te używające metadonu, jest ksiądz - tłumaczy Andrea Cavani, kierujący jedną z dużych wspólnot w Modenie.

- Włochy, Hiszpania, Portugalia, czyli kraje katolickiego Południa, przez wiele lat nie miały problemów z programami redukcji szkód - dodaje dr Jan Chrostek Maj, jeden z twórców programu metadonowego w Krakowie. - Dopiero ostatnio widać zaostrzenie oficjalnego kursu. Moim zdaniem wynika ono z niedoinformowania wysokich rangą urzędników watykańskich. Substytucja to przecież nie to samo, co rozdawanie prezerwatyw. To zresztą charakterystyczne, że w Krakowie przez cały czas trwania programu odbieraliśmy bardzo pozytywne sygnały ze strony lokalnych środowisk kościelnych.

Grzegorz Wodowski, szef krakowskiego "Monaru": - U nas jako wolontariusze pracowali przez pewien czas młodzi franciszkanie, m.in. w programie wymiany igieł, dzięki któremu uzależnieni rzadziej zapadają na choroby zakaźne. Myślę, że to był dobry kierunek, mogli dzięki niemu zobaczyć, że ludziom można pomagać nie tylko w zamkniętych ośrodkach.

Spośród 20 wspólnot i ośrodków prowadzonych w Polsce przez duchownych, substytucji nie oferuje ani jeden. Na razie nic nie wskazuje, by miało się to zmienić. Nawet ks. Nowak uważa, że Kościół nie powinien bezpośrednio angażować się w programy redukcji szkód: - Powtórzę: jestem przekonany, że metadon uratował niejednego narkomana. Na całe szczęście o terapii metadonowej decydują lekarze i to oni w związku ze stanowiskiem Watykanu będą mieli być może dylematy moralne. Kościół w dalszym ciągu będzie pomagał uzależnionym oferując to, co do tej pory - wspólnoty terapeutyczne oparte na chrześcijańskich wartościach. Nie brakowało i nie zabraknie nam pracy, tego jestem pewny - twierdzi.

Defensywa

Sygnały płynące z różnych stron świata pokazują, że wiedeńskie zwycięstwo popieranego przez Watykan twardego kursu wobec narkomanii nie musi być ostateczne, a organizacje, które postulują inny model walki z narkomanią, rosną w siłę. Po Kanadzie, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Holandii i Hiszpanii do grona krajów liberalizujących podejście do narkotyków dołączają kolejne - pod koniec maja uczynili to Niemcy, którzy zezwoli na wprowadzenie programów idących o krok dalej niż metadon. Bundestag przegłosował uchwałę wprowadzającą w terapię najdłużej uzależnionych diamorfinę, czyli medyczną heroinę. W kolejce czeka Dania. Niewykluczone, że grono państw radykalnie sprzeciwiających się terapiom substytucyjnym pomniejszy się też o Stany Zjednoczone - Barack Obama podczas swojej kampanii uznał za konieczne zasadnicze zmiany w terapii uzależnionych.

Może się więc wkrótce okazać, że w jednej z najważniejszych dziedzin społecznych Kościół zostanie zepchnięty do głębokiej defensywy.

Ks. Grądalski: - Katolicy muszą dokonywać wyborów każdego dnia. Rozumiem, że sprawa jest trudna, ale nie ma tutaj wątpliwości: jaka by nie była cena, powinniśmy skupić się na pracy, której efektem będzie absolutna wolność od uzależnienia, zarówno heroinowego, jak i metadonowego.

- Większość mojego personelu stanowili praktykujący katolicy - wspomina Jan Chrostek Maj. - Przez głowę by nam nie przeszło, że wymiana igieł czy metadon mogą być grzechem przeciwko życiu. Przecież w ten sposób podtrzymuje się życie!

Bp Długosz: - Nie odpowiem na pytanie, czy pracownik programu metadonowego powinien spowiadać się ze swojej pracy. To indywidualna kwestia sumienia i każdy powinien rozstrzygnąć ją samodzielnie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, reportażysta, pisarz, ekolog. Przez wiele lat w „Tygodniku Powszechnym”, obecnie redaktor naczelny krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Kapuścińskiego 2015. Za reportaż „Przez dotyk” otrzymał nagrodę w konkursie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2009

Podobne artykuły