Melancholijne dziecko szczęścia

Duński oryginał liczy blisko 4 500 stron, po polsku otrzymujemy, jak pisze tłumaczka, około jedną czwartą całości. Chyba wystarczy na autoportret autora najpiękniejszych i najbardziej przejmujących baśni, jakie kiedykolwiek napisano.

29.11.2014

Czyta się kilka minut

Bogusława Sochańska, która wcześniej opublikowała w trzech tomach całość „Baśni i opowieści” Andersena, po raz pierwszy przełożonych z oryginału, teraz pokazuje nam Andersena-diarystę. Wybór swój poprzedziła obszernym esejem, w którym zatrzymuje się przy istotnych wątkach dzienników, polemizując przy okazji z badaczami starającymi się dowieść, że pisarz był człowiekiem głęboko nieszczęśliwym. Widzi w nim osobowość złożoną, niejednowymiarową, człowieka „zmagającego się ze swoimi słabościami i pełną amplitudą nastrojów, wrażliwego, głęboko etycznego, czasem irytującego, czasem zachwycającego”. Owszem, dręczonego kompleksami, przeżywającego kryzysy duchowe, ale też umiejącego zwyczajnie cieszyć się życiem. Podaje też w wątpliwość tezę o homo- czy też biseksualizmie Andersena, formułowaną m.in. przez autorkę wydanej i u nas jego biografii, Brytyjkę Jackie Wullschläger.

„Kim mógłbym zostać? A kim zostanę? – zastanawiał się z młodzieńczą egzaltacją dwudziestoletni Andersen. – Moja potężna wyobraźnia prowadzi mnie teraz do zakładu dla obłąkanych, gwałtowny temperament czyni ze mnie samobójcę, a przecież jedno i drugie, połączone, mogło zrobić ze mnie wielkiego pisarza, o wybacz mi, jestem niewdzięcznikiem wobec Ciebie, któryś tak niezmiernie dużo dla mnie zrobił, o, wybacz tak, jak wybacza Bóg, i nadal mi pomagaj!”. Dzienniki są mimowolnym świadectwem nieprawdopodobnej właściwie kariery biednego syna szewca i praczki, wcześnie osieroconego przez ojca. Przy wsparciu ludzi świata kultury i królewskiego stypendium utalentowany chłopiec zdobywa wykształcenie, by następnie odnieść ogromny sukces – pisarski i towarzyski. Nie tylko jako autor baśni, ale i jako powieściopisarz, poeta i dramaturg. Tłumaczony na wiele języków, podróżujący po całej Europie, w Danii przyjmowany na dworze królewskim, w domach arystokratów i zamożnych mieszczan.

Ten sukces sprawił, że w dziennikowych zapiskach pisarza odbija się ówczesny świat w najrozmaitszych jego wymiarach. Są tu pejzaże Południa i „łagodne promienie słońca w duńskich bukowych lasach”, wielkie europejskie miasta i szkockie góry. Czytamy o przedstawieniach teatralnych i operach – ale też o przebiegu szczepienia przeciw ospie i o kłopotach ze sztuczną szczęką. Możemy podziwiać poziom cywilizacyjny i egalitaryzm ówczesnego społeczeństwa duńskiego. No i, co najważniejsze, zaprzyjaźnić się z autorem „Królowej śniegu”!


Hans Christian Andersen, „Dzienniki 1825–1875”. Wybór, przekład i opracowanie Bogusława Sochańska. Media Rodzina, Poznań 2014, ss. 800.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2014