Medycyna alternatywna nie istnieje

„TP” 17 / 2017

07.05.2017

Czyta się kilka minut

Dziękuję za poruszenie ważnego tematu „terapii alternatywnych” w onkologii. Blok artykułów „TP” dotyka wielu wątków, pragnę się odnieść przynajmniej do niektórych. Pierwszym jest leczenie choroby nowotworowej za pomocą dużych dawek witaminy C. Zachowując dziennikarski obiektywizm i cytując prace naukowe, Łukasz Lamża nie uniknął nieścisłości. Cytowana praca dotycząca zastosowania witaminy C u chorych leczonych chemioterapią z powodu raka jajnika ma słabą wartość kliniczną – obejmowała tak niewielką grupę pacjentek, że nie pozwala na wyciągnięcie poważnych konkluzji. Nie dziwi zatem, że praca ta została opublikowana w niszowym czasopiśmie. Przytoczony wniosek autorów pracy, iż „uzasadnione jest badanie dożylnego askorbinianu w połączeniu ze standardową chemioterapią w ramach szerszych badań klinicznych”, może stwarzać wrażenie, że jednak „coś w tym jest”. Formułka zachęcająca do dalszych badań to konkluzja większości słabych publikacji. Większość prac dostępnych w portalu PubMed dotyczących leczenia witaminą C to opisy pojedynczych przypadków, co we współczesnej medycynie jest słabym dowodem naukowym. Pojawiają się też prace, gdzie w warunkach „in vitro” badany jest wpływ witaminy C na komórki nowotworowe i możliwości leczenia skojarzonego z zarejestrowanymi lekami przeciwnowotworowymi. Wyniki tych badań są niejednoznaczne, oprócz korzystnego wpływu opisywane jest też zjawisko zmniejszenia skuteczności leków cytostatycznych. Trzeba też podkreślić, że są to eksperymenty laboratoryjne i nie mają nic wspólnego z leczeniem chorych.
Skuteczność witaminy C w onkologii była badana w znacznie bardziej profesjonalny sposób, a wyniki tych badań zostały opublikowane prawie 40 lat temu w najbardziej prestiżowym czasopiśmie medycznym „New England Journal of Medicine”. Badanie to, spełniające naukowe wymogi, jednoznacznie wykazało brak skuteczności tego typu terapii. Zatem, dopóki nie pojawią się nowe, wiarygodne dane, mamy podstawy twierdzić, że leczenie raka witaminą C zostało obalone naukowo.

Drugi problem to szerzenie się tzw. alternatywnych terapii i wszelkiej maści uzdrowicieli. Jako lekarz zajmujący się leczeniem osób chorych na nowotwory często spotykam się z zapytaniami o podobne, „alternatywne” metody. Wyraźnie podkreślam, że tak samo jak nie ma dowodów, iż metody te pomagają, tak i nie ma pewności, czy nie szkodzą. Jednym z mitów jest stwierdzenie: „może nie pomoże, ale na pewno nie zaszkodzi”. Otóż może zaszkodzić. Zioła nie tylko leczą, ziołami można zabić.

Staram się rozumieć dramat pacjentów dotkniętych ciężką chorobą. Zgadzam się jednak z Justyną Pronobis-Szczylik, która mówi w wywiadzie dla „TP”, że najgorszym rozwiązaniem jest oszukiwanie ciężko chorych ludzi przez dawanie im fałszywej nadziei. To właśnie robią szarlatani żerujący na ludzkim nieszczęściu. Godnym ubolewania jest fakt, że w niektórych przypadkach tym procederem zajmują się także ludzie z dyplomem lekarskim. Rzeczywiście, jak wspomniano w artykule, dzisiaj staramy się leczyć chorych, praktykując medycynę opartą na wiedzy. Czy warto zatem powoływać się na skuteczność szamanów w dżungli amazońskiej? Czy bohater artykułu – inżynier zajmujący się leczeniem ludzi – zgodziłby się polecieć samolotem zaprojektowanym przez lekarza?

To prawda: współczesna medycyna ma przed sobą wiele poważnych wyzwań, jednak jej osiągnięć z ostatniego stulecia nikt nie może podważyć. Nie istnieje medycyna alternatywna, tak samo jak nie istnieje prawda alternatywna.

Prof. dr hab. TOMASZ WRÓBEL, Klinika Hematologii, Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu

OD AUTORA:

Być może nie było to wystarczająco jasne, ale gdy cytowałem artykuł Yan Ma i współpracowników, chciałem pokazać właśnie to, o czym Pan Profesor pisze – że nawet poważnie na pozór brzmiący tekst naukowy może mieć niewielką lub zerową wartość kliniczną. Rzecz właśnie w tym, że osoby promujące „pseudoterapie” lubują się w wynajdywaniu artykułów naukowych, które „dobrze brzmią” i zdają się potwierdzać ich słowa. Myślę, że warto przestrzegać, iż artykułami naukowymi łatwo jest manipulować, a w sprawie ich interpretacji trzeba po prostu zaufać opinii ekspertów. Pozwolę sobie zacytować własny tekst: „Wielu lekarzy, zapytanych o WDWC, określi je jako »bzdurę«. Jeśli kogoś zdziwi fakt, że w książkach typu »Ukrytych terapii« znajdują się odnośniki do tak wielu artykułów naukowych, powinien spróbować zrozumieć, (...) że nawet dziesiątki badań naukowych to za mało, aby coś odpowiedzialnie stosować w medycynie”.

ŁUKASZ LAMŻA

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2017