Max Reger, „The String Quartets. Clarinet Quintet"

Max Reger zawsze wydawał mi się postacią niewiarygodną. Od razu jednak mówię, że idzie o niewiarygodność zastanawiającą, wprawiającą w przyjemne osłupienie, wytrącającą z percepcyjnej równowagi.

12.09.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

Trudno bowiem wytłumaczyć sobie, jak Reger, jowialne chłopisko, znajdujący upodobanie w trywialnych trunkach takich jak piwo, mógł komponować liryczne i miejscami subtelne do granic przyswajalności utwory. Ta niewiarygodność jednak broni się znakomicie, objawiając słuchaczom dźwięki i melodie odpowiadające splotowi łagodności i drapieżnej ekspresji. Przebieg muzyki jest tutaj paralelny wobec osobowości twórcy - oparty na zasadzie niegasnących sprzeczności, pozornie rozbijających strukturę utworu, a w gruncie rzeczy - w myśl reguły paradoksu - go uzasadniających. W końcu kwartety Regera to jeden z tych cieszących ucho schyłków (czy właściwiej: dopełnień) roman-

tyzmu. Słuchając utworów kameralnych kompozytora wiadomo dobrze, że pewien model XIX-wiecznej ekspresji pęka w szwach i ciąży ku autoparodii. Ale również: gra kontrastami na rozmaitych poziomach dzieła (od gwałtowności dźwięku po kombinowanie z melodią i harmonią) otwiera nowe perspektywy muzycznej wypowiedzi. Nic dziwnego, że dla Schoenberga chromatyka kwartetów Regera była tak ciekawa...

Wydawnictwo jest ze wszech miar znakomite. Trzy płyty, na których znajduje się pięć kwartetów smyczkowych i jeden kwintet na klarnet i smyczki. No i wykonawcy, posiadający świetne wyczucie rozpiętości tej muzyki, tempa i energii. Żeby się o tym przekonać, wystarczy posłuchać fenomenalnego kwartetu Es-dur, op. 109. Ponad 30 minut więcej niż udanej żywiołowości, czasem niemal wariactwa (jak w Allegro moderato) oraz chwil, które dają powody po temu, aby przypomnieć sobie dzieła organowe Regera i jego uwielbienie dla geniuszu Bacha, spajającego w jedno artyzm i doświadczenie metafizyczne (zastanawiające Larghetto).

Mnóstwo na tym albumie miejsc czekających na odkrycie, wiele zaskoczeń. O dwóch - dla mnie najważniejszych - słów parę. W kwartecie fis-moll, op. 121, za którym nigdy nie przepadałem, znakomicie otwierające Allegro espressivo uzgadnia się w uchu z formą sonaty. I jeszcze migotliwe zakończenie Allegro con spirito, w której to części dynamizm i dramaturgia narracji doprowadzają do punktu rzeczywistego wytchnienia, oddechu, spokoju.

Wreszcie kwintet A-dur, op. 146 - napisany rok przed śmiercią hołd złożony Mozartowi i Brahmsowi. Całość pogrążona w delikatnym klimacie powolnego odchodzenia. Nawet w Vivace odczuć można atmosferę dziwnej łagodności tego utworu. Dialog klarnetu i smyczków tworzy lekką, nieco "mglistą" fakturę, jak gdyby sygnalizował ostateczne nadejście ciszy. Doprawdy świetny, nieoczywisty wybór na zamknięcie albumu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2006