Malwersacje, wymuszenia i nepotyzm, czyli krewni i znajomi kardynała

Dzięki procesowi kard. Becciu po raz pierwszy w historii o skali korupcji w Watykanie mówią nie pogłoski i plotki, ale sądowe akta.

29.11.2022

Czyta się kilka minut

Kard. Giovanni Angelo Becciu / Fabio Frustaci / EIDON/REPORTER

Kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie bodzie – mówi porzekadło. Nepotyzm w Kościele to zjawisko stare jak świat, i wydawało się, że wraz ze starym światem odchodzące w niepamięć. Tymczasem w Watykanie...

Kardynał bratanek (Cardinalis nepos) był oficjalną instytucją w kurii rzymskiej od średniowiecza aż po koniec XVII wieku. Przez kilkaset lat każdy papież (poza nielicznymi wyjątkami) nakładał czerwone szaty na co najmniej jednego ze swych krewnych (siostrzeńca, bratanka albo udającego ich nieślubnego syna). Niektórzy do „świętego kolegium” wprowadzali po kilku członków rodziny, by zapewnić papiestwu dynastyczność (jak familie Borgiów, Farnese czy della Rovere). Inni uważali, że zagwarantowanie dostatniego życia najbliższym jest ich chrześcijańskim obowiązkiem. Co oznaczało hojne obdarowywanie beneficjami. Papieżami zostało 15 kardynałów bratanków, kolejnych trzech wyniesiono na ołtarze.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
CO MÓWI O POLSKIM KOŚCIELE PRZYPADEK KSIĘDZA SURGENTA >>>>


Po Soborze Trydenckim, który uznał za słuszne odciążyć papieża w kwestiach doczesnych (majątku, polityki i dyplomacji), instytucja kardynała bratanka przekształciła się płynnie w urząd generalnego superintendenta, a następnie sekretarza stanu (pierwszymi kardynałami pełniącymi tę funkcję byli papiescy krewni). Co prawda nepotyzm zakazany został w 1692 r. (po kryzysie finansowym, do którego ten doprowadził Państwo Kościelne), ale krewni i znajomi papieża jeszcze długo otrzymywali kardynalskie szaty, nie mówiąc o innych watykańskich urzędach. Wolfgang Reinherd kończy swoją historię nepotyzmu na połowie XX w., gdy Pius XII „odciążał” rzymską kurię, zlecając intratne zadania swoim bliskim.

Z Sardynii w świat

O tym, że nepotyzm w Watykanie przetrwał, w zasadzie wiedzieli i mówili wszyscy. Przejawia się choćby w załatwianiu krewnym intratnych zleceń, bez przetargu i po zawyżonej cenie, czy wynajmowaniu za grosze atrakcyjnych nieruchomości, często potem podnajmowanych z dużym zyskiem. Ale dopiero sprawa kard. Giovanniego Becciu pozwoliła rozbłysnąć na nowo nieco przykurzonej tradycji Sekretariatu Stanu – spadkobiercy urzędu kardynała bratanka.

To ostatnio bardzo znana postać. Niemniej jego zaskakującą karierę i upadek ze szczytu warto przypomnieć. Młody ksiądz z biednej prowincji (ur. w 1948 r. w miasteczku Pattada na Sardynii, dziś liczącym niespełna 3 tys. mieszkańców) zostaje skierowany do Papieskiej Akademii Kościelnej (szkoły dyplomatów), gdzie robi doktorat z prawa kanonicznego, zdobywa doświadczenie w nuncjaturach na niemal wszystkich kontynentach, a w 2001 r. zostaje biskupem i papieskim nuncjuszem – najpierw w Angoli, potem na Kubie.

W 2011 r. Benedykt XVI mianuje go substytutem w Sekretariacie Stanu (odpowiednikiem szefa gabinetu premiera), nadzorującym pracę wszystkich urzędów kurii. Papież Franciszek utrzymuje tę nominację, a Becciu staje się jednym z jego najbliższych i najbardziej wpływowych współpracowników. W 2018 r. otrzymuje nominację kardynalską i szefostwo Kongregacji ds. Kanonizacyjnych. Dwa lata później bezprecedensową decyzją papież dymisjonuje go i pozbawia praw kardynalskich.

Faceci w czerni

Łatwo można się było domyślić, jakie zarzuty ciążyły na kardynale. Od ponad roku media opisywały zaskakujące inwestycje Watykanu – pieniądze Sekretariatu Stanu, być może także pochodzące z tzw. świętopietrza, czyli przeznaczone na dzieła dobroczynne, lokowano w podejrzanych funduszach, które kupowały za nie akcje firm produkujących filmy („Faceci w czerni” czy „Rocketman”) albo udziały w nieruchomościach, np. luksusowej kamienicy w Londynie. Żadne z tych przedsięwzięć nie przyniosło Watykanowi zysku, a opłacalne były jedynie dla całkiem sporej rzeszy pośredników. Odpowiedzialność spadała na kard. Becciu, który jako substytut w Sekretariacie Stanu podejmował decyzje finansowe.

Ale media pisały też o innych sprawach: zarzucano kardynałowi, że watykańskie pieniądze, przeznaczone na dzieła charytatywne, zasilały konto firmy prowadzonej przez jego rodzinę na Sardynii oraz bliskiej znajomej, Cecilii Marogni, zatrudnionej w charakterze watykańskiej tajnej agentki, która fundusze na swe specjalne misje wydawała na luksusowe stroje i drogie podróże. Becciu wszystkiemu zaprzeczał.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
ODJANIEPAWLANIE. „BARKA”, 2137 I MEMY Z PAPIEŻEM >>>>


Rok później, po bezprecedensowej decyzji papieża, zasiadł – wraz z dziewięcioma współpracownikami i wspólnikami (wśród nich jest też Cecilia Marogna) – na ławie oskarżonych. W lipcu 2021 r. rozpoczął się pierwszy w historii proces karny kardynała, prowadzony przez zwykły sąd (dotąd watykańscy hierarchowie mogli być sądzeni jedynie przez równych sobie). Akt oskarżenia zarzucał oskarżonym oszustwa, malwersacje, przekroczenie uprawnień, pranie brudnych pieniędzy, korupcję, wymuszenia, złamanie tajemnicy państwowej, fałszowanie umów i aktów notarialnych. Proces nie jest tajny – media na bieżąco relacjonują zeznania oskarżonych i świadków. Pierwszy raz w historii o skali korupcji w Watykanie mówią nie pogłoski i plotki, ale sądowe akta.

Rodzina ponad wszystko

I tak dochodzimy do sensacyjnej informacji, jaką w ubiegłą środę, 23 listopada, przekazał watykański promotor sprawiedliwości (prokurator generalny) Alessandro Diddi: wobec nowych dowodów zebranych przez policję finansową, kard. Angelo Becciu zostanie ponownie oskarżony – tym razem o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i nepotyzm. Obciążające go materiały pochodzą ze śledztwa prowadzonego przez prokuraturę w Sassari (Sardynia) przeciwko „Spółdzielni Nadzieja” należącej do Antoniego Becciu, kardynalskiego brata. Jak wyjaśniał Diddi, pieniądze przekazywane przez Watykan na wsparcie charytatywne diecezji Ozieri (z której pochodzi kardynał), trafiały na konto, o którym miejscowy biskup nie miał pojęcia, a które – pod jego nazwiskiem – założyła rodzina Becciu. Sfałszowano też podpisy biskupa na dokumentach poświadczających rzekomo wydawanie funduszy zgodnie z przeznaczeniem. „Caritas i cała diecezja były w rękach rodziny Becciu” – stwierdził prokurator Diddi na rozpoczęcie 37. posiedzenia watykańskiego sądu.

O tym, że kardynał wiedział o przestępczej działalności swoich krewnych i brał w niej udział, świadczyć mają nagrania rozmów i czatów, zabezpieczone w telefonie jego bratanicy, Marii Luisy Zambrano. Wśród nich jest jedno szczególne. Trwa pięć minut i trzydzieści siedem sekund. Kard. Becciu, z pomocą Marii Luisy i być może innej, nieustalonej osoby, nagrywa telefoniczną rozmowę z Franciszkiem. Jest 24 czerwca 2021 r., dziesięć dni po wyjściu papieża ze szpitala, tydzień przed opublikowaniem pozwu przeciwko kardynałowi i jego wspólnikom. Becciu już wie, że czeka go proces. Żali się, że został już przez papieża skazany. Sugeruje, że aby się oczyścić, będzie musiał wezwać papieża na świadka, czego robić by nie chciał. Albo zostać zwolnionym z tajemnicy państwowej, by swobodnie się bronić. Próbuje wydobyć potwierdzenie, że miał od papieża zgodę na wydanie 800 tys. euro na negocjacje i okup za porwaną w Mali zakonnicę (operacje miała przeprowadzić Cecilia Marogna). Franciszek częściowo to potwierdza, choć nie pamięta szczegółów i prosi o ich przypomnienie na piśmie. Jest osłabiony i zmęczony. Obiecuje przesłać kardynałowi oświadczenie, którego żąda.

O tym, że w Watykanie wszyscy nagrywają wszystkich, też się mówiło od dawna. Podobnie jak o korupcji i nepotyzmie. I podobnie nikt nie miał na to dowodów. Papież Franciszek nie widzi przeszkód, by wreszcie wszyscy je poznali.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej