Ładowanie...
Z Krakowa na koniec świata
Z Krakowa na koniec świata
Na początek Planty. Blisko dwadzieścia dwa hektary powierzchni – ogrody, pomniki, ławeczki pisarzy. Kto łudził się, że zna je dobrze, bo przecież są najbliżej Rynku i często nimi spacerował, srogo się mógł pomylić. Wystarczy, że zerknie do albumu Andrzeja Nowakowskiego opublikowanego przez Universitas dwa lata temu. Gdzie zlokalizowana jest Florianka? Gdzie Ogród Gródek? Gdzie stoją „Sowy” Bronisława Chromego? Place zabaw Plantuś i Dzikie Planty? A gdyby tak przyjrzeć się dokładniej, z większą uwagą, budzącej się do życia przyrodzie?
Potem Bulwary Wiślane: kilka godzin biegiem lub w siodełku oznakowanymi ścieżkami. Można wypić kawę i nabyć nowości wydawnicze w Lokatorze, umówić się z przyjaciółmi przy kładce Bernatka i mknąć bicyklem po królewsku, mijając Wawel, wzdłuż rzeki, w stronę Kolnej. Kładką przy stopniu wodnym Kościuszko przeskoczyć Wisłę i chwilę potem albo odbić na Tyniec albo, podziwiając wyczyny kajakarzy, wrócić w stronę Wawelu drugim brzegiem rzeki. Mijamy biegaczy, kolarzy i rolkarzy. Wiatr we włosach, tu i ówdzie dzika zwierzyna: lisy, wiewiórki, ptactwo wszelakie.
Łosie na wagarach
Jeśli na rower, to koniecznie zapytać o rekomendacje dwójkę najsłynniejszych cyklistów podwawelskich: Ireneusza Kanię i Jakuba Kornhausera.
– Jeden dzień na rower w Krakowie? Ależ proszę bardzo. Na północy macie piękne łąki w Toniach i park leśny Witkowice z przełomem Bibiczanki, na wschodzie stawy w Przylasku Rusieckim, na Zachodzie co chcecie, od wzgórz w Bodzowie po lasy tynieckie. Ale ja polecam południe, bo i powspinacie się na podjazdach, i oko ucieszycie panoramą: warto zacząć od miasta-ogrodu w Kobierzynie, znanego z Pilchowskiej prozy „Pod Mocnym Aniołem”, następnie udać się na Kliny do pięknego parku Maćka i Doroty – przy odrobinie szczęścia można spotkać gromadkę dzików na kolacji – oraz na przeszpiegi wokół fortu, gdzie czają się fińskie domki. Potem przez Jugowice przejechać na drugą stronę zakopianki: w Swoszowicach znajdziecie stary zespół parkowy przy domu zdrojowym, gdzie wśród siarczanów unosi się wspomnienie Stanisława Staszica i innych kuracjuszy, dalej na Siarczanej Górze wspaniałe widoki na Kraków, w Rajsku staw pełen żab w czasie godów, można sobie je poprzenosić przez ulicę, a żaby są delikatne w dotyku, niemal jak kotki czy króliki. W Kosocicach na pagórze inny staw, wielki fort i ostatni przystanek – Las Kosocicki pełen opuszczonych jarów i łosi na wagarach. A dalej to już koniec świata: Wieliczka, więc nogi za pas i powrót przez Bieżanów. Szerokości! – życzy autor „Premii górskich najwyższej kategorii”, poeta Jakub Kornhauser.
– Moim ulubionym parkiem Krakowa jest Park Lotników niedaleko Muzeum Lotnictwa Polskiego oraz za halą Tauron Areny. Teren pagórkowaty, drzewa, niewielu ludzi. Niekiedy widuję tam na spacerach rodziców z dziećmi. Mam też kilka ulubionych tras rowerowych zaczynających się w Krakowie. Na ogół jeżdżę wokół miasta na odległość 30-40 kilometrów. Piękną trasą, zwłaszcza wiosną, gdy kwitną drzewa i kwiaty, jest ponad 30-kilometrowa droga z Krakowa przez Skawinę do Kalwarii Zebrzydowskiej. Ale nie polecam jej każdemu, są górki, można się zmachać.
Drugim kierunkiem są trasy prowadzące do Czernichowa przez Piekary albo Liszki. Jak droga przez Piekary, to rowerowa wspinaczka górska. Cudowne widoki z fantastycznymi perspektywami na Babią Górę, która parę dni temu była cała w śniegu. Tyle razy ją już taką widziałem i za każdym razem zapiera dech w piersiach. Na cudownym błękicie nieba biały szczyt Babiej Góry przeorany dwoma czy trzema żlebami. Z Krakowa do Czernichowa to jakieś 25 kilometrów. Dlaczego te trasy tak polecam? O tej porze roku można zobaczyć dwa bocianie gniazda: w Wołowicach oraz dwa-trzy kilometry za Liszkami. Bociany już powinny być w gniazdach. To duża radość, szczególnie dla dzieci.
To są moje trasy, kilka razy w roku je zaliczam – mówi laureat tegorocznej nagrody im. Kazimierza Wyki, tłumacz Ireneusz Kania.
Pobiec w stronę zoo
O rekomendacje dla pragnących pobiegać w majówkę pytam Małgorzatę Lebdę, poetkę, która w ubiegłym roku przebiegła 1113 km wzdłuż Wisły:
– Próbując omijać beton miasta, opracowałam kilka biegowych ścieżek, które pozwalają mi mieć kontakt z ziemią. Polecam wystartować z krakowskich Błoń, a następnie pobiec wzdłuż Rudawy (w stronę Mydlnik) – to pomysł na spokojne, niedługie wybieganie. Linia rzeki prowadzi tam łagodnie i nastraja do kontemplacji. Jeśli chcemy coś ambitniejszego, ze zmiennym tempem, to polecam ruszyć z Błoń w stronę Kopca Kościuszki. Las okalający Kopiec daje wspaniałe możliwości biegaczkom i biegaczom. Stamtąd proszę kierować się na Las Wolski (zoo), koniecznie robiąc sobie przerwę na Polanie Piknikowej na Sikorniku, potem w dół, przebiec ulicę Jodłową i wbiec (jest pod górkę!) w Uroczysko Lasu Wolskiego, a tu już dowolność kombinacji ścieżek, podbiegów, zbiegów, polan, skał. Raj!
Z ukochanych, „zabieganych” przeze mnie miejsc polecam jeszcze Dolinę Bolechowicką. Startujemy z centrum wsi (poczta, sklep spożywczy) w górę, aż otworzy się przed nami monumentalny pejzaż Bramy Bolechowickiej tworzony przez Filar Pokutników oraz Filar Abazego. Dalej w las, czerpiąc z piękna Rezerwatu Przyrody Wąwóz Bolechowicki. Miejscami można poczuć się jak w Tatrach! Tu koniecznie przystanek na zanurzenie dłoni w lodowatej wodzie i posłuchanie wodospadu (nie sposób go nie zauważyć). Stamtąd najwspanialej i najprzyjemniej pobiec lasem do Doliny Kobylańskiej i dalej do Doliny Będkowskiej, licząc, że złapie nas ciepła wiosenna ulewa – opowiada Małgorzata Lebda.
Zielono i blisko
Lada chwila do punktów informacji turystycznej trafią przewodniki po mieście w języku ukraińskim. Naszym gościom będzie można zaproponować spacery m.in. po Nowej Hucie lub śladami smoka wawelskiego.
Jeśli ktoś jeszcze nie zbudował kondycji i woli jednak posiedzieć z książką lub najnowszym numerem „Tygodnika Powszechnego” na ławce w tzw. „pięknych okolicznościach przyrody”, polecam uwadze najbliższą okolicę i parki kieszonkowe o bajecznych nazwach – ogród artystyczny, magiczny, leśny, zakręcony, motyli, matematyczny, sielski, prehistoryczny, lipowy, ptasi, relaksacyjny czy kasztanowy. ©
Autor jest redaktorem i dziennikarzem kulturalnym „Gazety Wyborczej” w Krakowie, współpracownikiem „Tygodnika Powszechnego” i „Nowej Europy Wschodniej”, z zamiłowania i w wolnym czasie cyklistą.
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]