Macocho, otwórz się!

Agata Olszak-Szymula, prowadząca warsztaty z macochami: Miłość to wolność: może się zdarzyć, ale niekoniecznie. Dobrze, jeśli między macochą a dzieckiem narodzi się przyjaźń.

21.05.2017

Czyta się kilka minut

 / Il. Joanna Rusinek
/ Il. Joanna Rusinek

KATARZYNA KUBISIOWSKA: Proszę spróbować nakreślić portret psychologiczny współczesnej macochy.

AGATA OLSZAK-SZYMULA: To macocha weekendowa. W przeciwieństwie do tych baśniowych, nie zastępuje mamy we wszystkich funkcjach, bo zazwyczaj biologiczna mama jest. Dziś coraz rzadziej się zdarza, żeby mama umierała młodo, a na jej miejscu pojawiała się nowa kobieta. Najczęściej następuje rozwód i mężczyzna, który już ma dziecko, poślubia nową kobietę. Wtedy ona istnieje w życiu dziecka obok matki.

Baśniowa macocha zazwyczaj była czarnym charakterem. Jak macocha Kopciuszka. 

I ten stereotyp często ma wpływ na współczesną macochę – zdarza się, że robi ona wszystko, byle nie wejść w rolę tej złej. Podświadomie może chcieć być lepsza od matki biologicznej. Np. gdy prawdziwa mama nie zajmuje się dzieckiem zbyt często, macocha poświęca mu więcej czasu.

Czyli z matką biologiczną rywalizuje.

Tak niestety bywa. I nie jest dobrze, gdy macocha z pasierbem jeździ na rowerze tylko dlatego, że w ten sposób usiłuje coś udowodnić sobie i mamie dziecka.

Ale że jeździ z dzieckiem na rowerze – to chyba dobrze?

Dobrze jest wtedy, gdy czyni to z potrzeby serca. A gdy pedałuje wyłącznie po to, by zdobyć uznanie, nie wychodzi to na dobre ani jej, ani dziecku. Podświadomie może oczekiwać gratyfikacji i docenienia. Wtedy dość szybko dopada ją frustracja: daje więcej, niż jest w stanie dać. Na dłuższą metę taka sytuacja jest nie do wytrzymania.

Od męża macocha może chciałaby usłyszeć, że jest lepsza od pierwszej żony. Ona przecież zawsze już pozostanie tą, która w białej sukni stała na ślubnym kobiercu. I tą, która urodziła mu dziecko. Wkrada się tu zazdrość pomieszana z żalem. Często się zdarza, że pragnieniem macochy jest akceptacja pasierba, i że robi wszystko, aby ją uzyskać, zapominając o sobie.

To zrozumiałe.

Ważne, by zachować naturalną hierarchię: matka biologiczna jest i pozostanie dla dziecka tą najważniejszą bez względu na to, czy podoba nam się jej podejście. Rolą macochy jest stworzenie z pasierbem zupełnie nowej relacji, opartej na tym, co ona chce i może dać. Jest to wciąż relacja „dorosły–dziecko”, chyba że pasierb jest w zbliżonym do macochy wieku. Ale to inna relacja niż z biologicznym rodzicem i jeszcze inna niż koleżeńska. Wystarczy, że macocha pokaże pasierbowi, jest na niego otwarta i go szanuje.

Pani mówi, że macocha nie powinna rywalizować z matką biologiczną. A przecież bywa na odwrót – matka biologiczna rywalizuje z macochą. 

Rzeczywiście istnieją takie przypadki i tu z pomocą może przyjść zrozumienie sytuacji tej drugiej kobiety. Utraciła męża i może mieć żal do niego i do świata za to, że im się nie udało. Ten żal pogłębia jeszcze fakt, że oto mąż ma nową partnerkę i nową rodzinę. W takiej sytuacji matka może nie być skłonna do współpracy z byłym partnerem. Wtedy o opiece nad dzieckiem rozstrzyga sąd, a matka pokazując dziecku, jak bardzo jest dla niej ważne, może wikłać go ze sobą i nastawiać negatywnie do ojca. W takim momencie dziecko czuje, że od matki nie ma akceptacji na to, by w jego życiu istniał ojciec. Cenę za brak współpracy i porozumienia między rodzicami płaci dziecko. Jest to bardzo trudna sytuacja, zwłaszcza kiedy sąd ceduje decyzję na dziecko i to ono ma się wypowiedzieć, ile czasu chce spędzać z ojcem. Dziecko z jednej strony nie chce się sprzeciwiać mamie, a jednocześnie potrzebuje kontaktu z ojcem i ewentualnym przyrodnim rodzeństwem. Nie wie, co ma w takiej sytuacji zrobić. Bywa, że rezygnuje z częstszych kontaktów z ojcem, aby zadowolić mamę.

A ja znam taki przypadek. On był już dawno po rozwodzie, z byłą żoną w opiece nad synem wypracowali jasne reguły. Wszystko zaczęło się sypać, kiedy ten mężczyzna zamieszkał z kobietą, którą jego dziecko polubiło. Wtedy uaktywniła się biologiczna mama. Zaczęła nie tyle nastawiać syna przeciwko macosze, ile manipulować byłym mężem – wzywać do każdego problemu, szantażować emocjonalnie... Finał tej historii jest taki, że ta kobieta odeszła od mężczyzny, niechętna zarówno jemu, jak i pasierbowi.

Tak może się zdarzać, kiedy mężczyzna nie potrafi postawić granicy, odciąć się od przeszłości i jest na każde skinienie byłej żony. Wtedy okazuje się, że taka macocha żyje w trójkącie: ona, jej mąż i była żona męża. Dla tej kobiety nie ma przestrzeni do autonomicznego zaistnienia i stworzenia nowego domu. Ogromną rolę odgrywają tu wyrzuty sumienia mężczyzny wobec byłej żony. Gdy słyszy jej nieustanne żale, to nie daje sobie prawa do stworzenia następnego, szczęśliwego związku. A od nowej partnerki oczekuje, by tę skomplikowaną sytuację zrozumiała, bo dla niego jest trudna: była żona sobie nie radzi, a wspólne dziecko jest biedne. Kiedy ta kobieta zacznie robić mu wyrzuty, np. że jego była żona i dziecko liczą się bardziej niż ona, od razu wpada w stereotyp złej macochy.

To co ona może zrobić?

Zacząć stawiać granice. Nie chodzi o pretensje – wówczas rzeczywiście wejdzie w rolę „tej wrednej”. To, co w takiej sytuacji może pomóc, to mówienie szczerze i otwarcie o swoich uczuciach i potrzebach bez agresji. Koncentrowanie się na tym, czego chce, zamiast mówienie o tym, co jest „złe”. Może powiedzieć: „Kiedy dzwoni do ciebie była żona i słyszę, że od razu jesteś gotowy jej pomóc, jestem sfrustrowana, bo chciałabym mieć zaufanie, że nasz związek jest dla ciebie najważniejszy. Chciałabym również, abyśmy mieli czas tylko dla siebie. Czy w ten weekend możemy pójść do kina i na kolację?”.
To jest otwarcie się na dialog.

I naprawdę ten dialog mężczyzna będzie potrafił podjąć? 

Spotkałam kobietę, której mąż zabierał do siebie syna na weekendy i planował, co będą razem robić, ale bez niej. Macocha czuła się odstawiona na bok, narastała w niej złość, krzyczała na partnera. Ten czuł się winny, nie miał pojęcia, jak z tej sytuacji wybrnąć. W momencie, kiedy kobieta spokojnie mu powiedziała, że jest jej smutno, kiedy on organizuje dzień ze swoim dzieckiem nie uwzględniając jej osoby, i że chciałaby stać się częścią rodziny patchworkowej, nastąpiło porozumienie. Okazało się bowiem, że po stronie mężczyzny istniała inna obawa: nie chciał obciążać żony dzieckiem z poprzedniego związku. Czyli pod jego zachowaniem, które dla macochy było raniące, kryła się tak naprawdę troska o jej dobro.

Gdyby ta para nie zaczęła rozmawiać, nie udałoby się wyjaśnić nieporozumienia.

Co jeszcze mężczyzna może zrobić dla nowej rodziny?

Przejść etap żałoby po rozstaniu. I uznać, że zrobił wszystko, co potrafił, by ratować tamten związek. Opłakać stratę, również podziękować i wyrazić wdzięczność za to, co było dobre, choćby w samych myślach. Dobrze jest dać sobie czas i nie wchodzić natychmiast w nowy związek – aby ten nowy nie był środkiem znieczulającym. Oraz przepracować poczucie winy – nie ma innej drogi do tego, by być gotowym na tworzenie kolejnej, opartej na zdrowych zasadach relacji. Nowa partnerka nie jest terapeutką, która ma mu pomagać w uporaniu się z krzywdami, bólami, niedostatkami wyniesionymi z poprzedniego związku.

Najwięcej cierpienia doświadczają kobiety wchodzące w relacje, w których mężczyzna nie pozamykał starych spraw. Jest to bardzo obciążające.

Chyba jeszcze jedna rzecz jest obciążająca: presja otoczenia, że macocha ma obowiązek pokochać pasierba.

Miłość i obowiązek czy przymus nie idą w parze. Miłość to wolność, ona może się zdarzyć, ale niekoniecznie. Ważna na pewno jest akceptacja i życzliwość. Jak narodzi się między macochą a dzieckiem przyjaźń, to już dużo.

Bycie macochą dostarcza rozmaitych emocji. Niektóre kobiety frustrują zachowania dziecka, które czyni dużo w tym kierunku, by, z powodu zazdrości, odwrócić uwagę ojca od macochy. Czasem domy mamy i macochy różnią się i trudne jest zaakceptowanie zachowań, które dziecko przynosi z domu mamy. Np. macocha chciałaby, aby dziecko samo po sobie myło naczynia, co w domu robi mama. Słowem, chodzi o to, aby w swoim domu macocha i jej nowa rodzina żyła w zgodzie z wyznawanymi przez nią i jej partnera wartościami. I jednocześnie nie wolno podważać autorytetu mamy, porównywać się do niej czy z nią konkurować. Ale można dziecku pokazywać odmienny styl życia, z którego też może czerpać. Np. że wolny czas spędza się w lesie, a nie w galerii handlowej.

Zna Pani macochę, która nie przepada za swoim pasierbem?

Znam kobietę, która zajęła się dzieckiem swojego partnera i okazało się to być ponad jej siły. Sprawa była o tyle bardziej skomplikowana, że tego chłopca odrzuciła wcześniej biologiczna matka. A jego ojciec praktycznie całe wychowanie scedował na macochę, sam zajął się zarabianiem pieniędzy. Ta kobieta wzięła na siebie zbyt dużo. Nie była w stanie zrekompensować pasierbowi emocjonalnych deficytów wynikających z nieobecności matki, co zresztą nie jest jej zadaniem. W okresie dorastania ten chłopiec zaczął sprawiać duże trudności. Ona boryka się z poczuciem winy i zarzuca sobie, że nie była w stanie pokochać pasierba. A tak naprawdę była osamotniona, potrzebowała wsparcia i dała mu to, co było możliwe.

Moja znajoma, która żyje w patchworkowej rodzinie i dwa razy w miesiącu pełni rolę „weekendowej macochy”, powiedziała, że jeśli mogłaby coś radzić kobietom wchodzącym w taką relację, to aby się dwa razy zastanowiły, bo czeka je morze nieznanego.

Istnieje masa sytuacji, na które nie mamy wpływu. Np. jakie problemy pojawią się w relacji z pasierbem. Jak się będzie zachowywać matka dziecka. Jaką postawę przyjmie partner. Czy w końcu ona się w tym odnajdzie. Łatwiej jest tym macochom, których partnerzy mają poukładane sprawy w opiece nad dzieckiem i nie są w konflikcie z byłą żoną. Z osobistego doświadczenia mogę powiedzieć, że nawet jak bywa trudno, to z perspektywy czasu okazuje się, że służy to rozwojowi, a wiele spraw udaje się rozwiązać, jeżeli bierzemy pod uwagę potrzeby wszystkich.

Proszę jeszcze na koniec powiedzieć, dlaczego te baśniowe macochy są właściwie takie złe?

Według psychoanalityka i badacza baśni Brunona Bettelheima dziecko potrzebuje obrazu złej macochy, by mieć na kogo przelać przykre uczucia, które budzi w nim jego rodzona matka. Do pewnego etapu życia nie jest ono bowiem w stanie pojąć, jak kochający rodzic może raz się z nim bawić i go przytulać, innym zaś razem być niezadowolonym z jego zachowania. Typowe dla baśni rozszczepienie postaci matki na zazwyczaj zmarłą matkę dobrą i złą macochę pozwala zachować wewnętrzny obraz matki będącej samą dobrocią. Zadaniem macochy jest również wysłanie dziecka w świat, aby się usamodzielniło, czego idealna baśniowa matka nigdy by nie zrobiła. ©

 

AGATA OLSZAK-SZYMULA jest trenerką rozwoju osobistego i komunikacji opartej na empatii. Prowadzi warsztaty i sesje indywidualne dla członków rodzin patchworkowych. Prywatnie macocha, żona i mama. Więcej o jej działaniach na www.strefarelacji.pl oraz www.patchworkowi.pl.


CZYTAJ TAKŻE:

Nie jest jak w baśni: Słowo „macocha” kojarzy się źle. Czai się w nim wrogość. A to przecież ona, choć wie, że nigdy nie będzie idealnie, zmaga się ze składaniem rodzinnych puzzli w całość.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działów Kultura i Reportaż. Biografka Jerzego Pilcha, Danuty Szaflarskiej, Jerzego Vetulaniego. Autorka m.in. rozmowy rzeki z Wojciechem Mannem „Głos” i wyboru rozmów z ludźmi kultury „Blisko, bliżej”. W maju 2023 r. ukazała się jej książka „Kora… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2017