Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pewien Znany Redaktor namaścił dwóch Znanych Generałów wiadomymi tytułami. Efektem była raczej powszechna konsternacja i niesmak, które do dzisiaj odbijają się czkawką. Czy na pewno i jednoznacznie słusznie?
Pewien Zagraniczny Mafioso napisał autobiografię, tytułując ją “Człowiek honoru". Dzięki tej książce burmistrz Nowego Jorku, jeszcze na posadzie prokuratora, owego Mafioso pozbawił wolności. Opisano to w obszernym tekście o Burmistrzu, zamieszczonym w tygodniowym dodatku do gazety Znanego Redaktora, kilka tygodni po 11 września 2001 r.
Może pamięć zawodzi, ale określenie “ludzie honoru", jako synonim włoskiej mafii, funkcjonowało u nas już chyba w latach 60. Ot, coś w rodzaju współczesnych “ludzi z miasta".
Znany Redaktor czyta i wie wszystko. Czy mógł tego nie wiedzieć? I co o tym myśleć?
ANDRZEJ ZAKRZEWSKI (Warszawa)