"Lepszy papież tam niż prymas tu"

Gdyby komuniści rzeczywiście byli tak bardzo zaskoczeni wynikiem konklawe z 16 października 1978 r., oznaczałoby to, że mylili się w ocenie znaczenia kardynała, a ich arogancja i zadufanie odebrały im zdolność racjonalnej analizy rzeczywistości. Postawienie takiej tezy nie jest jednak łatwe, gdy wziąć pod uwagę dokumenty służb PRL.

19.10.2003

Czyta się kilka minut

Tekst publikowany był w dodatku specjalnym do "Tygodnika Powszechnego" nr 42/2003, wydanym na 25-lecie Pontyfikatu Jana Pawła II ( ).

W najbliższym numerze "TP" omówienie książki Marka Lasoty "Donos na Wojtyłę".

Jednym z zadań Wydziału Administracyjnego KC PZPR było zaopiniowanie kandydatury ks. bp. Wojtyły na stanowisko ordynariusza w Krakowie, wakujące po śmierci abp. Baziaka. W dokumencie z listopada 1963 r. można znaleźć fragment: “Jako człowiek wybitnie zdolny i dobry organizator jest bodaj jedynym biskupem, który potrafiłby skonsolidować nie tylko kurialistów i kler diecezjalny, lecz również skupić wokół siebie część inteligencji i młodzieży katolickiej. W odróżnieniu od wielu innych rządców diecezji umie właściwie ułożyć sobie stosunki z bardzo licznymi na terenie archidiecezji zakonami. Mimo pozorów wykazywanej kompromisowości i elastyczności w stosunkach z władzami państwowymi jest bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem ideowym". Opinia partii musiała być negatywna.

Będą problemy

Partyjnym strategom chodziło o obsadzenie arcybiskupstwa kimś zdolnym do przeciwstawienia się supremacji kard. Wyszyńskiego - oczekiwali w Krakowie wpływowego, ale spolegliwego hierarchy, który osłabi znaczenie Prymasa. Dostrzegali te cechy Wojtyły, które dowodziły predyspozycji do odegrania ważnej roli w Kościele, nie sądzili jednak, by mógł skutecznie konkurować z Wyszyńskim. W cytowanym dokumencie napisano, że Wojtyła “z racji członkostwa w Komisji Duszpasterskiej Episkopatu oraz powierzonej mu funkcji protektora kilku pionów duszpasterstwa stanowo-zawodowego rozwija działalność na terenie całego kraju. Jego walory osobiste i aktywność sprawiają, że cieszy się autorytetem u wielu biskupów, mimo że formalnie nie zajmuje w Episkopacie eksponowanego stanowiska. Postawa otwartego katolicyzmu reprezentowana przez bp. Wojtyłę powoduje niechętny, choć niepozbawiony uznania stosunek Wyszyńskiego do jego osoby".

Ale choć dostrzegano też starania krakowskiego sufragana, by “uchodzić za biskupa zmierzającego do ułożenia prawidłowych stosunków z władzami", na końcu dokumentu stwierdzono, że “w sprawie obsadzenia stanowiska biskupa ordynariusza archidiecezji metropolitalnej w Krakowie Rząd PRL oczekuje wysunięcia kandydatów, których autorytet i doświadczenie pozwoliłoby na należyte ułożenie stosunków między Metropolitalną Kurią Krakowską a władzami państwowymi". Komuniści chcieli kogoś, kto zdał już egzamin z dobrych stosunków z “ludowym" państwem. Tymczasem wnioski z obserwacji młodego biskupa wskazywały, że oto pojawił się hierarcha, którego potencjał zapowiada niemałe problemy. Te spostrzeżenia uzupełniały nadchodzące z Rzymu informacje o działalności Wojtyły podczas drugiej sesji Soboru.

Kardynał, prymas?

Nominacja kardynalska dla 47-letniego arcybiskupa, w trzy i pół roku po objęciu katedry, burzyła dotychczasowy wizerunek Kościoła, który kapelusz daje tylko doświadczonym hierarchom. Reżimowe instytucje gorączkowo analizowały tę zaskakującą wiadomość, doszukując się w niej ukrytych znaczeń i mechanizmów.

W informacji KW PZPR w Krakowie, przesłanej 16 czerwca 1967 r. do centrali, na plan pierwszy wysuwają się spekulacje o zakulisowych działaniach na rzecz nominacji: “Dosyć powszechne jest również mniemanie, że nominacja ta nastąpiła na skutek bytności w Polsce prałatów Casarolego i Deskura (...) mówi się np. o tym, że prałat Deskur, jako przewodniczący jednej z kongregacji, musi mieć sakrę biskupią i że stosunkowo szybko zostanie kardynałem. Mówi się o tym, że bp Rubin ma w przyszłym roku otrzymać kapelusz kardynalski. Panują poglądy, że księża ci przyczynili się do nominacji kardynała Wojtyły, a w przyszłości, tenże montujący się przy kurii rzymskiej zespół purpuratów-Polaków ma wynieść kard. Wojtyłę na stanowisko przewodniczącego krajowej konferencji biskupów".

Aparatczycy nie potrafili wznieść się ponad klikowo-koteryjną wizję kształtowania karier. Jak bezradne były to domniemania, świadczy choćby fakt, iż Władysław Rubin wyniesiony został do godności kardynalskiej dopiero w 1979 r., a Andrzej Maria Deskur w 1985 r. W najśmielszych fantazjach komunistom nie przyszło na myśl, że kapelusze kardynalskie nałoży im papież Wojtyła.

Drugim wątkiem dociekań analityków były skutki nominacji dla układu sił w Episkopacie. W pochodzącym z 31 maja 1967 r. donosie agenta o kryptonimie “Carmen" znalazła się uwaga: “Inni mówią, że to jest gra polityczna Watykanu w stosunku do kardynała Wyszyńskiego. Ponieważ Watykan chce za wszelką cenę doprowadzić do porozumienia z rządem - a prymas Wyszyński nie chce, natomiast ks. Wojtyła okazywał inklinację w tym kierunku - więc jest myśl, że ks. prymasa zmusić do ustąpienia, a wtedy K. Wojtyła zostałby przewodniczącym Episkopatu i nawet przeniósłby się do Warszawy jako prymas i przeprowadzałby umowy z rządem". Sposób myślenia tajnego współpracownika SB podzielają autorzy wspomnianej informacji krakowskiej komórki PZPR: “Rodzą się dalsze spekulacje co do przyszłego podziału kompetencji pomiędzy dwóch kardynałów... rozpowszechnia się pogląd o nieuniknionym - w przyszłości - objęciu przewodnictwa Episkopatu polskiego przez kardynała Wojtyłę... w pierwszym etapie nastąpi podział kompetencji pomiędzy Wojtyłą a Wyszyńskim, zaś w drugim etapie Wojtyła obejmie przewodnictwo Episkopatu".

Każda spekulacja dotycząca zmian w Episkopacie jest projekcją zaślepiającej niechęci przywódców PRL do Wyszyńskiego. Niechęci, która cały ich wysiłek skupi na walce z Prymasem i każe zlekceważyć im pojawienie się w Kościele nowej osobistości.

Krakowskie plotki

15 listopada 1971 r. szef krakowskiego Wydziału IV SB ppłk Władysław Żyła przekazał do Warszawy informację “dot. dyskusji i komentarzy wokół osoby kard. Wojtyły". “Z ożywieniem mówi się na temat wyboru kard. Wojtyły do Komisji Synodalnej. W związku z tym, że kard. Wojtyła został jednogłośnie wybrany, a pozostali większością głosów, przepowiada się mu błyskawiczną karierę i rychłe przeniesienie się do Watykanu. W dyskusjach eksponuje się ogromne znaczenie Komisji Synodalnej i nie mniejszy splendor dla Kościoła w Polsce z tego tytułu". Chodziło o wybór Rady Sekretariatu Synodu Biskupów, w skład której, jako reprezentanta Kościołów europejskich, powołano 5 listopada m.in. kard. Wojtyłę.

Kolejna przesłana z Krakowa do Departamentu IV MSW ważna informacja pochodziła z 18 grudnia 1972 r. Oparta była na przekazanej przez agenta relacji z uroczystości odpustowej w parafii diecezji poznańskiej. “Według tej relacji w kurii rzymskiej szumi na temat przyszłego papieża. Kanwę do tego stanowi stan zdrowia Pawła VI. [...] gdyby w tej chwili miało miejsce konklawe to najpoważniejszym kandydatem byłby Karol Wojtyła, który aktualnie ma doskonałą passę, jest bardzo wysoko notowany w kurii rzymskiej".

Biorąc pod uwagę datę dokumentu, jego treść wydaje się sensacyjna. Czy wywarła wrażenie na władzach PRL? Niewiele za tym przemawia poza opowieścią, jak gen. Kiszczak chwalił się w Magdalence w 1989 r., że o wyniku przyszłego konklawe SB wiedziała dzięki informacjom zdobytym na jakimś odpuście.

W marcu 1973 r. pojawia się kolejna prognoza SB: “W środowisku duchowieństwa świeckiego m. Krakowa mówi się coraz częściej na temat wyjazdu metropolity krakowskiego do Watykanu na okres 5 lat. Według tych interpretacji kard. Wojtyła ma tam prowadzić jakieś prace na rzecz kurii rzymskiej. Takie rozwiązanie pozwoliłoby metropolii krakowskiej zachować swojego arcypasterza oraz zyskać orędownika w Stolicy Apostolskiej. Po wykonaniu zaplanowanego dzieła, Kardynał wróciłby do Krakowa pełniąc nadal dotychczasowe funkcje".

Podczas lektury tego i innych dokumentów zaskakuje plotkarski charakter przekazywanych informacji, co dowodzi wzmożonej inwigilacji środowiska, wykorzystującej nawet niedorzeczne pogłoski. Opieranie się na plotkach może też skłaniać do wniosku, że praca operacyjna prowadzona wobec kardynała i Kurii przynosiła mizerne efekty i spece od Kościoła w krakowskiej SB zmuszeni byli powtarzać krążące po mieście pogłoski. Przyjąć jednak trzeba, że osoba metropolity wyrastała na wroga numer 1 PRL i za przydatną uznawano każdą, nawet mało prawdopodobną, informację.

"Uzurpator"

28 lutego 1976 r. ppłk Żyła informuje przełożonych z Departamentu IV, że “w pierwszych dniach lutego Br. Ojciec Św. Paweł VI, poprzez bpa Rubina, zaproponował kard. Wojtyle przeprowadzenie w czasie od 7 - 13. 03. 76 r. rekolekcji dla Papieża i jego współpracowników [...] W odczuciach niektórych księży wydarzenie to jest bezprecedensowe. W związku z tym Wojtyłę przymierza się na różne stanowiska watykańskie. Najbardziej prawdopodobna wydaje się sugestia, że Papież uznaje Wojtyłę jako jednego z niewielu najlepszych teologów wśród kardynałów, że zamierza wyeksponować jego osobę dla pokazania go światu katolickiemu".

Alarmujące fakty skłoniły wreszcie funkcjonariuszy do głębszej analizy problemu, jakim stawał się kardynał. W sporządzonej w kwietniu 1976 r. informacji dostrzeżono, że “ciężar kierowania życiem i działalnością Kościoła w Polsce przejmuje coraz bardziej krakowski ośrodek dyspozycyjny". Według SB wynikało to z “postawy kierownictwa krakowskiej kurii a szczególnie jej ordynariusza (...), jego koncepcji organizatorsko-duszpasterskich, zaangażowania i autorytetu, jakim cieszy się nie tylko w diecezji i episkopacie, ale także w kurii rzymskiej".

Dalej jest mowa o konsekwencjach tego stanu rzeczy: “Uzurpując sobie prawo przywódcy, rzecznika interesów społeczeństwa i wychowawcy kardynał Karol Wojtyła i inni hierarchowie odwołując się do przykładów z przeszłości, że biskupi krakowscy nigdy nie byli łatwi i korni dla władzy, pouczają wiernych o przysługujących im prawach oraz o sposobach ich egzekwowania". Obok irytacji pojawiają się tony kasandryczne: “W działalności swojej krakowscy biskupi, z kardynałem Wojtyłą na czele, systematycznie dążą do wytworzenia w społeczeństwie przekonania o nadrzędności spraw wyznaniowych nad wszelkimi innymi, że owa nadrzędność jest zgodna z odczuciem społecznym. O ile można użyć takiego określenia, to z pewnym pokryciem można stwierdzić, że krakowski metropolita jest groźniejszym przeciwnikiem od obecnego przewodniczącego polskiego episkopatu".

Rezultat konklawe z 16 października 1978 r. w wypowiedziach ówczesnych czołowych postaci życia publicznego jawi się jako wydarzenie zaskakujące i trudne do zaakceptowania. Kazimierz Kąkol, kierownik Urzędu do Spraw Wyznań w swej “Spowiedzi »pogromcy« Kościoła" tak opisywał wieczór w gmachu KC PZPR: “Absolutnie zdegustowani naradzają się towarzysze: Kania, Kowalczyk, Olszowski, Werblan, Łukasiewicz. Konsternacja widoczna. Olszowski wylewa na jasne spodnie filiżankę czarnej kawy. Westchnienia. Ciężkie. Czyrek ładuje się z tezą - wypracowaną przez nas w drodze z SDP do KC - »zastanówmy się... ostatecznie lepszy Wojtyła jako Papież tam, niż jako Prymas tu«. Teza jest chwytliwa. Trafia do przekonania. Ulga". Stan usmysłów szefów PZPR oddaje też - przytoczona przez Henryka Dominiczaka - relacja Stanisława Kani, sekretarza KC, który jako pierwszy otrzymał informację o wyniku konklawe. Niezwłocznie zadzwonił do Gierka. Usłyszał: “O rany boskie!". W innym miejscu Kania miał powiedzieć: “Obok licznych niepokojów i wątpliwości, jakie przeżywamy w związku z wyborem Wojtyły na papieża, cieszy również pewność, że nie zostanie on przewodniczącym episkopatu polskiego".

Czytając dziś te wypowiedzi, trudno oprzeć się trywialnemu spostrzeżeniu, że komunizm musiał upaść.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]