Leonard Cohen: "Dear Heather"

Dla zajadłych wielbicieli Artysty wszystko jest jasne - album nabyć trzeba, Cohen to prorok ich młodości, cicerone w świecie pogmatwanych uczuć, jego słowa to głębia czysta, zaś on sam posiada jeden z najbardziej rozpoznawalnych głosów świata - w tym przepalonym barytonie jest więcej uczucia niż wydusiłby z siebie Joe Cocker, gdyby mu pokazać miliondolarowy banknot.

21.11.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

W kontekście zapowiedzi, iż “Dear Heather" to płyta pożegnalna, szczególnie silnie sprawdza się stare powiedzenie, iż bardziej wnikliwie wsłuchujemy się w słowa tych, którzy zamierzają odejść, stąd w istocie jest to, jak pisze Jerzy Jarniewicz, “płyta o rozstaniach, wygasaniu świateł i milknięciu słów". Dodajmy: płyta próbująca na kilku poziomach i planach zawrzeć podstawowe problemy, które zawsze Cohena mocno poruszały. Tę koncepcyjną spójność podkreśla zarówno “sylwiczność" tekstów - obok wierszy Cohena, znajdziemy nie tylko utwory George’a Byrona i Franka Scotta, ale także skrawki notatek czy tytułowe “Dear Heather" brzmiące nieco jak przewrotne haiku - jak i zaskakująca wielość muzycznych inspiracji (znajdziemy tu zatem modlitewny chorał, melorecytację, rytmy walca, jazzujące partie saksofonu i trąbki, dźwięki drumli, wibrafonu, arabskiej lutni oud czy akordeonu).

W utworach granych akustycznie, w czasach “Suzanne" czy “Sisters of Mercy", nie wspominając o “Famous Blue Raincoat", uderzała piękna rozpacz, która jeszcze w “Take This Waltz" (z albumu “I’m your Man") miała w sobie rodzaj melancholijnego szaleństwa. To jasne, mamy na “Dear Heather" próbki smaczne, oszczędne, ciekawe, jednak, jeśli chodzi o mityczny głos Leonarda, najlepiej brzmi koncertowa wersja standardu “Tenessee Waltz", nagrana 20 lat temu, w kontekście zaś jego wcześniejszego śpiewania w duetach z głosami żeńskimi trzeba zauważyć, iż głos Cohena, który już na “Ten New Songs" był tłem dla kompozytorskich i aranżacyjnych popisów Sharon Robinson, na “Dear Heather" wrzucony został w kosmos pogłosów i efektów. Charakterystyczny baryton, którym może podawać wielkie mądrości, a przez przekorę i skromność tego nie robi, w słodkawym sosie pichconym przez Sharon Robinson wypada jak własny pastisz. W dodatku nie bardzo mnie interesuje, co ma do powiedzenia Sharon Robinson, bo to nie ona napisała słowa piosenek, za które wielbię Cohena miłością czystą i, jak widać, nieodwzajemnioną. Na “Dear Heather" tłem są archaiczne, “weselne" dźwięki instrumentów, zaś głos Cohena znika w nieokreślonej głębi, zastępowany przez Sharon Robinson i Anjani Thomas, które ciemne, cohenowskie brzmienia czynią lżejszymi, bardziej piosenkowymi. No i, dodajmy, bardziej “zjadliwymi" dla radia.

To jasne, kiedy czytam, że “nasz kraj ogarnęła prawdziwa »Cohenomania«! Najnowszy album Leonarda Cohena, którego premiera ma miejsce właśnie dzisiaj, już sprzedał się w liczbie 20 tysięcy egzemplarzy, czyli osiągnął status Złotej Płyty!" niejako podzielam radość wydawcy (poprzednią płytę nabyło wszak 150 tysięcy odbiorców) - być może słuchacz zwabiony brzmieniem “Ten New Songs" sięgnie także do wcześniejszych albumów artysty, jednak w przypadku “Dear Heather" wystarczy, że moja miłość do Cohena jest ślepa, niekoniecznie musi być głucha. A w każdym razie, jak pisał niejaki Leonard Cohen wieki temu - “maleńka nie wolno się żegnać w ten sposób".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, muzyk, kompozytor, śpiewający autor, recenzent muzyczny, felietonista i krytyk literacki, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Zadebiutował w 1992 roku na 28. Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie, zdobywając I nagrodę oraz stypendium im.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2004