Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie po raz pierwszy publicystyka „Do Rzeczy” jest od rzeczy. Przykładem był bulwersujący wywiad z prof. Łukaszem Święcickim, ordynatorem Oddziału Chorób Afektywnych Instytutu Psychiatrii i Neurologii, pt. „Symptomy obłędu udzielonego” (16-22 maja), w którym doszło do naruszenia kodeksu zawodowego psychiatry. Warszawski lekarz opisywał w nim osoby o odmiennych od niego poglądach politycznych jako zaburzone psychicznie; „diagnozował” wypowiedzi innych osób bez ich zgody; przytaczał rozmowy z pacjentami, w których starał się wpływać na ich światopogląd z pozycji władzy i autorytetu na zasadzie: „masz być zdrowy, bo ja ci mówię, co jest prawdą”, „masz zmienić zachowanie, bo ja mam właściwe poglądy polityczne”.
Wobec owego jednoznacznego przekroczenia kompetencji psychiatry napisałem w serwisie TygodnikPowszechny.pl komentarz pt. „Psychiatra rządowy”. Zaraz po nim pojawiły się reakcje ze strony samych psychiatrów: „Oświadczenie Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego”, sygnowane przez jego prezesa, prof. Andrzeja Rajewskiego, komentarz Przewodniczącego Sekcji Naukowej Psychoterapii PTP prof. Bogdana de Barbaro oraz „List otwarty psychiatrów” z różnych środowisk akademickich i klinicznych w Polsce.
W związku z kierowaną wobec siebie krytyką prof. Święcicki wydał 20 maja oświadczenie, w którym stwierdził: „Jedynym celem mojej wypowiedzi było zwrócenie uwagi na to, że niektóre nieodpowiedzialne wypowiedzi polityków mogą wywierać zły wpływ na osoby o wrażliwej psychice. Uważam również, że w Polsce nie można mówić ani o stanie wojennym, ani o zagrożeniu demokracji” – i całą odpowiedzialność przerzucił na redakcję pisma, która miała go zmanipulować.
Wydaje mi się, że gorzej chyba bronić się nie można, traktując teraz czytelników tak, jakby byli analfabetami. Najpierw cierpieli na „psychozę udzieloną”, a teraz byliby upośledzeni poznawczo, nie potrafiąc czytać ze zrozumieniem. Przykre, że profesor, który siebie stawiał za wzór równowagi psychicznej, zachowuje się jak uczeń przyłapany na ściąganiu. Trudno mi uwierzyć w jego skruchę, skoro w oświadczeniu nie ma żadnego merytorycznego odniesienia się do stawianych mu zarzutów – jest wyłącznie usprawiedliwianie siebie.
Pocieszające, że środowisko psychiatrów zareagowało błyskawicznie, kompetentnie i etycznie. Tu widzę „dobrą zmianę” – nie w stygmatyzacji opozycji na łamach sprzyjającego rządowi pisma, bo już „nam” wolno.
Może teraz nauczymy się rozmawiać o Polsce w inny sposób?
Ks. dr JACEK PRUSAK SJ jest psychologiem, psychoterapeutą, publicystą i członkiem redakcji "Tygodnika Powszechnego". Adiunkt w Katedrze Psychopatologii i Psychoprofilaktyki Akademii Ignatianum w Krakowie.