Lęk przed pseudo-demokracją

To przełom dla kraju, gdzie przez lata rządził jeden z najokrutniejszych reżimów wojskowych i trwała jedna z najdłuższych wojen domowych świata. Ale w Birmie radość miesza się z obawą: że zapoczątkowane przez juntę reformy to tylko pozory.

09.04.2012

Czyta się kilka minut

Liderka opozycji Aung San Suu Kyi przed siedziba swej partii, w dzien po wyborach; Rangun, 2 kwietnia 2012 r. / fot. Soe Than Win / AFP / East News
Liderka opozycji Aung San Suu Kyi przed siedziba swej partii, w dzien po wyborach; Rangun, 2 kwietnia 2012 r. / fot. Soe Than Win / AFP / East News

W oczekiwaniu na ten moment wstrzymywaliśmy oddech przez 22 lata – mówi z uśmiechem San Tin Win, jeden z prominentnych działaczy Narodowej Ligi Demokracji (NLD), głównej birmańskiej partii opozycyjnej. Rozmawiamy w Rangunie, w głównej siedzibie partii, w niedzielny wieczór 1 kwietnia. Właśnie skończyły się wybory – pierwsze takie w Birmie.

Przed wejściem do budynku kłębi się kilkutysięczny tłum. Ludzie powiewają czerwonymi flagami z żółtą gwiazdą i pawiem (symbol NLD). Skandują „Aung San Suu Kyi!”. Śpiewają ku czci ukochanej przywódczyni demokratycznej opozycji i laureatki Pokojowej Nagrody Nobla, która dwa lata temu została wypuszczona na wolność, po wieloletnim areszcie domowym.

DRUGIE ZWYCIĘSTWO DEMOKRACJI

Wyniki są oczywiste: Liga zdobyła aż 43 z 44 miejsc, o które toczyła się rozgrywka w tych uzupełniających wyborach do parlamentu. Chociaż to jedynie 6,4 proc. wszystkich mandatów w parlamencie, w którym jedna czwarta miejsc wciąż jest zarezerwowana dla wojskowych, dla Birmy (oficjalnie nazywanej tu Myanmarem, także przez zwolenników opozycji) – kraju, który przez lata kojarzył się z jednym z najokrutniejszych reżimów wojskowych i najdłużej trwającą wojną domową na świecie – jest to chwila przełomowa.

– Demokracja zwyciężyła – mówi Saw Tin Win, gdy w niedzielny wieczór wsłuchuje się w śpiew tłumu. W oczekiwaniu na nieoficjalne jeszcze wyniki na tej zwykle spokojnej ulicy Rangunu zgromadziły się i rodziny z dziećmi, i studenci, i działacze praw człowieka, i zwykli obywatele.

Liga już raz wygrała wybory znaczącą większością głosów – w 1990 r. Jednak wtedy wojskowi, rządzący krajem od 1962 r., nie pozwolili „partii The Lady” (jak popularnie nazywana jest Suu Kyi) na przejęcie władzy, a ona sama znalazła się w areszcie domowym. Od tego czasu reżim wielokrotnie dławił wszelkie przejawy obywatelskiego sprzeciwu. Najbardziej brutalne zdarzenia miały miejsce w 2007 r., podczas tak zwanej „Szafranowej Rewolucji”, kiedy na ulice wyszli zwykle niezaangażowani politycznie buddyjscy mnisi. Życie straciło wówczas ponad 30 osób, a ponad dwa tysiące wtrącono do więzień.

WYMUSZONE ZMIANY

Sytuacja zaczęła zmieniać się w październiku 2010 r., gdy na czele rządu po raz pierwszy stanął nie aktualny generał, ale wojskowy na emeryturze: Thein Sein. Na wolność wypuszczono setki więźniów politycznych, a władza formalnie została przekazana w ręce cywilnego rządu, choć złożonego z byłych wojskowych. Cenzura, mająca reputację jednej z najbardziej drakońskich na świecie, zaczęła być łagodzona. Dziennikarze opozycyjnej prasy, takiej jak „Democratic Voice of Burma” czy „Irrawady”, przez lata pracujący na wygnaniu, zostali wpuszczeni do kraju, często po dekadach przymusowej emigracji.

W dążeniu do reform reżim nie bał się zaryzykować gniewu swego potężnego sąsiada, Chin. W październiku 2011 r. czasowo zawieszone zostały prace nad tamą Myitsone. 90 proc. wyprodukowanej z niej energii miało w przyszłości zasilać Chiny – dlatego tama uchodziła za symbol postępującego uzależnienia Birmy od Pekinu.

W opinii większości specjalistów głównym katalizatorem zmian stała się pogarszająca się sytuacja ekonomiczna, spowodowana sankcjami nałożonymi przez Zachód. Według CIA Factbook, większość ponad 50-milionowego społeczeństwa utrzymuje się za mniej niż dwa dolary dziennie, a ponad jedna trzecia ludności żyje poniżej granicy biedy. Kultura Birmy/Myanmaru jest też jedną z najbardziej tradycyjnych w Azji Południowo-Wschodniej; normalnym widokiem na ulicach dużych miast i wiosek są kobiety i dzieci nasmarowane tanake, czyli odżywczą mieszanką gliny i roślin, chroniącą przed słońcem, albo mężczyźni ubrani w longyi, tradycyjne długie spódnice.

REFORMY: RZECZYWISTE CZY POZORNE?

Ale choć postępujące otwarcie widoczne jest gołym okiem, liczni przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego kwestionują prawdziwość i trwałość zmian.

– Chcemy wierzyć w zmiany, ale musimy mieć realistyczne podejście. Wiele z reform jest częścią większego planu – mówi Khin Omar z Burma Partnership, organizacji praw człowieka, działającej na północy Tajlandii. – Dlaczego Suu Kyi została wypuszczona parę dni po tym, jak okazało się, że wybory w 2010 r. były sfałszowane? Po to, żeby ludzie skupili się na celebrowaniu wolności ukochanej przywódczyni, a nie na oszustwach wyborczych – przekonuje Omar. Ze sceptycyzmem mówi też o wypuszczeniu więźniów. – Dlaczego organizacje międzynarodowe nie wspominają o tym, że ponad 800 osób wciąż jest w aresztach? Dużo mówi się o wypuszczaniu ludzi na wolność, ale mało kto zastanawia się nad faktem, że wyroki więźniów politycznych nie zostały oficjalnie unieważnione – twierdzi Omar.

Wiele organizacji pozarządowych, które w kraju wciąż działają nieoficjalnie, obawia się, że fakt, iż Suu Kyi i inni przedstawiciele Ligi staną się posłami, osłabi ich głos. – NLD będzie miało tylko 43 z 656 miejsc w parlamencie, a to za mało, żeby cokolwiek zmienić – twierdzi Nay, współpracujący z organizacjami międzynarodowymi, działającymi w Birmie/ /Myanmarze.

– Dopuszczenie Ligi do parlamentu to element taktyki armii, która ma zagłuszyć demokratyczną opozycję – twierdzi także Seng Gu z pozarządowej Community Response Group. – Owszem, będziemy wspierać Suu Kyi, ale wydaje się nam, że dla praw człowieka w naszym kraju mogła więcej zdziałać, będąc poza parlamentem.

PODZIAŁY (TAKŻE) ETNICZNE

Jednym z głównych problemów, z którym będzie się musiała zmierzyć partia noblistki, są kwestie etniczne. Oficjalnie Birmę/Myanmar zamieszkuje 135 mniejszości etnicznych, z czego na terenach zdominowanych przez niektóre z nich wciąż toczą się walki. Rządowi bardzo zależy na podpisaniu zawieszenia broni zwłaszcza z Kaczinami, mieszkającymi na północy kraju, ponieważ od tego zależy zniesienie sankcji przez USA.

Kwestia jest tym bardziej problematyczna, gdyż tereny wielu z rozległych złóż naturalnych, w które obfituje Birma/Myanmar, zamieszkane są właśnie przez mniejszości etniczne. W ostatnich miesiącach głośno było o zawieszeniu broni podpisanym m.in. z Karenami, mniejszością zamieszkującą południowo-wschodnie tereny kraju. – To porozumienie podpisane było na pokaz, trudno stwierdzić, ile ze swych obietnic rząd naprawdę zrealizuje – twierdzi San Tin Win, który uczestniczył w rozmowach jako przedstawiciel Narodowej Ligi Demokracji.

Według raportu opublikowanego w marcu przez Human Rights Watch, armia wciąż stosuje przemoc wobec mniejszości etnicznych.

BUNT (TAKŻE) ROBOTNIKÓW

Inną kwestią, z którą zderzy się Suu Kyi, są prawa pracowników, dotąd traktowane przez rząd jak temat tabu. Choćby teraz, gdy prasa międzynarodowa skupia się wyborach, w fabryce w Tai Yi protestuje tysiąc robotników, już od ponad miesiąca. Policja pobiła tam właśnie 10 robotnic. Strajkujący chcą podniesienia płac, rząd odpowiada siłą. – Policja jest szczególnie brutalna wobec tych, którzy nie mają siły się bronić, dlatego ich celem są kobiety – mówi Moe Wai, przewodnicząca powstającego dziś pierwszego związku zawodowego.

Prawo pozwalające na tworzenie organizacji zawodowych wprowadzono dopiero na początku 2012 r., a i tak nie spełnia ono międzynarodowych standardów. – Naszym największym pragnieniem jest, by Myanmar wprowadził w życie międzynarodowe reguły – mówi Phoe Phyu, jeden z nielicznych prawników zajmujących się prawami człowieka, zaangażowany w pomoc dla robotników z Tai Yi.

Ponieważ pierwszy powstający związek zawodowy nie miał gdzie zorganizować swego biura, 31-letni Phoe Phyu współdzieli ze związkowcami swą kancelarię, która jest też jego mieszkaniem – składającym się z jednego pokoju, wyposażonego w biurko i materac.

***

Dla krajów zachodnich dopuszczenie Aung San Suu Kyi do wyborów i teraz ich wynik są papierem lakmusowym zachodzących zmian – oraz podstawowym warunkiem zniesienia sankcji.

Choć zdarzały się przypadki manipulowania kartami wyborczymi, międzynarodowi obserwatorzy uznali wybory za wolne. Już w powyborczą noc rząd Australii ogłosił, że może wkrótce znieść sankcje. Wkrótce potem USA ogłosiły zniesienie części sankcji. Przewiduje się, że to samo uczyni Unia Europejska.

– Najbardziej obawiamy się, że Myanmar stanie się państwem tylko quasi-demokratycznym – mówi Phoe Phyu, gdy siedzimy na ziemi w jego biurze. – Największym niebezpieczeństwem jest to, że Zachód uzna, iż nasz rząd respektuje prawa człowieka, gdyż opozycja została częściowo dopuszczona do głosu, podczas gdy życie większości ludzi w ogóle się nie zmieni. 


ALEKSANDRA KŁOSIŃSKA jest absolwentką Uniwersytetu w Cardiff i Europejskiego Międzyuniwersyteckiego Programu Praw Człowieka. Pracuje dla birmańskiej organizacji praw człowieka na północy Tajlandii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2012