Łapanie własnego cienia

Nie potrafią jeszcze mówić, ale świetnie obsługują tablety i smartfony. Co technologia robi z mózgami dwulatków?

10.03.2014

Czyta się kilka minut

 / Fot. Mark Makela / CORBIS
/ Fot. Mark Makela / CORBIS

Tato, wiedziałeś o wszystkim i nic nie zrobiłeś, by ostrzec innych” – tego zarzutu chciał uniknąć prof. Manfred Spitzer, niemiecki psychiatra i neurobiolog, ojciec szóstki dzieci, kiedy pisał „Digitale Demenz” („Cyfrową demencję”).

Książka ukazała się w 2012 r. Tytuł zawdzięcza południowokoreańskim lekarzom, którzy tym terminem określili symptomy chorobowe (psychiczne i fizyczne) wynikające z niekontrolowanego korzystania z mediów cyfrowych.

Spitzer dowodzi , że dorośli, którzy pozwalają dzieciom na korzystanie z mediów cyfrowych, wpływają w ten sposób na rozwój ich mózgów.

ŻÓŁTE ŻÓŁTKO

Pierwsza telewizja dla niemowląt powstała kilkanaście lat temu w USA. Pomysłodawcy „BabyFirstTV”, którzy wystąpili w filmie dokumentalnym Anne Georget z 2010 r. – „A TV in the Baby Bottle” (polska emisja: „Telewizja z mlekiem matki”) – zapewniali, że nadawane przez nich programy edukacyjne stymulują rozwój dzieci. Dzienne programy były przygotowywane już dla półrocznych dzieci, a nocne, oparte głównie na uspokajającej muzyce, mogły – zdaniem pomysłodawców stacji – oglądać nawet czteromiesięczne niemowlęta. Reklamowana jako edukacyjna i pomocna rodzicom, telewizja szybko dotarła do 120 mln domów w 35 krajach na świecie. Zaś amerykańscy naukowcy zaczęli się zastanawiać, jak niemowlęta i dzieci do trzeciego roku życia odbierają przekaz z monitora i jaki ma on wpływ na ich rozwój.

W jednym z programów „BabyFirstTV” na talerzu pojawiają się, kolejno: żółtko, kukurydza i frytki. Głos mówi: „żółte żółtko”, „żółta kukurydza”, „żółte frytki”.

Z edukacyjnego w zamierzeniu programu kilkumiesięczne dzieci nie mogą się jednak zbyt wiele nauczyć. – Półroczne dzieci zauważą jedynie, że przedmiot taki jak telewizor znajduje się w ich otoczeniu. Rok starsze też nie będą potrafiły odnieść tego, co widzą na ekranie, do rzeczywistości, której jeszcze nie znają – twierdzi Anna Kołodziejczyk z Zakładu Psychologii Rozwojowej i Wychowawczej Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Potwierdzają to m.in. amerykańskie badania prezentowane w filmie Georget. W jednym z eksperymentów dwuletnie dzieci oglądają tę samą sytuację: chowanie zabawki w sąsiednim pokoju. Jedne przez okno, drugie na ekranie telewizora. Kiedy mają odszukać zabawkę, udaje się to tylko tym, które obserwowały jej chowanie przez okno. Te pierwsze nie odniosły informacji z wideo do rzeczywistości.

Wśród dzieci, które poznają rzeczywistość z ekranu, dochodzi do tzw. wideodeficytu. – Jest on spowodowany znacznie wolniejszym uczeniem się tego samego – np. słów – z ekranu niż od ludzi, z którymi dziecko wchodzi w kontakt bezpośredni. Konsekwencją poznawania świata za pośrednictwem ekranu może być wolniejszy rozwój językowy – wyjaśnia Kołodziejczyk.

PUŁAPKA TABLETÓW

Nową pułapką dla dzieci są tablety. W 2010 r. w USA dwie trzecie dzieci w wieku 4–7 lat używało tabletów z ekranami dotykowymi. Rok później spośród stu najlepiej sprzedających się aplikacji edukacyjnych w internetowym sklepie firmy Apple, aż 72 były przeznaczone dla dzieci w wieku przedszkolnym lub uczniów pierwszych klas podstawówki.

Amerykańscy rodzice nie tylko pozwalają dzieciom korzystać ze swoich ekranów dotykowych – czasem sami im je kupują. W 2011 r. 6 proc. dzieci w wieku 2–5 lat miało swój własny smartfon. Dziś liczba ta jest zapewne znacznie wyższa.

Na stronach polskich producentów i dystrybutorów zabawek można zaleźć m.in. „zestawienie tabletów dla dziecka 0–6 lat” i „zestawienie tabletów dla dziecka 7–12 lat”.

Badacze wskazują też na socjologiczny aspekt zjawiska: do stosowania tabletu zamiast smoczka najbardziej skłonni są rodzice-reprezentanci tzw. pokolenia Y: urodzeni na początku lat 90., którzy wzrastali wraz z internetem. Ich zachowania uważnie obserwują marketingowcy. „Są źli na dzieci, gdy te upuszczą ekran na ziemię. Nauczyli się, że gdy dadzą iPada swoim płaczącym dzieciom, prawie zawsze zapada cisza” – tłumaczył dziennikowi „Boston Globe” Dave Ciganko z Fisher-Price, znanego amerykańskiego producenta zabawek.

Jaki to ma wpływ na rozwój dzieci? Zdania naukowców są podzielone.

– Widziała pani kiedyś dziecko, które próbowało złapać własny cień? – pyta Dorota Bednarek, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. – Dziecko próbuje, dopóki nie zorientuje się, że cień jest płaski i nieuchwytny. – Tablet jest pułapką, ponieważ nie zapewnia dziecku możliwości poznawania rzeczywistości przestrzennie, a wzrok nie uczy się prawidłowo interpretować obrazów, które docierają z niego do mózgu, ale za to nieustannie przyciąga uwagę dziecka zmieniającymi się elementami. Najbardziej plastyczne obszary mózgu znajdujące się w korze przedczołowej, które są odpowiedzialne za mechanizmy angażowania uwagi i hamowania tego zaangażowania, nie są u dzieci jeszcze rozwinięte. Dlatego dziecko do dwóch i pół roku patrzy na coś i nie może przestać, a tego, co widzi na tablecie albo na ekranie monitora, nie potrafi poznać albo odnieść do rzeczywistości poznanej – tłumaczy.

W 2011 r. Amerykańska Akademia Pediatryczna rozszerzyła na tablety swoje zalecenia dotyczące kontaktu małych dzieci z ekranami – wcześniej dotyczyły tylko telewizji i komputerów. Lekarze tłumaczą: dzieciaki uwielbiają ekrany dotykowe z tego samego powodu, co telewizję – bo przyciągają ich uwagę.

Intuicyjna odpowiedź na nowe, nieoczekiwane bodźce w otoczeniu nosi w psychologii nazwę „reakcji orientacyjnej” i ma duże znaczenie w procesie uczenia się. Czym innym jest jednak, opisana jeszcze przez Pawłowa, tzw. reakcja „co to jest” (rozpoznanie bodźca) – a czym innym długotrwała ekspozycja na nowe bodźce z ekranu dotykowego.

Zalecenia pediatrów z Ameryki są zwięzłe: do lat 2 – kiedy dla rozwoju mózgu dziecka kluczowe są m.in. „żywe” kontakty z rodzicami i otoczeniem – zakaz kontaktu z ekranem dotykowym. Powyżej tego wieku „wysokiej jakości programy” mogą nieść pewien „pożytek edukacyjny”. Jednak tylko przy korzystaniu z nich z umiarem – i mądrze. „Jest sporo sposobów: rodzice mogą np. przygotowywać z dzieckiem prezentacje ze zdjęciami i muzyką” – mówił dla „Boston Globe” Michael Robb z Fred Rogers Center for Early Learning and Children’s Media, instytucji badawczej zajmującej się tzw. wczesnym uczeniem się. W ten sposób uczą ich poznawać świat i media równocześnie.

Ośrodek ten, wraz z National Association for the Education of Young Children, opublikował w styczniu 2012 r. własny raport, w którym napisano: „Jeśli używa się ich w świadomy i odpowiedni sposób, technologia i media interaktywne są skutecznymi narzędziami wspierającymi uczenie się i rozwój. Niemowlęta i dzieci raczkujące reagują głównie z otoczeniem. Potrzebują swobodnie odkrywać, manipulować i testować wszystko w swoim środowisku. We współczesnym świecie w coraz większym stopniu obejmuje to odkrywanie technologii i mediów interaktywnych”.

Zwolennicy koncepcji „tablety dla dzieci” wyliczają: odpowiednio używana technologia może zwiększyć poznawcze i społeczne zdolności dziecka; przygotować do nauki w szkole; pomóc w nabywaniu codziennych nawyków. Ekrany dotykowe zwiększają też szanse edukacyjne dzieci niepełnosprawnych i pomagają w rozwoju najmłodszych w rodzinach dwujęzycznych.

Lisa Guernsey, autorka książki „Screen Time: How Electronic Media Affects Your Child” („Czas ekranowy: jak media elektroniczne wpływają na twoje dziecko”) zaleca rodzicom, aby limitowali najmłodszym czas spędzony nad tabletem – tak, aby w przyszłości potrafiły one skupić uwagę np. na kilkunastominutowej rozmowie.

DAWKA CZYNI TRUCIZNĘ

Zdaniem Marzeny Żylińskiej, autorki książki „Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi”, dla dwuletnich i młodszych dzieci nie ma dobrych telewizyjnych programów edukacyjnych czy aplikacji na tablet. – Dziecko w tym wieku nie potrafi jeszcze w umyśle przekształcać tego, czemu nie potrafi nadać znaczenia. Jeśli zamiast kontaktu z innymi osobami, ma kontakt z różnego typu ekranami, to nie wykształcają się u niego neurony lustrzane (odpowiedzialne za uczenie się przez naśladowanie). Spitzer podkreśla, że na skutek zbyt wczesnego kontaktu z nowymi technologiami do mózgów małych dzieci dociera zbyt duża ilość bodźców, którym nie potrafią one nadać znaczenia. To prowadzi do powstania chaotycznej struktury neuronalnej. Długi i wczesny kontakt z nowymi technologiami koreluje pozytywnie z późniejszymi dysfunkcjami, takimi jak dysleksja czy dysgrafia – twierdzi Żylińska. – Jednak o tym, czy kontakt z tabletem może być szkodliwy, decyduje dawka, która czyni truciznę.

Na zjawisko dzieci uzależnionych od tabletów i smartfonów zwraca uwagę logopeda, Marta Korendo. – Co tydzień trafia do mnie kilkoro dzieci, zwykle około dwudziestego miesiąca życia, których rodzice mają wątpliwości, czy ich rozwój przebiega prawidłowo. Podczas pierwszej wizyty słyszę zwykle: „dziecko nic nie mówi, ale wszystko rozumie”. Ale już pierwsze spotkanie z terapeutą może rodzicom uświadomić, że dziecko nie tylko nie mówi, lecz także nie rozumie kierowanych do niego wypowiedzi. Zdarza się, że niektóre z tych dzieci spędzały nawet do ośmiu godzin dziennie na oglądaniu bajek czy zabawie tabletem – przyznaje Korendo.

Choć nie ma badań, które jednoznacznie wskazywałyby na szkodliwy wpływ przekazu audiowizualnego na rozwój dzieci poniżej trzeciego roku życia, naukowcy co do jednego nie mają wątpliwości: uczenie się świata w taki sposób przynosi im zdecydowanie mniejsze korzyści niż poznawanie go w relacjach z innymi ludźmi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2014