Łagodny posmak Orientu

Po miesiącach przygotowań ruszył nowy globalny, anglojęzyczny kanał informacyjny: Al-Dżazira International. Chyba nikt się nie spodziewał, że stacja - założona w 1996 r. za 150 mln dolarów przez emira Kataru - zdobędzie taką popularność. Na świecie to dziś jedna z najlepiej rozpoznawanych marek medialnych.

24.11.2006

Czyta się kilka minut

Na Zachodzie Al-Dżazira nazywana jest często "telewizją terrorystów" lub "tubą propagandową Al-Kaidy" - głównie dlatego, że pokazuje materiały z przesłaniami Bin Ladena i jemu podobnych. Nie lubi jej wielu przedstawicieli amerykańskich mediów: oskarżają ją o antyamerykańskość i związki z ugrupowaniami fundamentalistycznymi. Dla Ivana Scotta, korespondenta stacji telewizyjnej CBS akredytowanego przy Pentagonie, "powiązania Al-Dżaziry z Al-Kaidą są oczywiste, jeśli nie samej stacji, to przynajmniej wielu z jej korespondentów". Bill Cowan, ekspert od terroryzmu w stacji Fox News i były członek jednostek antyterrorystycznych, nie ma wątpliwości, że "Al-Dżazira ma operacyjne kontakty z Al-Kaidą".

Jednak sławę telewizja ta zdobyła nie tylko dzięki pokazywaniu Bin Ladena, ale głównie dlatego, że jest jedną z najlepiej poinformowanych i kompetentnych stacji opisujących rzeczywistość Bliskiego Wschodu. Al-Dżazira pokazywała to, czego nie można było zobaczyć w innych telewizjach regionu - równie mocno atakując umowny "Zachód", jak również lokalne rządy. Dla wielu europejskich czy amerykańskich widzów stała się synonimem "arabskiej telewizji". Wśród osób zajmujących się krajami arabskimi panuje dość powszechne przekonanie, że można się z nią zgadzać lub nie, krytykować lub nie, ale trzeba ją oglądać.

Jak dotąd dla ogromnej większości ludzi Zachodu barierą nie do przeskoczenia był język, w którym są emitowane programy tej stacji: arabski. Dlatego tak elektryzująca była informacja najpierw o tym, że pojawiła się strona internetowa po angielsku, a następnie, że jest szykowana nowa telewizja angielskojęzyczna. Jednak strona angielskojęzyczna Al-Dżaziry prawie nie odzwierciedla treści strony arabskiej, będąc zaledwie jej marną kopią - i prawdopodobnie tak samo stanie się z telewizją, którą od paru dni możemy już oglądać.

Tymczasem plany wyglądały zupełnie inaczej. Już na początku 2003 r. Al-Dżazira poinformowała, że "wkrótce" otworzy kanał po angielsku. Jak się okazało, trwało to ponad trzy lata. Wtedy jednak myślano o tym, by oprzeć go na przekładach z arabskiej wersji programu. "Najpierw robilibyśmy dubbing. Potem, po zebraniu opinii od naszych zachodnich użytkowników, uruchomilibyśmy oddzielny program po angielsku" - mówił Ali Muhammad Kamal, dyrektor marketingowy Al-Dżaziry.

Zgodnie z ówczesnymi założeniami, angielska Al-Dżazira miała dostarczać informacji o Bliskim Wschodzie i świecie arabskim z perspektywy samych Arabów i muzułmanów, natomiast jej odbiorcami miały być środowiska arabskich i muzułmańskich emigrantów, żyjących w Europie i USA. Jednak w trakcie badań zaczęto dostrzegać możliwość, że Al-Dżazira ze swoją popularnością może zdobyć widzów poza ograniczonym przecież kręgiem muzułmańsko-arabskim, także wśród zwyczajnych odbiorców anglojęzycznych kanałów informacyjnych. Odtąd rozpoczęto intensywną rekrutację dziennikarzy nie wśród gwiazd arabskich telewizji, ale wśród ludzi Zachodu.

Nigel Parsons, dyrektor Al-Dżaziry International, jest tego przykładem. Przez wiele lat pracownik BBC, a potem Associated Press, przeszedł do nowego projektu. Pod jego kierownictwem polityka redakcyjna, rekrutacja zespołu i strategia marketingowa prowadzone były w oderwaniu od pierwotnej stacji. Choć dla dyrekcji Al-Dżaziry ma to gwarantować sukces nowego kanału, wielu "starych" pracowników stacji nie kryje rozgoryczenia.

Muhammad (imię zmienione, żaden z pracowników krytykujących stację nie chciał upublicznić imienia czy nazwiska) jest jednym z bardziej znanych reporterów Al-Dżaziry. Widzowie wielokrotnie mogli go oglądać w najbardziej niebezpiecznych miejscach świata. Dziś nie kryje rozgoryczenia, gdy w rozmowie z "TP" opowiada o kierunku, w którym poszła stacja: - W redakcji od początku trwał konflikt, jak robić kanał angielskojęzyczny. Ja i większość "starych" pracowników uważaliśmy, że powinna być to nasza stacja, tłumaczona na angielski, razem z kilkoma blokami tematycznymi, które lepiej wyjaśnią niektóre tematy oczywiste dla nas, Arabów. Wygrała koncepcja zrobienia kompletnie nowego kanału. Wiele osób pracujących w nowej stacji nie jest nawet Arabami czy muzułmanami. Żeby dostać etat, nie trzeba było znać arabskiego. Ta stacja ma być jeszcze jednym kanałem dla wszystkich i dla nikogo. Nie wiem, czy będzie mieć dużą oglądalność. Ale my popularność zdobyliśmy nie dlatego, że prezentowaliśmy globalne wiadomości, ale dlatego, że robiliśmy arabską telewizję w profesjonalny, zachodni sposób, jak nikt do tej pory na świecie. Nowa Al-Dżazira International z naszą Al-Dżazirą wspólną będzie mieć tylko część nazwy.

Wtóruje mu Eman, która na moje pytania odpowiedziała tylko po wielokrotnym zapewnieniu, że usunę dane pozwalające na jej identyfikację: - Mamy ścisłe przepisy dotyczące wypowiadania się o naszej stacji. Może to robić tylko rzecznik, ścisłe kierownictwo lub osoby każdorazowo do tego wyznaczone. Sprawa nowej stacji to dla wielu z nas czuły punkt. Nie wiem, jak ludzie odbiorą ten kanał, ale jeżeli liczyli na te same wiadomości co na kanale arabskim, mogą się rozczarować. My tworzyliśmy nasz kanał z pasją i to my mamy dostęp do prominentów w świecie arabskim. Sądzisz, że kolegom z sąsiedniej stacji przekażemy nasze kontakty, wiedząc, że za taką samą pracę zarabiają czasem 2-3 razy więcej? Poza tym dla wielu z nas praca wiązała się z poczuciem, że robimy coś, co pozwoli arabskiemu społeczeństwu zobaczyć prawdę o jego świecie, o skorumpowanych rządach, o bombach, o skostniałym systemie władzy. A dla nich, tych nowych, to tylko praca. Pozjeżdżali z całego świata, zwabieni wizją pieniędzy i sławy. Nie wiem, dlaczego dyrekcja zgodziła się na taką wizję programu.

Abdel zgadza się z kolegami, choć nie jest aż tak krytyczny: - To i tak będzie lepsza stacja niż CNN czy Fox. Będzie też lepiej przedstawiała arabski punkt widzenia, choćby dlatego że siedzibę będzie mieć w Katarze, a nie w Waszyngtonie czy Nowym Jorku. Według mnie ludzie i tak dadzą się oszukać. Tak samo, jak wielu wierzy, że na internetowej stronie Al-Dżaziry po angielsku są te same wiadomości, co na arabskiej, tak samo wielu widzów będzie wierzyć, że na International będzie to samo, co na naszej Al-Dżazirze.

Najważniejsze jest jednak pytanie, dlaczego dyrekcja Al-Dżaziry postanowiła wprowadzić program w tej formule, mimo krytyki ze strony zespołu. Swoją teorię na ten temat ma Muhammad: - Chodzi o rządy i reklamodawców. Łagodna telewizja, dostosowana do zachodniego odbiorcy i z odrobiną orientalnego posmaczku, odciągnie uwagę od naszego kanału arabskiego. To jedyny powód, dla którego byłbym w stanie zrozumieć dyrekcję. Pamiętajmy, że rząd Kataru wciąż dokłada do naszego budżetu i ma dość krytyki ze strony prawie każdego kraju arabskiego i USA.

- W dzisiejszych czasach - dodaje - nikt nie chce, by telewizja pokazywała rzeczywistość. Na treningu w Stanach uczyli mnie, że telewizja ma przede wszystkim zarabiać i pokazywać to, co chce oglądać widz. Taka będzie International.

Choć teoria ta mogłaby się wydawać absurdalna, zatrudnienie Nigela Parsonsa oraz wielu innych zachodnich dziennikarzy pozwala przypuszczać, że faktycznie nowy kanał ma być w większym stopniu dostosowany do globalnego widza. A z wypowiedzi Parsonsa jasno wynika, że ma on prezentować wydarzenia na Bliskim Wschodzie i w świecie muzułmańskim - ale już niekoniecznie arabski i muzułmański punkt widzenia.

MAREK KUBICKI jest redaktorem naczelnym portalu internetowego .

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2006